Dobry wywar może być bazą do wielu dań. Zup, sosów, zapiekanek, dań jednogarnkowych, duszonych, pieczonych mięs- spektrum użycia jest naprawdę szerokie. Lubię przygotować sporą, esencjonalną porcję raz na jakiś czas i przechowywać ją na wypadek sytuacji podbramkowej. Wywar można na ciepło zamknąć w dobrze wyparzonym słoiku i przechowywać w lodówce lub po prostu zamrozić. Cała jedna szuflada mojego zamrażalnika jest poświęcona takim magicznym półproduktom. Trzeba uważać, żeby dobierając się do moich zamrażalnikowych silikonowych form nie przygotować sobie drinka z dziwnym mięsnym posmakiem 😉
Wiem, bulion najlepszy jest świeży, niezaprzeczalnie. Ale gdy mam w perspektywie mocno zabiegany tydzień i wiem, że ciężko będzie mi wygospodarować dłuższą chwilę na pichcenie- taki trik bardzo ułatwia przygotowanie smacznego posiłku.
Dobry bulion to duża ilość warzyw i najlepiej różne rodzaje mięsa.
Potrzebne składniki to:
- Około 300-500 g łaty/pręgi wołowej
- 4 skrzydła kurcząt lub duża porcja rosołowa lub perliczka lub golonka z indyka (mięso oczywiście najlepiej kupić w sprawdzonym punkcie na lokalnym targu. Wiadomo, chodzi o lepszą jakość. To, które jest dostępne w markecie czasem oddaje smak i zapach paszy, którą zwierzęta były karmione) Im więcej mięsa użyjecie tym lepiej, najlepiej różnych rodzajów. Nie bójcie się, że bulion będzie za tłusty. Jeśli taki faktycznie wyjdzie wystarczy go wystudzić i pozbyć się zbędnego zastygłego na powierzchni tłuszczu.
- 5 średich marchewek, z marchewką nie przesadzamy, bo doda zbyt dużo słodyczy
- 3 spore pietruszki, najlepiej wraz z nacią
- duży seler, również z natką
- duży por
- duża cebula
- 2-3 ząbki czosnku
- 7 liści laurowych
- 2-4 ziarna ziela angielskiego
- sól, pieprz i lubczyk
Do około 4-5 litrów zimnej wody wrzucam mięso wołowe. Dobrze pamiętać aby mięso, które chcemy gotować wyjąć z lodówki przynajmniej 15 minut wcześniej. Doprowadzam do wrzenia, ściągam szumy i doprawiam. Dorzucam cebulę w całości, ząbki czosnku, ziele angielskie, liście laurowe, nieco pieprzu i soli. Gotuję na niewielkim ogniu około 20 minut po czym dorzucam kurczaka i wszystkie warzywa. Nie zależy mi na wyjątkowej klarowności bulionu, tylko raczej na maksymalnie intensywnym smaku. Jednak po 30-40 minutach gotowania wyjmuję zielone części warzyw, pora i cebulę, gdyż one najszybciej zmiękną. Resztę gotuję jeszcze przez następne pół godziny- dolewając wody jeśli jest to konieczne. Doprawiam intensywnie, krótko mówiąc przesalam i przepieprzam bulion, dodaję lubczyk, czubatą łyżeczkę jeśli mam suszony, pół pęczku jeśli dysponuję świeżym. Gotuję to wszystko jeszcze kilka minut i przecedzam. Zwykle część od razu trafia do jakiejś potrawy a reszta ląduje w zamrażalniku niczym kuchenne pogotowie- w razie co. Pamiętajmy, że taki bulion jest niejako koncentratem- inaczej wykorzystując go przygotujemy danie zdecydowanie za mocno doprawione.