Gofry uwielbiam, nie będę oryginalna, twierdząc, że kojarzą mi się z latem. Gofr zwany także goferem może być na przykład z dżemerem 😀 A tak całkiem na poważnie, to podobnie jak w przypadku choćby naleśników- dodatki zależą od naszych upodobań i humoru. Moja przygoda z domowymi goframi zaczęła się od popsutego opiekacza do kanapek. Udałam się do sklepu w celu, cytując klasyka, “nabycia drogą kupna” nowego sprzętu 🙂 Zaintrygowała mnie wersja z wymiennymi wkładami. Zestaw zawierał blaszki do opiekania kanapek, do grillowania i do wypieku gofrów. O gofrownicy myślałam już od dawna, więc postanowiłam zakupić taki zestaw. Po powrocie do domu natychmiast przygotowałam porcję ciasta na gofry i…nie wyszły. Spróbowałam jeszcze raz i rezultat był dość opłakany. Wniosek był jeden- jak coś jest do wszystkiego, to zwykle jest do niczego. Mój sprzęt okazał się być po prostu o nieco za małej mocy. Postanowiłam się nie poddawać i poszukać innych przepisów, nie zawierających dużej ilości tłuszczu czy mleka. W ten sposób powstała dość mocno odchudzona wersja ciasta, ale przede wszystkim i taka, która z łatwością rośnie i piecze się nawet w mojej gofrownicy. Dlaczego o tym piszę? Bo powiedziałam o tym kilku osobom i mniej więcej połowa z nich zadeklarowała, że ma w czeluściach kuchennych szafek nieużywaną gofrownicę właśnie z tego względu, że się nie udawały. Te wychodzą zawsze- jedyne co, to polecam pierwszą partią nauczyć się własnej maszynki, każda niestety może lekko inaczej opiekać…
Category: slodkosci
Tiramisu
Aż wstyd się przyznać, że jako miłośniczka włoskiej kuchni ten deser robiłam pierwszy raz, a sądząc po szybkości z jaką zniknął- nie ostatni. Usiłowałam ustalić, jaka jest historia tej słodkości, ale mnogość wersji mnie przytłoczyłam. Uznajmy więc po prostu, że jest to jeden z ulubionych deserów włochów i przygotowuje się go jak kraj długi i szeroki. Łączy w sobie intensywny smak kawy, delikatność mascarpone, aromat i strukturę ciasteczek. Czy to zachęcające? Mam nadzieję. Jeśli chcecie sprawić przyjemność swoim bliskim czymś rozkosznie słodkim- ta propozycja jest dla Was!
Pączusie z ricottą
W karnawale słodkości królują, nie tylko w tłusty czwartek. Chrusty, pączki, różne smażeniny. Niezdrowe i tuczące, ale w ten wyjątkowy czas przestajemy na chwilę liczyć kalorie. Mam dzisiaj dla Was przepis na pączuszki, które urzekły domowników. Chrupiące z zewnątrz i pulchne i mięciutkie w środku.
Karmelowa panna cotta
Panna cotta to chyba mój ulubiony włoski deser. Najbardziej lubię klasyczną wersję z jakimś owocowym musem, ale przyznam, że chętnie eksperymentuję ze smakami. Niedawno przyjaciółka zaraziła mnie upodobaniem do zbożowej kawy o smaku karmelowym i to właśnie ten napój był inspiracją do powstania deseru, zresztą, jest ona jednym ze składników. Wypróbujcie!
Babà
Już dawno chciałam Wam napisać o tym neapolitańskim przysmaku. To ciacho znajdziecie w mieście w każdej kawiarni, cukierni. Jest w formie niedużych ciastek, przypominających w formie grzybka, lub większych bab. Prawdziwym hitem są też te, w kształcie górującego nad miastem Wezuwiusza. Można je kupić same, lub z dodatkami takimi jak bita śmietana, owoce- świeże lub kandyzowane. Babà ocieka od ponczu, którym jest nasączona i który nadaje jej smak. Może być cytrynowy, pomarańczowy i pewnie wariacji jest niezliczona ilość. Ja jednak najbardziej lubię wersję z rumem tylko z delikatnym cytrynowym posmakiem i taką Wam zaprezentuję. Jednak nie sposób nie dodać, że owa osławiona babà, to nic innego jak nasza babka ponczowa! Mało tego, rzeczywiście ma ona polskie korzenie. Jej popularyzację przypisuje się Stanisławowi I Leszczyńskiemu, zatem, w dużym skrócie pisząc, z Polski przez Paryż przywędrowała do Włoch. Niektóre źródła mówią o tym, że nasz król po prostu miał w zwyczaju maczać ciastka w alkoholu, bo tak lubił. Inne natomiast głoszą, że musiał to robić, gdyż, delikatnie mówiąc, miał problemy z uzębieniem 😉 Tak czy siak, ten nieco zapomniany u nas deser powinien znów wrócić do łask, bo jest pyszny!
Struffoli
Co kryje się pod tą tajemniczą nazwą? Deser, który jest obowiązkowym bohaterem świątecznego włoskiego stołu, nie tylko z okazji Bożego Narodzenia, ale po prostu ważnych świąt i wydarzeń. Najbardziej popularny na moim ukochanym południu Włoch. Ponoć podobny deser przygotowywano tam już w IV wieku p.n.e. Klasyczny przepis doczekał się wielu wersji smakowych, ale i sposobów podania. Ja wybrałam te pychotki z cytrynową nutą.
Dżem jabłkowy z cytrusową nutą
W tym roku niektórych owoców jest aż w nadmiarze. W moim sadzie szczególnie obrodziły jabłka, zwłaszcza wczesne odmiany. Rodzina wyjechała na wakacje, a ja zostałam z tym dobrodziejstwem i nie nadążałam z rozwożeniem ich po rodzinie i znajomych. Codziennie w domu był świeży kompot, co i rusz jakaś szarlotka, a i tak nie dawałam rady ich wszystkich wykorzystać. Były takie piękne, nie mogłam pozwolić żeby się zmarnowały, więc postanowiłam zamknąć ich cudowny smak w słoikach na zimę. Postawiłam jednak, że zrobię je chociaż nieco inaczej niż zwykle moja mama, by różniły się smakiem, i tak powstał poniższy przepis, jeden z kilku, które wykorzystałam w tym sezonie.
Dżem jabłkowo-malinowy
Zabraliście się za sok malinowy? To już w zasadzie ostatni dzwonek, a tutaj znajdziecie mój przepis, prosty, sprawdzony przez lata https://www.pichceniomania.com/najprostszy-na-swiecie-sok-malinowy/
Z przygotowania tego soku pozostaje owocowa pulpa, którą fantastycznie można wykorzystać w poniższym przepisie. Jabłkowy dżemik z malinową nutą- miał być na zimowy czas, a znika podejrzanie szybko… 😉
Jabłkowe różyczki
Nie jestem mistrzynią cukiernictwa, więc rzadko zabieram się za czarowanie wypiekami, przynajmniej tymi słodkimi. Tym razem użyłam gotowego ciasta francuskiego, ale już robię przymiarki, żeby przepis zmodyfikować i użyć ciasta drożdżowego. Tymczasem przestawiam Wam wersję ekspresową, bo w gruncie rzeczy taka jest. Biorąc pod uwagę jak ładny i smaczny jest efekt końcowy, to nakład pracy naprawdę nie jest duży.
Gruszka z mozzarellą na rozkosznie słodko!
Ostatnio, z różnych powodów 😉 , mam na tapecie mozzarellę. Uwielbiam ten ser, jak wszystkie składniki, które same w sobie mają cudowny smak, a przy tym są wspaniałym tłem do coraz to ciekawszych kulinarnych obrazów. Ależ poetycko mi wyszło! Chodzi po prostu o to, że jest tak wdzięcznym produktem, że można się nim bawić, zestawiając niemalże dowolnie z różnymi dodatkami i smakami. Tym razem pomyślałam o deserze. Zakładam, że to nic odkrywczego, ale ja nigdy nie wykorzystywałam tego sera w słodkościach, tym bardziej byłam ciekawa efektu. Wszyscy chóralnie stwierdzili, że pomysł bardzo trafiony. Przekonajcie się sami.