Solanka, błędnie, jak się okazuje, nazywana solianką, stała się wypadkową do stworzenia poniższego przepisu. W oryginale jest to zupa wywodząca się z kuchni ukraińskiej i rosyjskiej. Może być w wersji mięsnej, rybnej lub warzywnej. Jedyną żelazną zasadą podczas przygotowania tego dania jest osiągnięcie słonego i zarazem kwaśnego smaku. Udała się świetnie, smak też miała odpowiedni. Polecam- bardzo krzepiąca i rozgrzewająca zupka.
Składniki na około 10 porcji (z przyjemnością jedliśmy ją 2 dni z rzędu, na drugi dzień była chyba nawet smaczniejsza 😉 )
- 2 uda kurczaka
- kości wieprzowe
- 4 marchewki
- 2 pietruszki
- pół selera
- por
- pół główki białej kapusty (ok. 1, 2 kg)
- ok. 500 g wędliny (użyłam kiełbasy, boczku i salami)
- średnia cebula
- 3 duże ogórki kiszone
- puszka krojonych pomidorów wraz z zalewą
- łyżka koncentratu pomidorowego
- 7-9 kaparów z zalewy octowej
- 2-3 liście laurowe
- 3 nieduże ząbki czosnku
- łyżeczka pieprzu
- pół łyżeczki płatków chili (mniej jeśli nie lubicie ostrych potraw)
- sól
- woda
- opcjonalnie kwaśna śmietana i oliwa do smażenia
Zalewamy wodą i gotujemy. Dodajemy czosnek, oczywiście obrany, i liście laurowe.
Zdejmujemy szumy. Obieramy i myjemy warzywa.
Dodajemy do gotującego się mięsa.
Lekko solimy (płaska łyżka). Wody powinno być maksymalnie 5 cm ponad zawartość garnka. Kapustę kroimy/szatkujemy.
Wrzucamy na wrzątek i gotujemy do momentu ponownego zagotowania.
Odcedzamy.
Unikniemy ewentualnego gorzkiego posmaku. Po około 45 minutach wyławiamy warzywa i mięso.
Mięso i marchewki będą nam jeszcze potrzebne, więc oczywiście nie wyrzucajcie! (Resztę warzyw można pokroić i zrobić oszukaną jarzynową 😉 ). Do wywaru wrzucamy kapustę i pokrojone w plastry podgotowane marchewki.
Wędliny i cebulę kroimy. W plastry, w kostkę, tak jak chcecie.
Podsmażamy. Najpierw boczek- wytapiamy z niego tłuszcz.
Następnie dodajemy kiełbasę, salami. Jeśli to konieczne- dodajemy kilka łyżek tłuszczu, najlepiej neutralnej w smaku oliwy.
Potem na patelnię trafia cebula.
Gdy ta się zeszkli- dodajemy mięso, na którym gotowaliśmy wywar, oczywiście oddzielone od kości.
Jeszcze chwilę przesmażamy.
Dodajemy do zupy.
Doprawiamy pieprzem i na początek niewielką ilością chili- lepiej nie dodawać wszystkiego od razu, a pogotować i dodać na sam koniec jeśli okaże się to konieczne.
Po jakichś 10 minutach dodajemy pomidory.
Pokrojone w niezbyt mała kostkę ogórki kiszone.
Rozdrobnione kapary.
Gotujemy następne 10-15 minut. Próbujemy. Doprawiamy do smaku solą i chili.
Można zaprawić śmietaną- ja jednak pominęłam ten krok. Smacznego!
Na zupkę zawsze mam ochotę 🙂
Z zupami jestem na tak. Byle nie była za słona…
Ja też, długo mogę nie jeść mięsa, czy chleba, ale zupa- minimum raz na 2 dni obowiązkowa 🙂
Oczywiście, przesolenie grozi konsekwencjami… nie da się jeść 😉 Ta zupa na szczęście tylko z nazwy kojarzy się ze słonością, a chyba bardziej chodzi o wyrazistość jej smaku 🙂
Bogata w smaki i składniki jest ta zupka, wygląda atrakcyjnie ;-). Pozdrówka!
Uwielbiam tą zupę 🙂
Świetny pomysł! Luuubię bardzo 🙂
Pyszna i bardzo pożywna zupka 😀 Zimą na takie zawsze bardzo chętnie się skuszę 🙂
Dziękuję i również pozdrawiam 🙂
O tak, zimą zupy smakują jakoś… wyjątkowo 🙂
Bardzo się cieszę, nie pozostaje nic innego jak ugotować i wcinać 🙂
Ja też 🙂
Jesteśmy ciekawe smaku tej zupy 🙂