Zanim na dobre pojawią się nowalijki, trzeba sobie jakoś radzić. Niby już wiosna, pogoda w kratkę, a ja już nie mogę się doczekać tych bomb witaminowych, które uzupełnią wszystkie braki z zimowego okresu. Do tego, mamy teraz dość trudny czas, niby można wyskoczyć i przynieść ze sklepu mieszankę sałat, czy choćby i kiełki, ale ponieważ lepiej unikać wychodzenia i kontaktu z ludźmi, to czemu nie postawić na domową uprawę? Sposobów na to, by cieszyć się smakiem świeżych kiełków jest kilka, najprostszy to właśnie ten, który opisuję poniżej. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie kiełki nadają się do słoika. Wyrosną Wam tak kiełki rzodkiewki, pora, cebuli, kapusty, lucerny, buraka i wielu innych, ale dobrze jest przeczytać na opakowaniu. Kiełki to bogactwo minerałów. Polecam!