Niektórzy z Was pewnie wiedzą, że jednym z moich ulubionych telewizyjnych programów kulinarnych jest MasterChef, ale wersja australijska. Chyba już też pisałam dlaczego. Po pierwsze, że jest to edycja, której odcinki wyświetlane są kilka razy w tygodniu. Jurorzy są przesympatyczni, widać, że ich celem jest to, by faktycznie wydobyć z kucharzy-amatorów to, co w nich najlepsze, a nie robienie sensacyjnego show. Goście, którzy regularnie są zapraszani do programu to gwiazdy kulinarnego świata, które inspirują i dzielą się swoją wiedzą. Mogłabym na ten temat długo… Zmierzam do tego, że to nie tylko świetna rozrywka, ale wiele można się też z tych programów dowiedzieć.
Zawsze wiedziałam, że Australia jest mieszanką wielu kultur, zatem logiczne, że także wielu kuchni, jednak chyba nie zdawałam sobie sprawy, że aż taką… Czasem szczerze zaskakują mnie upodobania kulinarne niektórych społeczności. Bardzo to wszystko intrygujące. Podobnie zaskoczyło mnie, że boczek, mięso, które u nas, choć jadane i lubiane ma raczej niechlubne miejsce w jadłospisie, tam uchodzi za prawdziwy przysmak. Dobrze przyrządzony boczek znajdziecie w menu nawet wykwintnych restauracji. Poszperałam za przepisami jednej z uczestniczek poprzedniej edycji wspomnianego programu, która otwarcie mówi o swej bezgranicznej miłości do wieprzowiny. Sarah Tiong ma smakowite pomysły i to właśnie ona zainspirował mnie do próby przygotowania boczku z cudownie chrupiącą skórką. Tutaj znajdziecie jej nęcące przepisy https://sarahtiong.com/ a poniżej przepis na moją, spolszczoną wersję jej dania 🙂
Składniki:
- 1,5 kg boczku ze skórą
- sól, ok 200-250 g
- łyżka pieprzu
- łyżka majeranku
- łyżka oregano
- woda
Zaczynamy od ponacinania skóry. Jeśli planujecie boczek serwować w większych porcjach, możecie ponacinać w kostkę.
Inną techniką jest nacięcie w połowie, wzdłuż kawałka mięsa a następnie w poprzek, mniej więcej w takich odległościach, jak grube plastry będziemy kroić po upieczeniu, tak będzie prościej. Pilnujemy, by nóż przeciął wyłącznie skórę i zatrzymał się na warstwie tłuszczu tuż pod nią. Dlatego potrzebujecie bardzo ostrego noża i nieco precyzji. Od strony mięsa nacieramy boczek majerankiem, oregano, sporą ilością pieprzu i odrobiną soli.
Wklepujemy, masujemy nimi mięso, by przyprawy weszły jak najgłębiej. Odstawiamy na kilka godzin, najlepiej na całą noc. Jeśli nie mamy specjalnego naczynia do pieczenia z kratką, to tak jak ja układamy kratkę na głębszej z blaszek do pieczenia. Kładziemy na nią mięso, skórą go góry. Całą skórę dokładnie zasypujemy solą, tak, by skóra nie była widoczna spod warstwy soli.
I oto dlaczego musicie pilnować, by nie ponacinać skóry zbyt głęboko- jeśli to zrobicie, sól jednocześnie wejdzie zbyt głęboko i faktycznie będzie ją czuć w mięsie. Jeśli uda się Wam nie naruszyć tej struktury, to bez obawy, boczek nie będzie zbyt słony. Do blaszki wlewamy około 1 l wody i pilnujemy, by woda była w blaszce podczas całego cyklu pieczenia.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, dolna i górna grzałka, na jak najwyższą półkę.
Pieczemy w tej temperaturze przez godzinę. Następnie wystawiamy boczek i zwiększamy temperaturę pieczenia do 220 stopni. W międzyczasie usuwamy z wierzchu boczku sól, która się zrumieni i stworzy twardą, łatwą do usunięcia skorupkę.
Gdy piekarnik się nagrzeje do pożądanej temperatury, ponownie wstawiamy mięsko, na środkową półkę i pieczemy przez ok 40 minut, aż cała skórka będzie przyrumieniona, zmieni swoją strukturę na chropowatą- jakby z bąbelkami na wierzchu.
Upieczone mięso odstawiamy na 20 minut, by odpoczęło, po tym czasie śmiało możemy podawać. Jako część obiadowego dania lub wędlinę. Pychota!
Ale pysznie wygląda! Do tego musztarda i uczta jakich mało 🙂 Pozdrawiamy ciepło!
Oj tak, musztarda obowiązkowa! 😀 też pozdrawiam!
Jadłem oryginał rok temu w Australii, obiecałem sobie że w domu spróbuję to przygotować samemu. Fakt – trudno o surowy boczek ze skórą. Dzisiaj wreszcie zdobyłem się na przygotowanie tego specjału wg tego przepisu ( Pyszne!! Może nie tak jak to w Australii, ale trening czyni mistrza, więc spróbuję jeszcze nie raz bo potrawa warta tego.
Bardzo się cieszę, że ktos podziela moją miłość do tego boczku 😀 smak nie ten bo i świnka po innych łąkach biegała 😉 pozdrawiam serdecznie!