Takie specjały jak kwiaty dyni czy cukinii są coraz bardziej dostępne w naszych sklepach, a czasem nawet, wydawałoby się, na zupełnie pospolitych straganach targowych. Jednak o tej porze roku faktycznie szukałabym ich raczej w marketach. Jeśli teraz nie uda się Wam ich spotkać- proponuję zapisać przepis i wypróbować, gdy tylko się pojawią, bo warto.
- 150-200 g ryżu do risotto
- ok. 80 g szynki gotowanej
- 8-10 kwiatów dyni
- nieduża cebulka
- 2 małe ząbki czosnku
- 150 ml białego wina
- ok. 400 ml wody lub delikatnego bulionu
- 1,5 łyżki startego sera Pecorino Romano
- 1/3 łyżeczki płatków chili
- sól do smaku
- oliwa lub olej do smażenia
Na rozgrzanym tłuszczy najpierw przesmażamy cebulkę, delikatnie ją solimy, a gdy ta ładnie się zeszkli dokładamy czosnek.
Po chwili wsypujemy także ryż i podsmażamy, aż ziarenka zaczną się lekko zmieniać, robić lekko przezroczyste.
Dolewamy wino i nieco bulionu.
Od tego momentu często mieszamy ryżową miksturę dodając po trochu wodę/bulion. Kwiaty czyścimy, pozbawiamy ich zielonej dolnej części i pręcików ze środka.
Możemy je pokroić na 2-3 części. Szynkę także rozdrabniamy. Moja była w cienkich plastrach, więc przesiekałam ją lekko, tak od niechcenia.
W międzyczasie gotujący się ryż doprawiamy płatkami chili.
Gdy jest już niemal gotowy, dokładamy kwiaty i szynkę i gotujemy wszystko razem kilka minut.
Na koniec dodajemy starty ser.
Mieszamy i próbujemy. Dopiero na tym etapie, jeśli to konieczne, doprawiamy solą. Celowo nie robiłam tego wcześniej, gdyż zarówno szynka jak i ser dodają sporo słoności. Jeśli używacie bulionu- to także sprawdźcie jego słoność, żeby nie zepsuć dania. Można go zmieszać z wodą jeśli ma zbyt intensywny smak. Smacznego!
Bardzo fajne zastosowanie kwiatków 🙂 Przepis ciekawy i pyszny!
Mmm… Kocham risotto w każdej postaci, a Twoja propozycja kusi niesamowicie! Pycha! <3
Z kwiatami dyni jeszcze nie robiłam, ale bardzo mnie zaciekawiłaś 🙂
Ma delikatny smak, nie mylić z mdły 😉 bardzo przyjemny.
Dziękuję 🙂 Ja też bardzo lubię, ostatnio doszłam do wniosku, że za rzadko gotuję, więc… oto i nadrobiłam lekko zaległości 😉
Dziękuję 🙂 Pyszny, fakt.