Składniki na formę o średnicy 26 cm:
- 600 g mąki, ja użyłam typ 450
- 150 g dobrej jakości smalcu, może być ze skwarkami
- 70 g sera pecorino
- 300 g sera provolone
- 150 g pancetty/wędzonego boczku
- 200 g salami, najlepiej salame Napoli, lub inne raczej pikantne
- 4 jajka
- łyża pieprzu
- pół łyżki soli
- 35 g świeżych drożdży
- 300 ml wody
Zaczynamy od przygotowania ciasta. Drożdże kruszymy.
Rozprowadzamy w lekko ciepłej wodzie.
Tę miksturę wlewamy do miski z mąką.
Zaczynamy wyrabiać ciasto, po trochu dodając smalec i połowę startego sera pecorino.
Doprawiamy solą i pieprzem.
Wyrabiamy na gładką masę.
Ciasto przykrywamy ściereczką i odkładamy do wyrośnięcia, w ciepłe miejsce, na około godzinę. W międzyczasie przygotowujemy resztę składników. Boczek, salami i ser kroimy w raczej drobną kostkę.
Ja boczek podsmażyłam lekko, by zintensyfikować walory smakowe, ale ten krok śmiało możecie pominąć.
Gdy ciasto wyrośnie rozpłaszczamy je stolnicy tak by powstał placek o długości ok 52 cm i szerokości ok. 30 cm.
Najlepiej jeśli zrobimy to dłońmi, nie ugniatajmy zbyt długo, nie wałkujmy, bo potem ciasto będzie za bardzo zbite. Zostawiamy kawałek ciasta- będzie nam potrzebne do stworzenia charakterystycznego wierzchu. Na cieście wykładamy pokrojone składniki.
Zwijamy w rulon. Formę, w której będziemy piekli- lekko natłuszczamy, najlepiej smalcem.
Przekładamy doń zwinięte ciasto.
Uwaga. Forma powinna być jak do pieczenia babki, czyli z wypukłym środkiem, by podczas pieczenia ciasto utworzyło piękny wieniec i nie zbiegło się po środku. Jeśli nie macie takiej, możecie tak jak ja wykorzystać tortownicę i wstawiony w środek blaszany kubek. Ułożone w formie ciasto odstawiamy do wyrośnięcia. Oczywiście pod przykryciem i w ciepłe miejsce. Moje rosło około 2h. Możecie po prostu sprawdzać. Gdy podwoi swoją objętość jest gotowe do pieczenia. Wtedy w cieście robimy lekkie zagłębienia i wkładamy w nie surowe, umyte jajka. Z pozostawionego ciasta formujemy 8 wałeczków i układamy po 2 na każdym jajku, tak by krzyżowały się ze sobą.
Pieczemy przez ok. 45 minut w 180 stopniach- dolna grzałka, po czym jeszcze 10-15 minut w 200 stopniach z włączoną także górną grzałką.
Podajemy jako ciepła lub zimną przekąskę.
Wspaniały wielkanocny przepis!
Kuchnia włoska jest dobra na każdą okazję.
Upiekę po świętach, bo wyjeżdżam!
Ale smakołyk! Chętnie spróbujemy 🙂
Kusząco, apetycznie podane…z tulipanami … na pewno pyszna ta torta salata, powiedz jak się zwie w oryginale?
Faktycznie, nigdzie nie napisałam- to casatiello 🙂 A tulipany zasłaniają nieładną blaszkę 😉 jeść raczej nie polecam 😀 pozdrawiam!
Koniecznie! To jeden z najlepszych tamtejszych przepisów, który na stałe zagościł w domowym jadłospisie.
Ja też łamię tradycję i piekę nie tylko na święta, także śmiało 😉 Choć niejednemu neapolitańczykowi pewnie w tym momencie podpadamy… 😉
Jej, bardzo ciekawy przepis! Zaskoczyły mnie jajka pieczone w skorupkach 😀
Dziękuję za szybką odpowiedź. Czy mogłabym dodać Twoje Casatiello napoletano na mojego bloga pt. Lokalne smakołyki (jest to katalog przepisów kulinarnych miast, miasteczek i wsi w Polsce i na świecie)? Oczywiście post, który wstawię pod literką N – jak Neapol, będzie podlegał Twojej aprobacie czy ewentualnej korekcie. PS. A kwiaty tulipanów są jak najbardziej jadalne: http://pinkcake.blox.pl/2013/04/Jadalne-kwiaty-czyli-zapraszam-do-jedzenia-kwiatow.html 🙂
Wygląda super! Aż jestem ciekawa smaku 🙂
Taka tradycja 🙂 a jajka smakują tak samo jak gotowane w sumie, tylko czasem skorupka potrafi wystrzelić w piekarniku 😉
O raju, czyli tyle pyszności mam w ogródku! 😉 nie miałam pojęcia o tulipanach! Dzięki. Będzie mi miło jeśli mój wpis trafi na Twój blog, bardzo proszę- publikuj 🙂
Pyszne, raz na jakiś czas warto sprawić sobie taką przyjemność 🙂
Ale apetycznie się prezentuje 😀 Pewnie u nas wszyscy zabijaliby się o te jajka 😀