Do pokrzywy robiłam już wiele podejść i jakoś nie składało się żeby jej spróbować. Do tej pory używałam jako odżywki do włosów albo nawozu do roślin, co z kuchnią raczej średnio się kojarzy… kto wąchał ten drugi specyfik, ten wie 😉 W tym roku postanowiłam już nie odpuścić i zaczęłam moją przygodę z pokrzywą od zupy. Zacznijmy od tego, że pokrzywę można zbierać cały rok, nawet i z dużych, dorodnych roślin, jednak te starsze/większe mogą mieć już lekko zdrewniałą łodygę, trzeba uważać. Najlepiej zbierać więc wiosną, kiedy roślinki są młode i niewielkie, ale takie znajdziecie także w późniejszym czasie. Młode roślinki można wykorzystać w całości, w przypadku starszych- najlepiej ograniczyć się do górnych listków. Poszukajcie miejsc oddalonych od ruchliwych ulicy no i najlepiej zbierajcie w rękawiczkach. Pokrzywa to cudowne źródło witamin i mikroelementów potrzebnych nam zawsze, ale na wiosnę, kiedy po szarych miesiącach odbudowujemy odporność- zwłaszcza. Świetna na anemię, przemęczenie, pomaga w regeneracji organizmu choćby po antybiotykoterapii. Do tego- ciężko z innych liści uzyskać tak piękny zielony kolor!