Gofry uwielbiam, nie będę oryginalna, twierdząc, że kojarzą mi się z latem. Gofr zwany także goferem może być na przykład z dżemerem 😀 A tak całkiem na poważnie, to podobnie jak w przypadku choćby naleśników- dodatki zależą od naszych upodobań i humoru. Moja przygoda z domowymi goframi zaczęła się od popsutego opiekacza do kanapek. Udałam się do sklepu w celu, cytując klasyka, “nabycia drogą kupna” nowego sprzętu 🙂 Zaintrygowała mnie wersja z wymiennymi wkładami. Zestaw zawierał blaszki do opiekania kanapek, do grillowania i do wypieku gofrów. O gofrownicy myślałam już od dawna, więc postanowiłam zakupić taki zestaw. Po powrocie do domu natychmiast przygotowałam porcję ciasta na gofry i…nie wyszły. Spróbowałam jeszcze raz i rezultat był dość opłakany. Wniosek był jeden- jak coś jest do wszystkiego, to zwykle jest do niczego. Mój sprzęt okazał się być po prostu o nieco za małej mocy. Postanowiłam się nie poddawać i poszukać innych przepisów, nie zawierających dużej ilości tłuszczu czy mleka. W ten sposób powstała dość mocno odchudzona wersja ciasta, ale przede wszystkim i taka, która z łatwością rośnie i piecze się nawet w mojej gofrownicy. Dlaczego o tym piszę? Bo powiedziałam o tym kilku osobom i mniej więcej połowa z nich zadeklarowała, że ma w czeluściach kuchennych szafek nieużywaną gofrownicę właśnie z tego względu, że się nie udawały. Te wychodzą zawsze- jedyne co, to polecam pierwszą partią nauczyć się własnej maszynki, każda niestety może lekko inaczej opiekać…
Składniki na 2 duże gofry (jedna forma ma wymiary 13×13 cm)
- niepełna szklanka mąki (szklanka o pojemności 250 ml)
- 1 jajko
- 2 łyżki cukru
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
- 1,5 łyżki oleju + do posmarowania formy
- pół łyżeczki cukru z wanilią lub ekstraktu z wanilii
- 1/2 szklanki wody, najlepiej gazowanej
- szczypta soli
Jajko rozbijamy i oddzielamy białko od żółtka.
Do żółtka dodajemy mąkę cukier, cukier z wanilią, olej.
Dolewamy wodę mineralną i dosypujemy proszek do pieczenia.
Wszystko miksujemy na gładką masę.
Do białka dodajemy szczyptę soli i ubijamy na sztywną pianę.
Dodajemy do wymieszanego ciasta i krótko mieszamy, by nadal było widać w cieśnie strukturę piany.
Gofrownicę lekko natłuszczamy i rozgrzewamy.
Wylewamy ciasto i zamykamy, pieczemy.
Taka ilość ciasta pozwala przygotować 2 solidne gofry. Pieką się dość długo, ok. 14-15 minut, ale są super wypieczone, chrupiące na zewnątrz i mięciutkie w środku. Mniejsza ilość ciasta oznaczać będzie nieco krótszy czas wypieku, u mnie jest to 10-12 minut, wtedy gofry są bardziej chrupkie. Tak jak wspominałam we wstępie- przetestujcie swoje maszynki i na pewno szybko dojdziecie do wprawy. Jeszcze jedna kwestia- gofrownicy lepiej nie otwierać w trakcie pieczenia (dlatego pierwsze, testowe wypieki mogą nie być idealne, bo żeby stwierdzić, w jakim stopniu gofr jest wypieczony, musimy uchylić choć na chwilkę). Pamiętajcie, by przed pieczeniem kolejnych porcji znów solidnie rozgrzać gofrownicę. Jeśli macie taką z wymiennymi wkładami, na dnie może gromadzić się woda. Postarajcie się ją wylać, przez chwilę włączoną maszynkę zostawcie otwartą, by wilgoć miała szansę odparować, a następnie znowu dobrze nagrzejcie.
To tylko pozornie wydaje się skomplikowane, uwierzcie, a biorąc pod uwagę jak pyszny jest efekt… warto przetestować. Potem zostanie już tylko decyzja z czym by takiego gofra zjeść… 🙂
Wypełniając powyższy formularz zgadzam się na przetwarzanie moich danych przez Administratora (Pichceniomania) w celu publikacji opinii i ewentualnej możliwości odpowiedzi na nią