Skip to main content

Sałatka- miks pieczonych warzyw

Bardzo lubię grillowane lub pieczone warzywa. Lubię serwować je, jako dodatek przy okazji przyjęć w ogrodzie. Problem jednak tkwi w tym, że mój grill jest mały i muszę wybierać, co przyrządzam w pierwszej kolejności. Dlatego postanowiłam przyspieszyć ten proces, aby wszystko można było zjeść w połączeniu ze sobą. Odpaliłam piekarnik i upiekłam warzywka, tworząc z nich pyszną sałatkę, którą zaserwowałam do grillowanego mięsiwa.

Potrzebne składniki na dużą miskę sałatki to:

  • 3 średnie cukinie
  • 2 główki czosnku
  • 4 średnie bataty
  • 4 średnie marchewki
  • 1,5 czerwonej papryki
  • 1,5 żółtej papryki
  • 4 średnie czerwone cebule
  • 4 gałązki selera naciowego
  • dwie łyżki octu jabłkowego
  • 6 łyżek sosu Worcester
  • 1/4 szklanki oliwy z oliwek
  • sok z jednej cytryny
  • łyżeczka miodu
  • sól i pieprz
  • świeży rozmaryn
  • olej lub oliwa (nadająca się do pieczenia)
  • pół pęczka natki pietruszki
  • świeża kolendra
  • kilka orzechów włoskich
Cukinię kroimy w plastry, ewentualnie jeszcze na połówki. Kroimy czosnek na pół. Układamy na blaszce, skrapiamy wszystko olejem, lekko solimy i pieprzymy.

Na drugiej blaszce lądują marchewki i bataty, do których dokładamy kilka gałązek rozmarynu oraz przepołowioną główkę czosnku. Pieczemy w 200 stopniach, z włączoną górną i dolną grzałką, ewentualnie z opcją grillowania. Pamiętajcie żeby warzyw nie było za dużo- wtedy raczej się ugotują we własnych sokach niż upieką. Marchewki i bataty wyciągamy po około 10-15 minutach, gdy tylko zmiękną.

Cukinię trzymamy nieco dłużej, by się ładnie zrumieniła.

Warzywa przekładamy na papierowy ręcznik, i studzimy. Dobrze jest je rozłożyć, na sporej powierzchni, by szybko straciły temperaturę i za bardzo nie rozmiękły. Pieczemy następne warzywka. Paprykę kroimy w nieduże kąski, skrapiamy oliwą, lekko solimy i pieprzymy, układamy na blaszce.

Na drugą blaszkę trafia pokrojony seler naciowy i cebula,

którą uprzednio kroimy na pół, rozdzielamy warstwy, skrapiamy je octem jabłkowym, solimy i pieprzymy.

Pieczemy aż się zrumienią. Studzimy. Cebulę po upieczeniu kroimy w pióra.

Wszystko mieszamy ze sobą. Z soku z cytryny, miodu, sosu Worcester i oliwy z oliwek przygotowujemy dressing, który doprawiamy solą i pieprzem, a następnie polewamy nim warzywka.

Siekamy pietruszkę i kolendrę.

Mieszamy, dorzucamy kilka rozdrobnionych orzechów dla chrupkości i gotowe 🙂

Czosnek służył nam wyłącznie do dodania aromatu warzywom, nie dodajemy go do naszej sałatki, ale upieczony, mięciutki możemy rozgnieść widelcem, wymieszać z jogurtem i stworzyć cudowny, czosnkowy sos, który idealnie pasował będzie na przykład do grillowanej karkówki. Smacznego

Ziemniaczana sałatka, wersja milion pierwsza, z bobem

Sałatka ziemniaczana podczas grillowych wieczorów, których niestety w tym roku ze względu na pogodę nie było jeszcze zbyt wiele, znika najszybciej. Ziemniak, niezwykła bulwa, która od lat budzi szereg kontrowersji- czy zdrowa, czy nie, czy tuczy. a może pomaga w utracie uwagi… Ja uważam, że wszystko w nadmiarze lub nieodpowiednio przygotowane może być niezdrowe. Dlatego nie do końca zwracam uwagę na to, która wersja aktualnie obowiązuje. Lubię tę sałatkę, gdyż jest pożywna, ale ma w sobie również orzeźwiającą, jogurtowo-koperkową nutę. Czy wiecie, że w Polsce uprawia się przeszło 130 gatunków ziemniaków, a na całym świecie jest ich ponad 10 tysięcy!?

Potrzebne składniki na solidną miskę sałatki:
  • 1- 1,5 kg ziemniaków
  • 4 średnie kiszone ogórki
  • 500 g ziaren bobu
  • solidna garść/pół pęczka koperku
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego
  • łyżka majonezu
  • sól i pieprz

Ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę i gotujemy w lekko osolonej wodzie, pilnując by nie rozgotowały się a pozostały jędrne, nawet leciutko twarde- zmiękną jeszcze nieco po odcedzeniu. Oczywiście łatwiej pokroić jest ziemniaki po ugotowaniu, i oczywiście możecie tak zrobić, jednak gotowanie ziemniaczanych kostek ułatwia osiągnięcie właściwego stopnia miękkości, że tak się wyrażę 😉 Ogórki kroimy w kostkę i dodajemy do ziemniaków.

Bób gotujemy w lekko osolonej wodzie, krótko, około 10 minut od zagotowania.

Starszy bób może wymagać nieco dłuższego czasu. Pamiętajcie jednak, że zmięknąć mają ziarna, nie skórka, której nie będziemy używać. Zatem, gdy bób jest już miękki, lekko chrupiący, odcedzamy. Studzimy i obieramy ze skórki. Dodajemy do reszty składników.

Koperek siekamy, dodajemy.

Jogurt mieszamy z majonezem.

Doprawiamy solą i pieprzem.

Wszystko mieszamy z przygotowanym sosem.

Najlepiej smakuje lekko schłodzona.

Czipsy z cukinii

Cukinia to niezwykle wdzięczne warzywo, któremu można nadać dowolnie wybraną formę. Cudownie smakuje duszona, smażona, nadziewana, piecze się z niej wytrawne i słodkie ciasta. Warzywo idealne! Chyba nie przesadzam, ja po prostu uwielbiam cukinię i chyba za długo nie mogłabym bez niej wytrzymać. Można ją jeść na surowo, ale ja najczęściej poddaję ją choćby krótkiej obróbce cieplnej. Sama w sobie jest słodkawa, ale cudownie przyjmuje smaki jej towarzyszące. Dlatego polecam pichcić cukinię w towarzystwie świeżych, aromatycznych ziół, lub ostrych przypraw. Jednak dzisiaj proponuję ją w bardzo prostej formie, która genialnie wydobywa cukiniowy smak i jest świetną alternatywą dla niekoniecznie zdrowych przekąsek.

Składniki:

  • ok. 700 g cukinii
  • mąka
  • olej lub oliwa z oliwek (ale taka do smażenia)
  • sól
  • pieprz
  • czosnek niedźwiedzi
Oczyszczoną cukinię kroimy w dość cienkie plasterki.

Układamy je na papierowym ręczniku.

Z wierzchu także układamy ręcznik i odciskamy nadmiar wody.

Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia i lekko smarujemy olejem.

Plastry cukinii obtaczamy w mące.

Układamy na blaszce, jeden obok drugiego, ale tak, by nie zachodziły na siebie. Lekko solimy, pieprzymy i dodajemy szczyptę niedźwiedziego czosnku. Po wierzchu skrapiamy olejem/oliwą.

Pieczemy do zrumienienia, około 15-20 minut w piekarniku nagrzanym do 220 stopni (górna i dolna grzałka).

Ciekawym pomysłem jest zwinięcie kartki papieru lub gazety w rożek i podania w nich czipsów- taka inspiracja neapolitańskim cuoppo. Polecam!

Smakowita zapiekanka serowo-warzywna

 Ponieważ na naszym polu rozpoczął się właśnie sezon na cukinie i ogórki, to w najbliższym czasie możecie spodziewać się wielu przepisów z tymi warzywami. Może nie jestem jakimś rolnikiem-fanatykiem, ale przyznaję, że niezwykle przyjemnie jest gotować ze składników, które są owocami własnej pracy. Takie warzywka inaczej pachną i smakują. Po pierwsze dlatego, że nie ma w nich chemii, którą niejednokrotnie stosuje się podczas uprawy na masową skalę, a po drugie dlatego, że… są własne, wypielęgnowane, osobiście doglądane, i to jest jakaś magia 🙂 Dzisiaj, na dobry początek, zapiekanka na francuskim cieście, której jednym z głównych składników jest cukinia właśnie.

Użyłam podłużnego naczynia do zapiekania o wymiarach 27×20 cm. Składniki to:

  • ok. 200 g ciasta francuskiego
  • pierś z kurczaka, ok 300 g
  • 250 g cukinii
  • 150 g pieczarek
  • 2 średnie ziemniaki
  • 200 g sera (mogą być różne rodzaje, które da się zapiec, ja użyłam mozzarelli i sera edamskiego)
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżeczka ziół prowansalskich
  • 1/3 łyżeczki czarnego pieprzu
  • sól
  • olej
Mięso kroimy na kawałki, takie na jeden kęs. Zasypujemy je pieprzem, ziołami i solą (1/3 łyżeczki), zalewamy 1/2 szklanki oleju.

Marynujemy przez minimum godzinę, a najlepiej przez noc. Cukinię kroimy w plasterki i na połówki.

Ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę.

Oczyszczone pieczarki kroimy w ćwiartki lub drobniej jeśli mamy duże grzyby.

Na rozgrzaną patelnię wykładamy kurczaka wraz z olejem i obrane ząbki czosnku.

Podsmażamy krótko kurczaka. Gdy mięso zbieleje zdejmujemy mięso z patelni.

Na patelnię trafiają cukinia, pieczarki i ziemniaki.

Lekko solimy i podsmażamy.

Naczynie do zapiekania smarujemy olejem.

Wykładamy ciasto, w którym widelcem robimy dziurki.

Na ciasto wykładamy mięso i część pokrojonego w kostkę sera.

Następnie dokładamy warzywa i resztę sera.

Pieczemy przez około 30 z włączoną dolną grzałką, a potem kolejne 5-10 minut z włączoną dolną i górną grzałką, lub wręcz opcją grilla, by przyrumienić danie

Smacznego!

Zielono mi, zielona i zupa

Zupy są świetne nie tylko, jako rozgrzewka w zimowe dni. Wspaniale sprawdzają się także latem, jako pożywny i lekki posiłek. Poniższy przepis to skutek wizyty na bazarze. W moim ogródku jeszcze większość z użytych warzyw jest niedojrzała, ale na straganach królują i przyciągają wachlarzem różnych odcieni zieleni. Nie wiem czemu, jakoś instynktownie, w mojej torbie na zakupy zrobiło się nagle iście zielono i taką też zupę postanowiłam uwarzyć.

Na około 6 porcji przygotujcie:
  • włoszczyznę: 3 marchewki, pietruszkę wraz z natką, kilka łodyg selera, oczywiście z liśćmi, kilka liści pora  + cebula i 2 ząbki czosnku
  • 250 ml bobu
  • garść zielonej fasolki szparagowej
  • pół niedużego brokułu
  • 2 średnie ziemniaki
  • 240 g białej fasoli z puszki (waga po odcedzeniu), lub analogiczna ilość białej, uprzednio ugotowanej fasoli
  • pół pęczka koperku
  • nieco natki pietruszki
  • kilka niedużych cebulek dymek
  • 10 łyżeczek startego parmezanu (łyżeczka na porcję)
  • sól
  • czarny pieprz
  • 1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • woda

Na początku nastawiamy warzywny wywar, z włoszczyzny, cebuli i czosnku. Lekko solimy.

W międzyczasie podgotowujemy bób. Gotujemy krótko.

Nie do miękkości, lecz do momentu, gdy ziarno wyciągnięte z gotowania na łyżce, pomarszczy się, czyli wyraźnie oddzieli od skórki.

Odcedzamy. Krótko przelewamy zimną wodą, by zatrzymać proces gotowania.

Obieramy ze skórki.

Gdy warzywa z bulionu będą już wyraźnie miękkie- wszystkie wyciągamy.

Do czystego wywaru wkładamy oczyszczoną zieloną fasolkę.

Długie strączki możemy przekroić na mniejsze części. Dokładamy także pokrojone w kostkę ziemniaki.

Po około 10-15 minutach, gdy fasolka i ziemniaki będą już lekko miękkie, dodajemy podzielony na niewielkie różyczki brokuł.

Odcedzoną fasolę z puszki zalewamy dwiema chochelkami bulionu i miksujemy.

Fasolową miksturę dolewamy do zupy. Dzięki temu stanie się lekko zawiesista i podkreślony zostanie jej strączkowy charakter 😉

Dokładamy obrany bób.

Koperek, natkę pietruszki i dymkę kroimy, dodajemy do zupy.

Doprawiamy gałką, solą i czarnym pieprzem do smaku.

Gotujemy jeszcze jakieś 3-5 minut.

Polecam przygotować tę zupkę w nie za bardzo słonej, lecz pikantnej wersji. Każdą z porcji posypujemy łyżeczką startego parmezanu, który traktujemy tutaj jako przyprawę.

Zupę podajemy samą, jest wystarczająco gęsta, lub z kaszą czy makaronem. Smacznego!

FILOzofia brokułu z serem

Jeśli jedliście kiedyś baklawę albo burek to zapewne pamiętacie to rozkosznie chrupiące ciasto, które jest ich podstawą. To ciasto filo, które króluje w kuchni Europy Środkowo-Wschodniej i bałkańskiej. Porównuje się go to ciasta francuskiego, z którego my Polacy, korzystamy chyba częściej niż z filo, a szkoda. Składniki są bardzo proste: mąka, woda, olej, sól. Lekko odstraszające natomiast jest czasochłonne przygotowywanie, rozwałkowywanie, rozciąganie. Ciasto swoją nazwę zawdzięcza greckiemu słowu liść- phyllo,  bo takie właśnie plastry chcemy uzyskać, bardzo cieniutkie. Obiecuję, że jak tylko postanowię zrobić je sama, Wy pierwsi się o tym dowiecie. 😉 A tymczasem polecam kupić gotowe i wypróbować. Moja dzisiejsza wersja jest na słono, warzywnie i serowo.

Składniki na 3 porcje:

  • 6 arkuszy ciasta filo
  • 3 łyżki masła
  • średniej wielkości brokuł
  • 150 g sera burrata (lub innego, raczej kremowego)
  • 200 g żółtego sera (ja wykorzystałam miks twardego cheddara, parmezanu i goudy)
  • jajko
  • płaska łyżeczka soli
  • łyżeczka pieprzu
  • dwie łyżeczki czosnku niedźwiedziego
Na pasujący do tego dania sos:
  • 3 łyżki jogurtu naturalnego
  • łyżka majonezu
  • spora ilość świeżej bazylii
  • sól i pieprz do smaku

Zaczynamy od podzielenia na nieduże kawałki brokuła i podgotowania go w lekko osolonej wodzie- nie dłużej niż 3 minuty.

Odcedzamy i lekko studzimy. Żółte sery ścieramy na tarce.

Dodajemy burratę.

Doprawiamy czosnkiem, solą i pieprzem.

Dodajemy jajko.

Wszystko dokładnie mieszamy ze sobą. Powinna postać dość zwarta lecz nieco wilgotna masa.

Burrata tylko pozornie przypomina klasyczną mozzarellę, w rzeczywistości w środku jest niemal płynna. Zatem jeśli użyjecie innego sera i farsz będzie suchy- dołóżcie łyżkę kwaśnej śmietany. Rozpuszczamy masło.

Płat ciasta smarujemy roztopionym masłem i przykrywamy następnym płatem, również smarując całą powierzchnię masłem.

Nakładamy nieco serowej masy, układamy kawałki brokuła.

Zwijamy w rulon, gdy cały farsz jest już przykryty ciastem zakładamy do środka boki i zwijamy do końca- dzięki temu farsz będzie szczelnie zamknięty w zawiniątku.

Układamy w naczyniu do zapiekania/żaroodpornym. Ja wybrałam okrągłe. Ono idealnie pomieściło 3 ruloniki, które dość szczelnie do siebie przylegały- dzięki temu ciasto było kruche, zwłaszcza z wierzchu, ale nie wysuszyło się zanadto. Wierzch także smarujemy masłem. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 190 stopni (dolna grzałka) przez 30 minut. Po tym czasie, jeśli to konieczne, uruchamiamy także górną grzałkę i dopiekamy jeszcze 5 minut, by ciasto dobrze się zrumieniło.

Polecam serwować z sosem przygotowanym na bazie podanych powyżej składników. Bazylię rozdrabniamy, mieszamy z jogurtem, majonezem i przyprawami.

Makaron ze szparagami w pomidorowym sosie

Szybkie danie, z prostych składników, z dodatkiem szparagów, które teraz są najlepsze i powinny królować na naszych stołach. Czego chcieć więcej?! Długo zastanawiałam się jak zareklamować Wam to danie. Niby nic niezwykłego, ale gwarantuję, że korzystając z tej receptury, upichcicie coś naprawdę smacznego.
Składniki na 2 porcje:
  • 500 g szparagów, zwykle tyle jest ich w 1 pęczku
  • 200 ml passaty pomidorowej lub krojonych pomidorów z puszki
  • 2 ząbki czosnku
  • mała cebulka
  • 200-250 g dowolnego makaronu- ja użyłam typu spaghetti
  • oliwa do smażenia
  • łyżka startego parmezanu
  • sól
  • pieprz
  • szczypta suszonej bazylii
  • 100 ml wody

Szparagi myjemy, odłamujemy zdrewniałą, dolną część. Kroimy na mniej więcej 2 cm kawałki.

Kilka dłuższych kawałków wraz z główkami odkładamy- posłużą nam do dekoracji. Czosnek i cebulę kroimy w kostkę.

Na rozgrzanym tłuszczu podsmażamy cebulkę z odrobiną soli- dzięki niej nie przypali się, a ładnie zeszkli.

Dodajemy szparagi i podsmażamy jakieś 5 minut.

Dorzucamy czosnek i podsmażamy ok. 2 minuty.

Wlewamy wodę, tyle tylko, by szparagi były w niej zanurzone, ale nie całkowicie przykryte.

Dusimy w ten sposób szparagi do miękkości, myślę, że kolejne 5 minut. Wlewamy pomidory, doprawiamy do smaku solą i pieprzem.

W międzyczasie gotujemy makaron, w lekko osolonej wodzie, oczywiście najlepiej al dente.

Główki szparagów podsmażamy 3-5 minut na oliwie, pod koniec lekko solimy i dorzucamy szczyptę bazylii.

Makaron przekładamy do sosu, mieszamy.

Podajemy z ułożonymi na wierzchu makaronu główkami szparagów- stworzą świetny zielony kontrast wobec czerwonego sosu. Posypujemy startym parmezanem.

Ziemniaczane gołąbki w grzybowym sosie

Kiedyś już dzieliłam się z Wami przepisem na ziemniaczane gołąbki. Dzisiaj wracam do tego pomysłu, ale oczywiście w innej wersji. Może nie jest to sezon na kapustę i grzyby, ale wszystkie składniki z łatwością możecie kupić tak czy siak. Świetna propozycja na bezmięsny apetyt. Zastanawiacie się, czy ta receptura przypadnie Wam do gustu? Nie mam wątpliwości. Jeśli lubicie kapustę i ziemniaki, macie ochotę na pyszny grzybowy sos- koniecznie bierzcie się za gotowanie!

Składniki na 5-6 gołąbków:

2 kg ziemniaków
cebula
2 łyżki mąki
kapusta
solidna garść suszonych grzybów
2 nieduże dymki
tymianek (kilka gałązek świeżego lub łyżeczka suszonego)
czubata łyżka kwaśnej śmietany
sól i pieprz
łyżka masła
woda
Grzyby moczymy w wodzie, przez około 10 minut. Następnie odcedzamy, wlewamy nową wodę i gotujemy grzyby przez jakieś 10-15 minut.
golabki2

Ponownie odcedzamy, studzimy, nie wylewając płynu z gotowania. Ziemniaki i cebulę ścieramy na pulpę.

golabki3

Przy użyciu ściereczki lnianej odciskamy nadmiar wody.

golabki4

Dodajemy mąkę.

Przyprawiamy pieprzem, solą i tymiankiem.

Kapustę wrzucamy do wrzątku i blanszując zdejmujemy z wierzchu kolejne liście.

Do przestudzonych liści nakładamy solidną łyżkę farszu.

Zwijamy od grubszej części liścia, zakładając do środka boki- tworzymy zwarte zawiniątka.

Siekamy grzyby i dymkę.

Podsmażamy na maśle, jakieś 5 minut.

Zalewamy wodą w której gotowały się grzyby.

Do gotującego się wywary wkładamy gołąbki.

Jeśli to konieczne dolewamy nieco wody lub bulionu- gołąbki powinny być niemal całkowicie zanurzone w płynie.

Solimy, lekko pieprzymy i gotujemy na małym ogniu jakieś 10-15 minut. W międzyczasie odlewamy nieco płynu i gdy lekko przestygnie mieszamy ze śmietaną.

Zaprawiamy nią danie.

Doprawiamy tymiankiem, solą i pieprzem do smaku. Gotowe, smacznego.

Krem z zielonych szparagów

Zupa szparagowa to stały punkt w menu o tej porze roku. Wersji jest wiele. Bardzo lubię zieloną zupę, taką jarzynową,  z tym, co teraz świeże i pyszne, oczywiści także ze szparagami. Jednak najlepszy według mnie jest krem z tych warzyw. Zmiksowane oddają mnóstwo smaku i aromatu. Powstaje swego rodzaju esencja, można by rzec, że to 200% szparagów w szparagach. Proponuję Wam dzisiaj moją wersję, aksamitną, jednak z chrupiącą, także szparagową niespodzianką. Wszystkie moje miksowane zupy muszą mieć jakiś element do pochrupania. Dodatkowa tekstura zawsze mile widziana 🙂

Składniki na około 2,5 litra zupy to:

  • 2 pęczki, czyli ok 1 kg zielonych szparagów
  • 3 litry warzywnego bulionu (4 marchewki, 2 pietruszki, seler, por, cebula, 2 ząbki czosnku, 2-3 ziela angielskie, 3 liście laurowe)
  • 3 średnie ząbki czosnku
  • 2 średnie ziemniaki
  • łyżka masła
Najpierw z podanych składników gotujemy warzywny wywar, tak by powstało go około 3 litry.

Szparagi myjemy, czyścimy, odcinamy dolną zdrewniałą część, którą dorzucamy do gotującego się bulionu.

Odcinamy same główki i na razie zostawiamy.

Resztę kroimy na mniejsze kawałki.

Bulion przecedzamy, do gotującego się wywaru wrzucamy pokrojone w kostkę ziemniaki.

Po około 5 minutach dorzucamy także środkową część szparagów.

Gotujemy do miękkości, jakieś 10 kolejnych minut. Następnie wszystko miksujemy i ponownie zagotowujemy.

W międzyczasie na maśle, na niedużym ogniu, podsmażamy czosnek, ok. 2 minuty.

Następnie dorzucamy odcięte wcześniej główki szparagów. Lekko solimy i podsmażamy jakieś 5 minut, by lekko zmiękły, jednak nadal pozostały chrupiące.

Zupę doprawiamy solą i pieprzem. Podajemy z podsmażonymi na chrupko górnymi częściami warzyw z czosnkiem. Ja dodałam także nieco kiełków słonecznika.

Serowo-szparagowy makaronik

Obecnie większość warzyw i owoców dostępna jest przez cały rok, ale zawsze najlepsze są kiedy jest na nie sezon, kiedy dojrzewają w naturalnych warunkach. Póki zatem trwa sezon na szparagi- staram się używać ich gdziekolwiek i jakkolwiek się da. Uwielbiam. Zielone lub białe pędy bogate są w witaminy, sole mineralne i przeciwutleniacze. Ich kolor zależy od sposobu uprawy- zielone wyrastają ponad grunt, białe natomiast dojrzewają przysypane ziemią. Uważane za afrodyzjak, z całą pewnością są źródłem świetnego smaku i niepowtarzalnych kulinarnych doznań. Dzisiaj proponuję makaron z dodatkiem szparagów w kremowy sosie, na bazie gorgonzoli, dojrzewającego miękkiego sera z pleśnią, pochodzącego z północnych Włoch, a konkretnie z rejonu Lombardii.

Do przygotowania 2 porcji potrzebujecie:

  • 200-250 g makaronu (ja użyłam końcówek, świderki i casarecce)
  • 50 g sera gorgonzola
  • pół pęczka zielonych szparagów (lub oczywiście więcej jeśli macie ochotę :))
  • 2 ząbki czosnku
  • sól i pieprz
  • oliwę z oliwek

Makaron gotujemy jak zwykle, w lekko osolonej wodzie do miękkości, najlepiej oczywiście aby był al dente. 5 minut przed końcem gotowania makaronu rozgrzewamy na patelni oliwę.

Szparagi myjemy, odłamujemy zdrewniałą dolną część i kroimy na mniejsze kawałki.

Podsmażamy je na oliwie jakieś 3 minuty.

Dodajemy pokrojony w kostkę czosnek.

Makaron odcedzamy zachowując około 300 ml wody z gotowania.

Dodajemy ją do podsmażonych szparagów z czosnkiem.

Następnie dokładamy gorgonzolę i mieszamy aż ser dobrze się rozpuści.

Doprawiamy sporą ilością czarnego, najlepiej świeżo zmielonego pieprzu i solą.

Koniecznie jednak spróbujcie zanim posolicie- zarówno woda z makaronu jak i ser są słone. Po doprawieniu gotujemy jeszcze ok 2 minut i mieszamy z makaronem.

Do tego szklaneczka białego wina i jeszcze więcej świeżo zmielonego pieprzu! Mniam 🙂