Aromatyczne pieczone kotlety

Potrawy z mięsa mielonego są obecne chyba w każdej kuchni na całym świecie. Z różnych rodzajów mięs, w różnej postaci, ale są. Na polskich stołach kotlet mielony króluje, dzieląc się dominacją ze schabowym. Mielone, czy klopsiki- uwielbiam i wprost ubóstwiam je modyfikować. Dla tych, którzy nie przepadają ze względu na ciężkostrawność smażonych potraw, mam propozycję kotletów pieczonych w piekarniku. Są o wiele zdrowsze, a do tego rewelacyjne.

Składniki na ok. 12 kotlecików:

  • 400 g wieprzowiny
  • 200 g wołowiny
  • jajko
  • średnia cebula
  • 3 spore ząbki czosnku
  • solidny pęczek natki pietruszki
  • kilka listków selera, może być seler naciowy
  • łyżeczka soli
  • łyżeczka pieprzu
  • olej
Mięso mielimy. Mielimy lub ścieramy surową cebulkę i dodajemy do mięsa.

Dodajemy jajko, doprawiamy solą i pieprzem. Czosnek przeciskamy przez praskę i dodajemy.

Liście selera i natkę pietruszki siekamy, dodajemy do masy.

Dodajemy dwie łyżki oleju i dokładnie wyrabiamy masę łącząc wszystkie składniki. Formujemy niezbyt duże kotlety, nacierając je lekko olejem.

Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

Pieczemy około 30 minut w 190 stopniach, dolna i górna grzałka. Podajemy z ulubionymi dodatkami.

Dżem z owoców czarnego bzu

Doskonale pamiętam jak w dzieciństwie upominano mnie, bym nie ważyła się zjeść owoców czarnego bzu, które kusiły jesienią- miały być bowiem trujące. Teraz już wiem, że trujące są, ale zielone i na surowo. Przetworzone nie stanowią zagrożenia, a powiem więcej- są bardzo zdrowe. Mają właściwości napotne, moczopędne, przeciwbólowe, oczyszczają organizm z toksyn, a w związku z tym mogą mieć także działanie lekko przeczyszczające. Mogą pomóc zatem zwalczyć gorączkę, kaszel, wzmocnić odporność, a także pomóc w nerwobólach i rwie kulszowej. To tyle zachwalania. A nie, jeszcze jedno- sok czy dżem przyrządzone z tych czarnych soczystych jagód jest bardzo smaczny. Dzisiaj przepis na dżem.

Składniki:
  • 1,5 kg jagód czarnego bzu
  • 0,5 kg cukru
  • Opcjonalnie cytryna i woda różana.
Owoce czarnego bzu zrywamy w kiściach.

Muszą być czarne, bardzo dojrzałe, jednak nie pomarszczone. Takie owoce będą z łatwością odchodziły od gałązek. Te pomarszczone też w sumie nie są złe, ale są bardzo miękkie i ciężko będzie je odrywać. Proponuję założyć rękawiczki i przystąpić do dzieła. Zadanie wydaje się żmudne, ale w rzeczywistości oderwanie jagód by pozyskać te 1,5 kg zajmuje około 15-20 minut. Także też bez przesady.

Owoce opłukujemy. Dobrze jest wrzucić je do garnka i zalać wodą, przemieszać- dzięki temu na wierzch wypłynie większość zanieczyszczeń.

Umyte i odcedzone owoce zasypujemy cukrem, mieszamy i zagotowujemy.

Szybko puszczają sok. Zmniejszamy ogień i pod przykryciem gotujemy jakieś 30 minut. W ten sposób przygotowane owocki przelewamy na sito.

Sok zlewamy do butelek. Szczegółowy przepis na sok z owoców czarnego bzu znajdziecie tutaj. Owoce studzimy i miksujemy, na przykład za pomocą ręcznego blendera.

Następnie przesmażamy je jeszcze jakieś 10 minut dodając nieco cukru- jeśli to konieczne. Dla mnie dżem był już wystarczająco słodki.

Gorący przekładamy do wyparzonych słoików. Szczelnie zamykamy i odstawiamy do lekkiego przestygnięcia do góry dnem.

Dżemem zapełniłam słoiki o pojemności 600 ml. Podzieliłam go na 3 części. Do jednej dodałam sok z całej cytryny, do drugiej 2 łyżki różanej wody, a trzecią zostawiłam taką, jaką była. Dzięki temu otrzymałam 3 nieco różniące się od siebie, fantastyczne smaki. Genialne także do słodzenia zimowej, aromatycznej herbaty.

Sok z owoców czarnego bzu- na zdrowie!

Soki najlepiej powstają warzone w sokowniku. Jednak nie każdy posiada takowy w domu, a ponad to, dla niewielkiej ilości owoców po prostu nie opłaca się go uruchamiać. Dlatego czasami warto przygotować sok w bardziej tradycyjny sposób. Żeby zachować jak najwięcej składników odżywczych i witamin, oczywiście najlepiej byłoby nie poddawać owoców obróbce termicznej, jednak w przypadku czarnego bzu jest to konieczne. W ten sposób pozbywamy się toksycznej sambunigryny, która doprowadzić może do zatrucia. Odpowiednio przygotowany sok z czarnego bzu ma bardzo korzystny wpływ na nasze zdrowie. Dla tych cennych prozdrowotnych właściwości i dla smaku- warto sobie go przygotować i sięgać po niego choćby w przypadku przeziębienia, czy bólu. Działa bowiem przeciwgorączkowo, przeciwbólowo i przeciwzapalnie, wspomaga zwalczanie męczącego kaszlu.


Składniki na około litr soku:

  • 1,5 kg owoców czarnego bzu
  • 0,5 kg cukru + 0,5 szklanki cukru
Owoce czarnego bzu zrywamy w całych kiściach.

Muszą być czarne, bardzo dojrzałe. Takie owoce będą z łatwością odchodziły od gałązek. Proponuję założyć rękawiczki i przystąpić do dzieła. Zadanie wydaje się żmudne, ale w rzeczywistości oderwanie jagód by pozyskać te 1,5 kg zajmuje około 15-20 minut.

Owoce wrzucamy do garnka i zalewamy wodą.

Dzięki temu na wierzch wypłynie większość nieproszonych zanieczyszczeń.

Umyte i odcedzone owoce zasypujemy cukrem, mieszamy i zagotowujemy.

Szybko puszczają sok. Zmniejszamy ogień i pod przykryciem gotujemy jakieś 30 minut. W ten sposób przygotowane owocki przelewamy na sito.

Oddzielony od owoców sok podgrzewamy, ja uznałam, że sok trzeba dosłodzić i dodałam jeszcze jakieś pół szklanki cukru.

Gorący zlewamy do butelek, słoików, zamykamy.

Gotowe.

Oczywiście odcedzone owoce też dadzą się wykorzystać… niebawem przepis- śledźcie bacznie moje wpisy!

Pyszny sos- radość grzybiarza!

Kończy się lato. Ciężko to znoszę, zwłaszcza, że w tym roku słoneczko na nie rozpieszczało. Coraz go mniej, temperatury spadają. Jedyną pociechą są popołudniowe spacery po lesie w poszukiwaniu grzybów, których w tym sezonie w moim rejonie jest całkiem sporo. Nie jestem ekspertką, więc zbieram tylko te, których jestem absolutnie pewna. Dzięki kilku wyprawom powstał spory zapas suszonych i marynowanych grzybków, ale także przepyszny sos, przepisem na który chcę się dzisiaj z Wami podzielić.

Składniki na 3-4 porcje:
  • około 20 podgrzybków
  • średnia cebulka
  • duży ząbek czosnku
  • 2 łyżki oleju
  • czubata łyżka masła
  • tymianek- najlepiej kilka gałązek świeżego
  • płaska łyżka ciemnego sosu sojowego
  • 3 łyżki octu
  • woda
  • łyżka kwaśnej śmietany 18%
  • sól i pieprz

Grzyby czyścimy, kroimy, zanurzamy w wodzie z octem- dzięki czemu nie przybiorą tej niebieskawo-zielonkawej barwy. Cebulę i czosnek siekamy dość drobno.

Olej i masło rozgrzewamy.

Zaczynamy od podsmażenia cebuli.

Gdy już będzie dobrze zeszklona- dodajemy czosnek i chwilkę podsmażamy.

Dodajemy odcedzone z wody grzybki.

Przykrywamy i dusimy jakieś 15 minut.

Po tym czasie dodajemy śmietanę.

Dokładamy zioła. Ja dołożyłam całe gałązki, bo obskubywanie listków byłoby dość żmudne. Pod wpływem temperatury same odpadają i łączą z sosem.

Przykrywamy i dusimy około 10 minut. Dolewamy sos sojowy.

Wyławiamy zioła- jeśli włożyliście tak jak ja całe gałązki. Próbujemy, doprawiamy solą i pieprzem.

Podajemy z kaszą, ziemniakami, makaronem, czy na co tam macie ochotę.

Cukiniowe pieczone paluszki

Jest połowa września i pogoda raczej zbliża nas ku jesieni niż latu. Powoli trzeba organizować przechowywanie wypielęgnowanych w sezonie warzyw. Jednak ze względu na tegoroczną pogodę, rośliny reagują w zaskakujący sposób. Pomidory, gdzieniegdzie ogórki, cukinia- ponownie kwitną. Młode warzywka są oczywiście najlepsze, dlatego jeszcze skorzystałam i z młodej cukinii przygotowałam pyszną przekąskę, jarzynkę do obiadu. Polecam także jako przegryzkę na przykład do wieczornego seansu filmowego 🙂

Składniki na 4 porcje (wersja jako warzywo do obiadu):

  • 10-12 małych cukinii (moje były o długości ok. 15 cm i grubości ok. 5 cm)
  • 2 łyżki mąki kukurydzianej
  • czubata łyżka startego parmezanu
  • płaska łyżeczka soli
  • pół łyżeczki pieprzu
Cukinie kroimy wzdłuż na ćwiartki lub większe na ósemki.

Obsypujemy bułką wymieszaną z serem, solą i pieprzem.

Mieszamy, by wszystkie kawałki były pokryte tą sypką mieszanką. Układamy na blaszce wyłożonej papierem. Lekko skrapiamy oliwą.

Pieczemy w 190 stopniach przez około 15 minut, do zrumienienia, dolna i górna grzałka. Szybciej upieką się w opcji z grillem, więc jeśli macie to użyjcie. Smacznego.

Makaron na bogato

 Jest to danie, z którym mam bardzo miłe skojarzenia. Kiedyś podobne zachwyciło mnie i moją przyjaciółkę w jakiejś warszawskiej restauracji. Było tak pyszne, że próbowałyśmy potem je odtworzyć we własnej kuchni. Oczywiście wyszła nam inna potrawa, ale nie wiem, czy nawet nie smaczniejsza wersja. Bo ten makaron jest rewelacyjny! Bardzo chętnie wracam do niego co jakiś czas. Myślę, że kiedy spróbujecie, to też wpiszecie go na stałe do domowego jadłospisu.

Potrzebne składniki na 4 porcje:

  • 400 g makaronu, ja wykorzystałam kokardki
  • 200 g świeżego szpinaku
  • 500 g pieczarek
  • 500 g mięsa z kurczaka ( ja użyłam mięsa oddzielonego od podudzi)
  • pół szklanki parmezanu
  • solidna łyżka kwaśnej śmietany 18%
  • łyża masła
  • 2-3 łyżki oliwy z suszonych pomidorów
  • 6-8 suszonych pomidorów z oliwy
  • 3 spore ząbki czosnku
  • czarny pieprz
  • sól
Najpierw przygotowujemy składniki. Mięso oczyszczamy, kroimy w niezbyt grube paski. Pieczarki czyścimy (ja myję, nie obieram) kroimy w średnią kostkę. Rozgrzewamy oliwę wraz z masłem.

Na dość dużym ogniu podsmażamy kurczaka.

Gdy mięso zacznie łapać temperaturę i zbieleje- dorzucamy przeciśnięty przez praskę czosnek.

Chwilę podsmażamy i dodajemy pokrojone pieczarki i pokrojone suszone pomidory. Lekko solimy, by grzyby szybciej puściły wodę.

Przykrywamy i dusimy jakieś 10 minut. Następnie dodajemy umyty szpinak.

Mieszamy, przykrywamy. Dusimy 5 minut.

Dodajemy śmietanę, mieszamy.

Dodajemy starty parmezan.

Jeszcze chwilę dusimy. Próbujemy- dość obficie pieprzymy i solimy do smaku. W międzyczasie w osolonej wodzie gotujemy makaron. Serwujemy 🙂

 

Słodkie słoneczko

Pochmurne dni trzeba sobie jakoś umilać. Najlepiej jakimś pysznym jedzonkiem. Dzisiaj tak właśnie było. Pyszny, dwudaniowy obiad, no i szybko zrodziła się też ochota na jakieś słodkie co nieco. Ciasto francuskie czekało w lodówce, dokupiłam gotowy krem orzechowo- czekoladowy, którego w moim domu raczej się nie je, ale tutaj spisał się znakomicie. Szybko powstała słodka pychotka, która jeszcze szybciej została pożarta przez domowników.

Składniki:

  • opakowanie ciasta francuskiego (w jednym kawałku)
  • 150 g kremu orzechowego/czekoladowego (ja użyłam Nutelli)
  • białko jajka
  • kilka orzechów laskowych
Ciasto dzielimy na 2 równe części. Jeśli jest grube- możemy lekko rozwałkować. Do każdej z połówek ciasta przykładamy na przykład talerz, by na jego obrysie wyciąć z ciasta dwa koła.

Jeden z płatów ciasta dość obficie smarujemy kremem.

Przykrywamy drugą częścią ciasta.

Szerokim kieliszkiem lub niedużą literatką zaznaczamy środek. Względem wyznaczonego środka nacinamy ciasto, najpierw na 4 części, a każdą z tych części dzielimy na 3.

Każdy odcięty fragment delikatnie zakręcamy wokół własnej osi by powstały spiralki, uważając, by nie oderwać ciasta od całości. Tak przygotowany kształt smarujemy białkiem jajka.

Obrane orzechy laskowe siekamy i posypujemy nimi placek.

Pieczemy przez około 20 minut w 180 stopniach. Smacznego!

Pomidorowa rolada serowa z pieczarkami i papryką

Dzisiaj wariacja na temat serowej rolady, którą proponowałam jakiś czas temu. Oczywiście jest tak, że jedni wolę tamtą inni tę wersję. Moim zdaniem obie mają ciekawy smak i idealnie sprawdzają się jako przekąska na przyjęciu, niezależnie czy jest to zwykły grill, czy też bardziej elegancka impreza.

Składniki:

  • 400 g żółtego sera
  • szklanka startego parmezanu
  • kulka mozzarelli
  • czubata łyżka majonezu
  • łyżka koncentratu pomidorowego
  • 3 jajka
  • łyżeczka papryki słodkiej
  • łyżeczka papryki ostrej
  • 500 g pieczarek
  • duża czerwona papryka
  • solidna łyżka masła
  • tymianek i oregano, świeże lub suszone
  • 2 średnie cebule (ja użyłam białej i czerwonej)
  • 8 marynowanych kaparów
Żółty ser ścieramy na tarce. Dodajemy pół szklanki parmezanu, majonez, koncentrat pomidorowy, jajka, paprykę słodką i ostrą.

Wszystko razem dokładnie mieszamy.

Wykładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia tworząc dość równy “placek”.

Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 15 minut.

W międzyczasie czyścimy pieczarki, kroimy w niezbyt drobną kostkę, wrzucamy na patelnię, lekko solimy.

Dorzucamy pokrojoną cebulę i dokładamy masło.

Podsmażamy aż woda z grzybów dobrze odparuje, dodajemy pokrojoną paprykę.

Dodajemy zioła, pieprzymy i leciutko solimy, pamiętając o tym, że w daniu używamy sporej ilości sera, który już sam w sobie jest słony.

Dodajemy kapary.

Mieszamy o podsmażamy jeszcze chwilę. Przestudzony farsz wykładamy na lekko przestudzony serowy placek. Nie może być całkiem zimny, gdyż może popękać przy zwijaniu. na farsz wysypujemy resztę parmezanu i rozdrobnioną mozzarellę.

Zwijamy dość ciasno w roladę, zawijamy w papier.

Pieczemy dalej 15 minut, w tej samej temperaturze, po czym zdejmujemy papier i dopiekamy roladę, by ładnie się zrumieniła. Zajmie to kolejne 10 minut. Roladę odstawiamy do wystygnięcia, a najlepiej do schłodzenia przez kilka godzin do lodówki.. Kroimy w klastry i podajemy.

Buraczana rozpusta

Dzisiaj buraczana sałatka, która przypadła do gustu nawet tym, którzy na co dzień nie przepadają za burakami. Ta smakowita bulwa uprawiana była już w I wieku p.n.e. Oprócz cennych witamin i soli mineralnych zawiera także sporą ilość błonnika, kwasu jabłkowego i cytrynowego, czyli substancji, które bardzo korzystnie wpływają na proces trawienny i mogą wspomagać różnego rodzaju prozdrowotne diety. Jeśli macie ochotę na nową odsłonę i ciekawe wykorzystanie rzeczonego warzywa, to gorąco polecam wypróbowanie poniższego przepisu.

Składniki:

  • 3 średnie buraki
  • 3 duże czerwone cebule
  • mała czerwona papryka
  • łyżeczka musztardy francuskiej
  • 2 łyżeczki miodu
  • łyżeczka czarnego pieprzu
  • 2 łyżki jasnego octu winnego
  • sól
  • olej lub oliwa nadająca się do pieczenia
  • folia aluminiowa
Buraki myjemy, odcinamy końcówki.

Każda bulwę z osobna zawijamy w folię.

Układamy na blaszce i pieczemy do miękkości w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. W zależności od wielkości buraków będzie to trwało różnie. Przeciętnej wielkości buraki pieką się około 1,5-2 h. Jeśli macie na to czas, pozostawcie buraki do wystygnięcia w piekarniku lub wyciągnijcie z piekarnika oraz z folii, by szybciej przestygły. Następnie obieramy je i kroimy w spora kostkę.

Polecam użyć do tego celu rękawiczek, inaczej ciężko będzie domyć dłonie. Teraz czas upiec cebulkę. Obieramy, kroimy na ćwiartki i rozdzielamy warstwy. Lekko solimy i pieprzymy, dodajemy oliwę i ocet, dokładnie mieszamy.

Przekładamy na blaszkę i pieczemy około 30 minut w 160 stopniach (góra- dół).

Gdy cebulka zmięknie, studzimy ją.

Kroimy na mniejsze kawałki.

Nie robię tego przed pieczeniem- mniejsze kawałki łatwiej mogłyby się przypalić. Pokrojoną cebulkę dodajemy do buraków. Surową paprykę kroimy w kostkę, nieco drobniejszą niż tą, w którą pokroiliśmy buraki. Dodajemy miód, musztardę, pieprz i sól do smaku.

Gotowe. Smacznego.

Zakręcone paluchy

Szynka parmeńska to jedna z moich ulubionych włoskich wędlin. Jak dobrze się domyślacie pochodzi z regionu Parmy i zgodnie z dostępnymi zapisami- znana była już w czasach rzymskich. Bardzo lubię wykorzystywać ten produkt podczas gotowania. Ma słony i słodkawy, charakterystyczny, wyrazisty smak. Dzisiaj proponuję Wam pyszną przekąskę z wykorzystaniem tej właśnie szynki.

Składniki:

  • opakowanie ciasta francuskiego
  • ok 100 g szynki parmeńskiej
  • sól
  • jajko
  • ziarna sezamu
  • czarnuszka
Ciasto rozwijamy, kroimy na pół wzdłuż. Następnie w poprzek kroimy ciasto na paski o grubości mniej więcej 1,5 cm.

Na każdym z pasków układamy kawałki szynki.

Chwytamy końce pasków i zakręcamy je, z obu stron kręcimy w przeciwną stronę, tak, by powstał kształt spirali.

Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

Następnie smarujemy paluchy rozmąconym jajkiem. Posypujemy odrobiną soli. Proponuję połowę z nich posypać sezamem, a połowę ziarnami czarnuszki.

Pieczemy do zrumienienia w 180 stopniach, górna i dolna grzałka przez około 15-20 minut. Smacznego.