Jeśli jesteście wyznawcami teorii, że sałatką nie można się najeść, to mam dzisiaj dla Was przepis na taką, która jest tego zaprzeczeniem. Jest prosta w przygotowaniu, choć wymaga kilku specyficznych składników. Podaję Wam przepis, który dopracowałam i uważam za najsmaczniejszy, ale oczywiście możecie improwizować i wymieniać składniki na podobne, łatwiej dostępne. Bohaterem sałatki jest dzisiaj, oprócz rukoli, slinzega- wędlina suszona włoskim, alpejskim, cudownie pachnącym powietrzem.
Składniki na 2 solidne porcje:
- 150 g maksymalnie 200 g makaronu, wykorzystałam świderki
- 30 g slinzegi, którą można zastąpić bresaolą lub ulubioną szynką
- 20-30 g sera pecorino (grana padano lub ewentualnie parmezanu)
- 50 g świeżej rukoli
- ząbek czosnku
- 15-20 orzeszków piniowych (można zastąpić nasionami słonecznika lub orzeszkami ziemnymi, niesolonymi)
- 8 łyżek oleju o neutralnym smaku (lub oliwy z oliwek)
- szczypta płatków chili
- łyżeczka octu balsamicznego
- sól
- woda
Makaron gotujemy w lekko osolonej wodzie.
Odcedzamy studzimy.
Rukolę myjemy i przekładamy do naczynia, w którym będziemy miksować składniki na pesto.
Dodajemy czosnek, lekko pokrojony.
Orzeszki.
1/3 z podanej ilości sera pecorino, startego na tarce.
Doprawiamy chili.
Dolewamy olej. Miksujemy na gładką masę.
W razie konieczności dodajemy więcej oleju. Oczywiście do pesto ideałem byłby dodatek oliwy z oliwek i oczywiście możecie jej dodać. Pamiętajcie jednak, ze sama rukola ma lekko gorzkawy i ostry smak. Jeśli nie przepadacie za wyrazistą gorzkością- lepiej wykorzystajcie neutralny olej.
Przestudzony makaron mieszamy z pesto.
Dodajemy dość cienkie paski sera oraz kawałki wędliny.
Skrapiamy octem balsamicznym- ale uwaga, tylko jeśli lubicie jego smak! Jeśli go nie znacie- spróbujcie nieco przed polaniem dania. Jego smak jest specyficzny i nie każdemu odpowiada. Ja lubię więc polecam. Oczywiście im lepszej jakości tym lepiej. Smacznego!