Słodko-ostra wątróbka

Wątróbka drobiowa jest delikatna, ale absolutnie nie pozbawiona tego specyficznego smaku, za który jedni ją kochają a inni nienawidzą. Ja kiedyś jej nie znosiłam, a teraz zastanawiam się jak to było możliwe. Teraz wręcz coraz częściej ją przyrządzam i coraz odważniej doprawiam i łączę z różnymi składnikami. Dzisiaj wersja, która zaskoczyła mnie niesamowicie. Koniecznie wypróbujcie!

Składniki na 3 porcje:

  • 600-700 g wątróbek drobiowych
  • sok z jednej pomarańczy
  • dwie łyżki musztardy francuskiej (z całymi ziarnami gorczycy)
  • łyżka oleju kokosowego
  • dwie średnie cebule
  • dwie łyżki mąki
  • sól
  • pieprz
  • 300 ml wody lub bulionu warzywnego
Na patelni rozgrzewamy olej.

Dusimy na nim pokrojoną w pióra cebulkę.

Wątróbkę oczyszczamy, możemy je lekko pokroić.

Obsypujemy mąką.

Gdy cebulka jest już zeszklona, podsmażamy ją kilka minut na dość sporym ogniu.

Dolewamy wodę/bulion.

Przykrywamy i dusimy jakieś 5 minut.

Następnie dolewamy wyciśnięty sok z pomarańczy.

Dokładamy musztardę.

Dusimy jeszcze kilka minut, a na koniec doprawiamy solą i sporą ilością pieprzu- do smaku.

Jesienny zastrzyk pysznych witamin

Tak jak wiosną obżeram się nowalijkami, pachnącymi świeżutkimi rzodkiewkami czy sałatą, tak jesień niezmiennie kojarzy mi się z bombą witaminową w postaci soku z marchwi i jabłek. Oczywiście, takie soki można robić praktycznie cały rok, ale mnie one zwykle najbardziej porywają o tej porze. Marchew jeszcze na polu, cały czas soczysta i słodka. Jabłka zwłaszcza te tak zwane zimowe odmiany też w tej chwili królują… zatem do dzieła! Trzeba się wzmocnić w obliczu nadchodzącej słoty. Dodatkową atrakcją w moim domu rodzinnym jest używanie sokowirówki, która jest z nami od 1978 roku i działa tak samo niezawodnie!

Składniki… dość oczywiste- jabłka i marchewki…ale w jakiej ilości… po raz pierwszy chyba nie uda mi się podać. Wszystko zależy bowiem od soczystości obu ingrediencji.
Można spróbować przyjąć, że z 2 kg marchewek i 1,5 kg jabłek otrzymamy około 500 ml soku.

Marchew obieramy.

Kroimy na takie kawałki, by mieściły się w “podajniku” w sokowirówce.

Jabłka myjemy, możemy wykroić gniazda nasienne, nie obieramy, kroimy.

 

No i potem już warczenie- odpalamy sprzęt i wirujemy owoce by otrzymać sok 🙂

Pyszny i zdrowy!

Jednogarnkowa pychota

 Wszyscy kochamy “jednogarnkowce”. Przede wszystkim dlatego, że zwykle są to dania dość proste w przygotowaniu. Po skończonym pichceniu nie czeka sterta garnków do zmywania, co też jest niewątpliwym plusem. Ja cenię potrawy przygotowywane w jednym naczyniu głównie za to, że absolutnie wszystkie składniki mogą oddać z siebie maksimum tego, co w nich dobre, tworząc bogaty i wielowymiarowy smak. No i za brak naczyń to zmywania też 🙂 Spróbujcie mojej propozycji. Nieco warzyw, mięso z indyka, sporo przenikających się aromatów.
Składniki na 3 porcje:
  • 500 g mielonego mięsa z indyka
  • 2 łyżki bułki tartej
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 2-3 łyżki oleju do smażenia
  • duża cebula
  • 6 średnich ziemniaków (ok. 1,2 kg)
  • 500 g pieczarek
  • średnie, raczej kwaśne jabłko
  • zielona papryka
  • 500 ml passaty pomidorowej
  • przyprawy do mięsa: szczypta kminu rzymskiego, łyżeczka czosnku niedźwiedziego, płaska łyżeczka cząbru i tyleż samo oregano, czarny pieprz, sól
  • przyprawy do całości dania: łyżka majeranku, łyżka oregano, sól i pieprz
  • pół szklanki wody
  • natka pietruszki do podania

Na początek w pióra kroimy cebulę i podsmażamy ją na rozgrzanym oleju.

Następnie dodajemy ziemniaki pokrojone na przykład w takie nieco grubsze frytki.

Lekko solimy i podsmażamy kilka minut, mieszając dość często, by ziemniaki nie przywarły. Dolewamy wodę, przykrywamy i dusimy jakieś 10 minut.

Po tym czasie dodajemy pokrojone w plastry pieczarki.

Przykrywamy i dusimy dalej, od czasu do czasu mieszając. Dodajemy pokrojone w kostkę jabłko.

Do garnka trafia oczywiście pokrojone jabłuszko 🙂

Dalej dusimy pod przykryciem. W międzyczasie zajmujemy się mięsem. Dodajemy bułkę i przyprawy, idealnie jeśli utrzecie je wcześniej w moździerzu.

Wyrabiamy mięso na pulpety dodając oliwę z oliwek.

Z powstałej masy formujemy niewielkie kulki.

Bez jajka i nadmiaru bułki mięsko będzie sprężyste i mięciutkie. Gdy ziemniaki będą już miękkie, dodajemy passatę. Przyprawiamy majerankiem i oregano.

Gdy wszystko zacznie razem bulgotać- wkładamy pulpety.

Możecie na chwilę zwiększyć ogień, przykryć garnek, już po chwili mięso powinno się ściąć, co zagwarantuje, że pulpety się nie rozpadną. Zmniejszamy ogień i dusimy jakieś 15 minut. Dokładamy zieloną paprykę i dusimy wszystko jeszcze kolejne 10 minut.

Po tym czasie ziemniaki powinny być miękkie, może nawet zaczną się rozpadać, mięso będzie ugotowane (sprawdźcie to, gdyż czas gotowania zależy od wielkości kulek), a papryka pozostanie lekko chrupiąca. Całość próbujemy, doprawiamy pieprzem i ewentualnie solą. Podajemy z natką pietruszki.

Makaron w kremowym sosie z wędzonym łososiem i chrupiącą marchewką

Czy też tak macie, że gdy napadnie Was ochota na jakiś produkt, to przez pewien czas moglibyście go jeść w kółko i najlepiej w ramach każdego posiłku? Ja mam tak często. Tym razem przyszedł czas na ryby. Ogólnie bardzo je lubię i dość często je jem, ale jak mnie najdzie… to w lodówce i szafkach znaleźć można ryby świeże, wędzone, w puszkach. Śledzia w oleju, tuńczyka w wodzie, makrelę w pomidorach albo i rybnego paprykarza. Teraz właśnie nastał ten czas, więc możecie spodziewać się sporej ilości przepisów z jakimś rybiszczem w roli głównej. Poza tym wierzę, że organizm w ten sposób sygnalizuje nam czego potrzebuje, a ja staram się słuchać natury. Dzisiaj- makaron z łososiem i marchewką. Koniecznie spróbujcie!

Składniki na 2 porcje:

  • 200-250 g makaronu, ja użyłam jajecznego tagliatelle
  • 100 g wędzonego łososia
  • średnia marchewka
  • 3 spore ząbki czosnku
  • solidna łyżka kwaśnej śmietany
  • dwie łyżki oleju do smażenia
  • łyżka masła
  • 2-3 łyżki soku z cytryny
  • natka pietruszki, ok. pół pęczka
  • sól i spora ilość czarnego pieprzu
Makaron gotujemy by był al dente.

W międzyczasie możecie wodą z gotowania makaronu zahartować śmietanę. Czyli do rzeczonej łyżki śmietany dolewamy kilka łyżek gorącej wody i energicznie mieszamy.

Rozgrzewamy olej wraz z masłem.

Podsmażamy pokrojoną marchewkę.

Ja kroiłam ją w słupki, gdyż chciałam osiągnąć efekt chrupkości w daniu. Po jakichś 10 minutach dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek oraz posiekaną natkę.

Krótko podsmażamy. Dodajemy śmietanę.

Dolewamy sok z cytryny.

Przyprawiamy pieprzem.

Kilka minut gotujemy. Dodajemy lekko rozdrobnionego łososia i jeszcze 2-3 minutki podgrzewamy.

Na koniec próbujemy i w razie konieczności solimy. Proponuję nie używać soli wcześniej, gdyż ryba doda jej sporą ilość. Lepiej dosolić na sam koniec. Podajemy z makaronem, posypujemy jeszcze odrobiną świeżej natki.

Ziemniaczano-cukiniowa zupa krem

Chciałam napisać, że nie przepadam za zupami o kremowej konsystencji… ale jak prześledziłam przepisy, które do tej pory Wam proponowałam- okazuje się, że robię ich całkiem sporo. Ciekawe… Jedno jest jednak pewne, mianowicie to, że zwykle lubię do takiego kremu dorzucić jakiś chrupiący element. No i tutaj kolejne zaskoczenie, bo moja dzisiejsza propozycja jest tego przeciwieństwem. Rozkosznie gładka zupka warzywna z cudownie słonym, maślanym wędzonym łososiem. Polecam.
Składniki na 4 porcje:
  • 2 litry bulionu warzywnego
  • 4 spore ziemniaki
  • 2 średnie cukinie (ilościowo powinno być jej jakieś 2 razy więcej niż ziemniaków)
  • sól
  • pieprz
  • gałka muszkatołowa
  • cienko pokrojony wędzony łosoś, 80-100 g
  • koperek
  • odrobina fety

Najpierw, jeśli nie mamy gotowego- gotujemy bulion. Niech warzy się na wolnym ogniu około 45 minut.

Wyławiamy włoszczyznę i dokładamy pokrojone ziemniaki.

Po jakichś 10 minutach dodajemy cukinię.

Warzywa nie muszą mieć jakiegoś specjalnego kształtu, gdyż i tak zostaną zmiksowane. Im mniejsze, tym krótszego gotowania będą wymagały. Gotujemy do miękkości, jakieś 20 minut. Lekko studzimy, a następnie miksujemy.

Ponownie przez chwilę podgrzewamy.

Doprawiamy gałką, solą i pieprzem do smaku.

Podajemy dokładając lekko rozdrobnionego łososia, odrobinę fety, posypując koperkiem.

Marynowane skarby jesieni

Skoro spacerom do lasu cały czas jeszcze towarzyszą obfite zbiory grzybów, to oczywiście nie mogło być inaczej. Marynuję. Niewielkimi porcjami, ale kilka niedużych słoiczków się uzbierało, a mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec. Mój przepis to wypadkowa podpatrzonych przepisów mojej mamy i cioci, oraz własnych przemyśleń, no i oczywiście tego, co lubię. Grzybki są średnio octowe, lecz oczywiście ocet jest wyczuwalny, przyprawy i cebulka dodają aromatu.

Składniki na 3-4 małe słoiczki:

  • 20-25 małych grzybków, ja miałam głównie podgrzybki i maślaki
  • woda
  • łyżka soli

na zalewę

  • pół szklanki octu 10%
  • szklanka wody
  • łyżka cukru
  • łyżka soli
  • 5 ziaren ziela angielskiego
  • 4-5 liści laurowych
  • pół łyżeczki czarnego pieprzu
  • spora cebula pokrojona w pióra
  • łyżka gorczycy w ziarnach
Grzyby czyścimy, maślaki obieramy. Większe grzybki możemy pokroić. Wkładamy do garnka, zalewamy wodą i solimy. Gotujemy.

Od momentu zagotowania się wody, gotujemy 10 minut.

Odcedzamy, przelewamy zimną wodą, by skutecznie przerwać proces gotowania.

Wszystkie składniki zalewy mieszamy ze sobą i wstawiamy na gaz do zagotowania.

W międzyczasie wyparzamy słoiczki. Następnie układamy w nich grzybki.

Jak tylko zalewa zacznie się gotować, łyżką cedzakową wyławiamy cebulkę i przyprawy, układamy je na wierzchu grzybków.

Następnie płynem zalewamy zawartość słoiczków.

Zamykamy na gorąco. Gotowe.

Smażone zielone pomidory

Znacie tę historię? “Smażone zielone pomidory w Whistle Stop Caffe”, to słodko-gorzka opowieść amerykańskiej pisarki Fannie Flagg. Rzeczone zielone pomidory, kuchnia i gotowanie także są bohaterami tej powieści, zwłaszcza, że główne bohaterki prowadzą w swoim rodzinnym mieście knajpkę, gdzie splatają się historie mieszkańców, toczy codzienne życie. Dzisiaj mam dla Was przepis na najpyszniejsze rzeczone smażone pomidory. Może Wam też posmakują i będą źródłem wspomnień, tak jak dla bohaterów książki.

Składniki na 2 porcje:

  • 4 średnie zielone pomidory
  • 2 plastry boczku
  • jajko
  • łyżka mąki kukurydzianej
  • łyżka sproszkowanego parmezanu
  • bułka tarta
  • sól i pieprz
  • olej do smażenia
Pomidory kroimy w plastry, odrzucamy końcówki.

Wkładamy do miski lub garnka. Dodajemy mąkę i parmezan.

Podrzucamy pomidory kilka razy, dzięki czemu ser i mąka dokładnie otoczą plastry.

Boczek kroimy w kostkę lub dość cienkie paski. Wrzucamy na patelnię i wytapiamy z niego tłuszcz.

Gdy dobrze się podsmaży i stanie chrupiący- wyciągamy z patelni.

Jajko solimy, pieprzymy i rozmącamy. Na oddzielny talerzyk wysypujemy bułkę.  Dolewamy kilka łyżek oleju (by zakrywał całe dno patelni), a gdy tłuszcz się rozgrzeje każdy plaster pomidora obtaczamy w jajku.

A na koniec jeszcze w bułce.

Smażymy na średnim ogniu.

Po usmażeniu, zezłoceniu panierki z obu stron, wykładamy na papierowy ręcznik.

Podajemy z chrupiącymi skwarkami. Świetnie sprawdzi się do tego na przykład czosnkowy sos. Smacznego!

Warzywna zupka z przysmażoną na złoto cukinią

Taka trochę “śmieciowa” zupka. Pełna smaku i aromatów, z moją ukochaną cukinią w roli głównej. Kiedyś dyskutowałam z koleżanką, która twierdziła, że na co, jak na co, ale że cukinia na zupę się nie nadaje, że jest mdła, że zupa wychodzi nieprzyjemnie słodkawa… Wysłuchałam z cierpliwością, ale jakże się z nią nie zgodziłam! Fakt, jeśli ktoś nie przepada za naturalnym smakiem warzyw- to żadna zupa na ich bazie, ugotowana bez jakiegoś mocniejszego akcentu, nie będzie mu smakowała. Jednak można użyć magii przypraw i sprawić, by ten smak był atrakcyjny także dla krytykantów. Uważam, że przepis, który dzisiaj dla Was mam, godzi jednych i drugich. Zupka ma ten lekko słodkawy smak, ale jest także lekko kwaśna, z tła przebija także delikatna nuta czosnku. Jeśli użyjecie, tak jak ja, solidnej porcji czarnego pieprzu- będzie do tego rozkosznie ostra i rozgrzewająca. Smacznego.

Składniki na 4-5 porcji:
  • 3 średnie ziemniaki
  • cukinia, 2 średnie, około 0,5 kg lub najlepiej około 10 cukinii “baby”
  • 3 średnie marchewki
  • 3 ząbki czosnku
  • 4 drobne cebulki dymki z odrobiną szczypioru
  • 3l bulionu warzywnego lub warzywno-drobiowego (4 marchewki, 2 pietruszki wraz z natką, seler- kawałek korzenia i spora ilość liści, średni por, 2 ząbki czosnku, 5 ziaren ziela angielskiego, 4 liście laurowe, 2 skrzydełka z kurczaka, łyżeczka soli)
  • 5 suszonych pomidorów
  • sól
  • pieprz
  • pół łyżeczki suszonego oregano
  • 3-4 łyżki oleju lub oliwy nadającej się do smażenia
Na początek bulion- jeśli nie mamy gotowego, to tworzymy go z wymienionych powyżej składników i oczywiście wody.

Nastawiamy, by się powoli warzył, przez przynajmniej godzinę. W międzyczasie na plastry kroimy cukinię, drobniej, jeśli wykorzystujemy większe sztuki.

Rozgrzewamy tłuszcz i podsmażamy na nim cukinię. Ogień powinien być dość spory, chcemy bowiem zrumienić warzywa, na mniejszym ogniu zaczęłyby puszczać wodę i się dusić a nie smażyć.

Gdy już będą porządnie zezłocone, wyłączamy ogień, wyciskamy i dodajemy ząbki czosnku oraz oregano. Gdy bulion jest gotowy wyławiamy wszystkie składniki. Do czystego bulionu, na początek, wkładamy pokrojone w kostkę ziemniaki.

Po jakichś 10 minutach dokładamy podsmażoną cukinię, a także wyłowione z bulionu, pokrojone marchewki.

Jeśli będziecie dodawali świeże marchewki dodajcie je najpierw, po 10 minutach ziemniaki, a po kolejnych 10- cukinię. Następnie dokładamy dość drobno pokrojone pomidory.

Wszystko gotujemy jeszcze kilka minut. Na koniec dodajemy pokrojoną dymkę i doprawiamy solą (jeśli to konieczne) i najlepiej solidną ilością pieprzu.

Gotowe.

Grzaneczki z pyszną pastą

To moje dzisiejsze śniadanko. Co prawda na bazie pieczywa, którego raczej unikam, ale bez przesady- trzeba sobie pozwolić od czasu do czasu na trochę szaleństwa 😉 W każdym razie wszystko w zdrowej wersji, a na przygotowanie wcale nie potrzeba zbyt dużo czasu.

Składniki na 2 grzanki:

  • 2 kromki pieczywa, ja użyłam chleba Słowiańskiego
  • solidna łyżka miąższu z awokado
  • tyleż samo białego sera
  • ok. 60 g (pół puszki) tuńczyka z puszki w sosie własnym (możecie też użyć ryby wędzonej)
  • kilka gałązek koperku
  • natka pietruszki
  • szczypiorek
  • sól i pieprz
  • ulubione nasiona (słonecznik, dynia itp.)
  • łyżeczka soku z cytryny
Pieczywo kroimy na kromki i układamy na patelni, bez żadnego tłuszczu.

Podsmażamy je na średnim ogniu, aż ładnie się zrumienią i będą chrupiące.

W międzyczasie przygotowujemy pastę. Do miseczki trafia dojrzałe, mięciutkie awokado, które rozgniatamy widelcem z dodatkiem cytryny.

Dodajemy rozdrobniony twaróg- ja użyłam pełnotłustego.

Następnie do towarzystwa dołącza ryba.

Na koniec szatkujemy i dodajemy koperek, natkę pietruszki i szczypior.

Lekko solimy, pamiętając, że ryba jest już słona. Solidnie pieprzymy. Pastę nakładamy na chrupiące pieczywo. By dodatkowo coś chrupało- dekorujemy całość nasionami. Smacznego!

Karkóweczka w pomidorach

Ten przepis mam zawsze w pogotowiu, gdy brakuje mi czasu albo pomysłu na obiad. Krótkie przygotowanie, a potem hyc do piekarnika i robi się samo. Mięsko jest mięciutkie, aromatyczne, przy okazji uwarzy się nam także pyszny, gęsty i aromatyczny sos. Do tego kasza, czy inny ulubiony dodatek, jakieś warzywko i obiad kompletny.

Składniki na 2 porcje:

  • 0,5 kg karkówki
  • 0,5 litra pomidorowej passaty
  • średnia cebula
  • 3-4 ząbki czosnku
  • kilka sporych liści bazylii
  • świeże oregano
  • sól
  • pieprz
  • dwie łyżki oleju
Mięso kroimy na nieduże kąski. Można po prostu pokroić w plastry, ale w mniejszych kawałkach szybciej się upiecze. Karkówkę układamy na desce, przykrywamy folią spożywczą i rozbijamy.

Niezbyt dokładnie. Tak, by każdy kawałek “dostał” po jednym uderzeniu, nie musimy go jakoś przesadnie rozbijać, ale przyda się lekko skruszyć strukturę mięsa.

Wrzucamy na patelnię i na dość dużym ogniu podsmażamy z obu stron.

Po podsmażeniu mięso przekładamy do rękawa/woreczka do pieczenia.

Na patelni zostaje nieco tłuszczu wytopionego z mięsa, ale dodajemy jeszcze jakieś 2 łyżki oleju i podsmażamy krótko cebulkę. Gdy się zeszkli dodajemy czosnek.

Krótko smażymy i wlewamy passatę.

Wszystko przesmażamy jakieś 5-10 minut. Siekamy zioła i dodajemy do sosu.

Przelewamy do rękawa, a właściwie przekładamy, gdyż jest gęsty.

Pieczemy przez 1h i 20 minut w 160 stopniach. Pieczenie jest dość długie, ale w stosunkowo niskiej temperaturze, dzięki temu mięso będzie cudownie rozpadało się w ustach. Smacznego!