Skip to main content

Orzeźwiający koktajl owocowy z ziołową niespodzianką

Dodatek ziół innych niż mięta do słodkości długo wydawał mi się dość dziwaczny, do momentu aż spróbowałam. Zioła w deserach sprawdzają się genialnie, moim zdaniem zwłaszcza, gdy są one owocowe. Jeśli krzywicie się na myśl o połączeniu na przykład bazylii z truskawkami, to czas spróbować i zmienić zdanie. Ja miałam dokładnie takie samo podejście i cieszę się, że je zweryfikowałam. Dzisiaj propozycja pysznego, prostego koktajlu owocowego. Ugasi pragnienie, ale spokojnie można podać go także jako pyszny deser.

Składniki na 3-4 solidne porcje (ok. 1200 ml)

  • 50 średnich truskawek
  • pół zielonego melona (ok. 600 g)
  • banan
  • garść liści bazylii
  • łyżka ksylitolu

Przed przygotowaniem koktajlu wszystkie składniki wkładamy na godzinę do lodówki, dzięki temu sam napój będzie już lekko chłodny. Truskawki myjemy, szypułkujemy.

Obieramy i rozdrabniamy banana.

To samo robimy z melonem, ważne, aby był dojrzały.

Dodajemy bazylię i ksylitol.

Dokładnie miksujemy.

Podajemy.

Truskawkowe grzeszki

Babeczki, to słodkie wypieki, których się nie boję. Mała forma, rzadko kiedy się nie udają, wychodzą nawet mnie- wypiekowemu laikowi. Natchnęły mnie czekające na pożarcie świeże i soczyste truskawki, które aktualnie mogłabym jeść pod każdą możliwą postacią. Taka słodka babeczka z owocowym wnętrzem to mały kaloryczny grzeszek, ale przy tym cudowne dopełnienie letniego popołudnia.

Składniki na 12 babeczek:
  • 2 szklanki mąki
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 jajka
  • pół szklanki cukru
  • pół szklanki oleju
  • dwie solidne łyżki śmietany 18%
  • 15 sporych truskawek
  • starta gorzka czekolada do posypania- opcjonalnie

Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia.

W oddzielnym naczyniu, najlepiej mikserem, miksujemy jajka z cukrem.

Następnie dodajemy olej, miksujemy.

Na końcu dodajemy także śmietanę.

Truskawki, oczywiście umyte i bez szypułek, kroimy na jakieś 6 części. Wrzucamy je do miski z mąką i delikatnie mieszamy, by truskawki były obtoczone w mące- dzięki temu podczas pieczenia owoce nie opadną na dno.

Kolejnym krokiem jest dolanie płynnej masy do suchych składników.

Delikatnie mieszamy łyżką, by wszystkie składniki się połączyły. Natłuszczamy blaszkę, lub wykładamy papierowymi formami.

Wykładamy po solidnej łyżce ciasta do każdej foremki.

Pieczemy 30-35 minut w 180 stopniach- góra dół, na dolnej półce. Genialnie smakują posypane startą gorzką czekoladą.

Sernik na zimno, ku chwale truskawkom!

Nie za bardzo umiem piec ciasta, ale słodkości lubię, owszem. Uczę się, próbuję, ale jednak pieczenie wymaga często dużej precyzji, której niestety zwykle mi brakuje. Nie mówię, że nic nie wychodzi. Niby wychodzi, ale żeby rezultaty były jakieś spektakularne, to nie powiedziałabym. Niedawno postanowiłam spróbować przygotować sernik… na zimno, bez pieczenia, czyli przepis idealny dla mnie. Przewertowałam dużą ilość przepisów z przeróżnymi pomysłami i ostatecznie zadecydowałam, że moją bohaterką będzie truskawka. Wybrałam przepis na bazie serków waniliowych i postanowiłam dołożyć do standardowej wersji jeszcze jedną warstwę- musu truskawkowego. Wyszło ładnie…ale przede wszystkim bardzo smacznie 🙂


Sernik przygotowałam w tortownicy o średnicy 26 cm, przydała się także folia spożywcza. Na taką wielkość formy wykorzystałam:

  • 30 mocno czekoladowych ciastek
  • 700 g serka waniliowego homogenizowanego (w opakowaniu jest zwykle 200 g, więc te dodatkowe 100 g można po prostu podjeść 😉 )
  • 400 ml śmietany 30%
  • około kilogram truskawek
  • 30-40 malin
  • 2 galaretki truskawkowe, słodzone
  • żelatynę
  • cukier i cukier puder
  • 100 g masła

Ponieważ do wykonania spodu sernika użyłam ciastek czekoladowych, a niestety znalazłam tylko takie przełożone kremem, to rozpoczęłam od oddzielenia ciastek od śmietankowej masy i dokładnego rozdrobnienia ich w malakserze. W garnuszku, na małym ogniu rozpuściłam masło i gdy leciutko przestygło, dodałam do ciastek. Po wymieszaniu masa była delikatnie wilgotna. Wyłożyłam formę folią spożywczą, spód i brzegi, lecz wcześniej lekko zwilżyłam jej powierzchnię wodą, dzięki temu folia lepiej przywarła i dała się uformować. Do tortownicy trafiły ciastka, które delikatnie docisnęłam do spodu.

Zabrałam się za przygotowanie pierwszej, śmietankowej warstwy. Na początek ubiłam śmietanę z 2 łyżkami cukru pudru, a następnie dodałam stopniowo serki. Dla mnie masa była wystarczająco słodka, ale oczywiście można ją jeszcze dosłodzić, zgodnie z upodobaniem. Podzieliłam masę na pół. Jedną część przykryłam i wstawiłam do lodówki, a do drugiej dodałam odpowiednią ilość rozpuszczonej żelatyny (zgodnie z instrukcją i proporcjami z opakowania) i wyłożyłam na ciasteczkowy spód. Przykryłam i wstawiłam do lodówki, by masa stężała.

Następny krok to przygotowanie warstwy truskawkowej. Odłożyłam około 15 niewielkich owoców do dekoracji, a resztę pozbawiłam szypułek, zasypałam dwiema czubatymi łyżkami cukru, doprowadziłam do wrzenia. Gotowałam jakieś 2-3 minuty i zdjęłam z ognia. Gdy truskawki lekko przestygły, dokładnie zmiksowałam. Można masę przetrzeć przez sito jeśli chcecie się pozbyć  drobinek pestek, ja jednak uznałam, że wszystko na tyle ładnie się rozdrobniło, że nie ma takiej konieczności. Upewniłam się, że śmietankowa masa zastygła i wtedy do truskawkowego musu także dodałam odpowiednią ilość żelatyny. Pamiętajcie, aby dokładnie wymieszać, by substancja żelująca rozeszła się po całej masie. Cudownie czerwona, półpłynna mikstura wylądowałam w tortownicy, a następnie w lodówce. Gdy

stężała, przygotowałam drugą porcję masy śmietankowej, a gdy i ta zastygła, wyłożyłam na wierzch owoce. Przepołowione truskawki ułożyłam od zewnętrznej strony formy, a maliny w środku. Przygotowałam galaretkę i gdy zaczęła się już dość solidnie ścinać- pokryłam nią owoce. Przypilnujcie, by galaretka nie była zbyt płynna bo zamiast zastygnąć na owocach, spłynie gdzie tylko będzie mogła. Polecam także wylewać ją powoli przy pomocy łyżki.

Gdy galaretka się zetnie to już koniec pracy i można pałaszować. Przygotowanie nie jest skomplikowane, lecz, faktycznie, rozciąga się w czasie, ale myślę, że warto spróbować. Przyjemny, typowo letni deser.