Kiedy przychodzi wiosna, robi się cieplej, w powietrzu unoszą się niezwykłe zapachy. Słońce budzi do życia przyrodę, ale i mnie. Staję się głodna, zachłanna wręcz błogiego ciepełka. Niecierpliwie czekam, aż piękna pogoda zagości u nas na dobre, a tak naprawdę to tęsknię za latem. Wakacje najchętniej spędzam nad morzem, więc nic dziwnego, że chcąc przywołać rozkosze wakacyjnych wypraw, gotuję coś, co niezawodnie przenosi mnie do moich ulubionych miejsc.
Gotuję małże, wszelkie gatunki i w każdej postaci, ich smak i zapach morza sprawiają, że zamykam oczy i widzę mój ukochany Neapol. Tam różnorodność owoców morza przyprawia o zawrót głowy. Może tych z południa Włoch nie uda się u nas kupić, ale jakieś na pewno, bo przestały być, na całe szczęście, produktem wysoce ekskluzywnym. Wszelkim małżożercom, ale także tym, którzy jeszcze nie znają ich smaku polecam ten przepis. Nie jest skomplikowany i świetnie wydobywa głębię aromatów.
Potrzebne składniki na porcję dla dwóch osób to:
- Małże, z tych dostępnych u nas ja najbardziej lubię mule, czyli te czarne podłużne muszle. Około 0,5 kg, ale im więcej tym lepiej! 🙂
- pół szklanki białego wina
- 10-15 pomidorków koktajlowych- najlepiej odmiany o podłużnym kształcie, zwykle są mniej wodniste i słodsze
- 4-5 ząbków czosnku
- średni pęczek natki pietruszki
- łyżka masła
- oliwa
- 2 łyżki soku z cytryny
- opcjonalnie- 200 g makaronu typu linguine lub pieczywo, najlepiej bagietka 🙂
Zacznijmy od oczyszczenia i przebrania owoców morza. Małże trzeba dokładnie umyć, najlepiej ostrą stroną gąbki do mycia naczyń. Odrzucamy wszystkie z uszkodzoną skorupką. Każdą otwartą stukamy lekko o blat- jeśli muszla się zamknie- oznacza to, że śmiało możemy ją gotować. Jeśli nie- takiego muszlowca od razu wyrzucamy- może być mocno nieświeży i doprowadzić do zatrucia. W garnku, najlepiej takim z szerokim dnem, rozgrzewamy oliwę i krótko podsmażamy pokrojony w plastry czosnek.
Następnie dodajemy pokrojone na połówki pomidory.
Ja dodaję pomidory na tym etapie, gdyż lubię gdy lekko się rozgotują, jeśli wolicie żeby pozostały bardziej jędrne- dodajcie je w tym samym momencie, kiedy małże. Po około 2 minutach podsmażania pomidorków dodajemy wino, podkręcamy nieco gaz i odparowujemy alkohol.
Dodajemy małże i posiekaną pietruszkę.
Przykrywamy garnek i dusimy 5 minut, potrząsając w tym czasie 2-3 razy garnkiem, nie odkrywając go.
Na koniec dodajemy masło i wszystko dusimy jeszcze 1-2 minuty, by masełko połączyło się z powstałym na dnie garnka pysznym sosem.
Sos możecie doprawić solą, jednak małże dają sporo słonego smaku i zwykle nie jest to potrzebne. Nie dodaję pieprzu, ani innej przyprawy dodającej ostrości. Wyrazistość mojej potrawie wystarczająco dodaje czosnek. Podajemy z pieczywem, na przykład czosnkową bagietką lub choćby z makaronem. Moja propozycja to makaron typu linguine. Serwując małże w ten sposób wyciągam je ze skorupek zostawiając kilka w całości jedynie do dekoracji. Niezależnie od tego, którą wersję wybierzecie to pamiętajcie, że kropką nad i będzie skropienie małży sokiem z cytryny. Smacznego!
Taaa, to hard corowo u Ciebie… nie jadłam, nie wiem, zarobiona jestem… o rany wygląda cudnie i raczej sama nie wykonam. Pozostaje do Ciebie zamówić się kiedyś na to wykwintne danie 🙂