- 500 g mięsa z indyka
- 300 g wędzonego surowego boczku
- duża cebula
- jajko
- 2-3 łyżki bułki tartej
- 2 ziarna ziela angielskiego
- 2 liście laurowe
- sól
- pieprz
- 2 łyżki pesto z czosnku niedźwiedziego
- 2 łyżki kwaśnej gęstej śmietany
- 1/4 łyżki mąki ziemniaczanej
- olej do smażenia
- ok. 700 ml wody
Dokładnie mieszamy, najlepiej dłonią. Formujemy pulpety. W garnku/rondlu rozgrzewamy kilka łyżek oleju. Podsmażamy na nim resztę cebuli pokrojonej w kostkę, liście laurowe oraz ziele angielskie.
Dokładamy czosnkowe pesto i króciutko przesmażamy.
Zalewamy wodą, lekko solimy (1/3 łyżeczki), doprowadzamy do wrzenia i wkładamy doń pulpety.
Przykręcamy ogień i dusimy pod przykryciem, przewracając je 2-3 razy, przez około 30 minut.
Śmietanę hartujemy gorącą wodą, dosypujemy mąkę i taką miksturą doprawiamy sos.
Gotujemy jeszcze jakieś 5-10 minut. Podajemy z ulubionym dodatkiem.
Pyszności! I brawa dla taty.
Tata dał radę 🙂 Ostatnio zauważyłam, że też ma dużą frajdę z przetwarzania, bo z gotowania zawsze miał 🙂
Bardzo lubię czosnek niedźwiedzi, a w takim towarzystwie musiał smakować wyśmienicie 🙂
Oj tak, a najbardziej mnie ucieszyło, że najmłodsi domownicy wsuwali aż się uszy trzęsły! 🙂
jeszcze ani razu nie udało mi się dostać czosnku niedźwiedziego na rynku, ani też nie udało mi się go znaleźć rosnącego dzikiego…a tak mi się marzy! 🙂 kotleciki wyglądają i z pewnością smakują obłędnie! 🙂
Też mnie to ostatnio zastanawiało czemu nie można go nigdzie kupić, choć na moim targu czasami się zdarza. W przyszłym roku planuję mieś własny w ogródku to zaproszę na zbiory! 🙂 A co! 🙂
Ja większości tego co umiem w kuchni nauczyłam się właśnie od taty 🙂 Także cieszę się, że ty też spędzasz rodzinnie czas w kuchni. A przepis świetny, będę musiała wypróbować 🙂
Czasem wypędzam rodzinę z kuchni, przyznaję, ale jednak częściej zdarzają się momenty, kiedy gotujemy razem. Dziękuję za miłe słowa! 🙂