Skip to main content

Solidnie “pochrzaniona” sałatka z jajkiem i białą kiełbaską

Żadne moje przyjęcie nie może obejść się bez sałatki. Zwykle przygotowuję całe okazałe półmiski i każdy może raczyć się nimi do woli, a przynajmniej do momentu aż się nie skończą 😉 Dzisiaj proponuję Wam stworzyć sałatkę jako przystawkę do, na przykład, wielkanocnego obiadu. Przygotujcie zatem tyle talerzy ilu gości się spodziewacie. Może wymaga to nieco więcej zachodu, ale dzięki temu danie będzie wyglądało schludniej. Martwicie się, że nie każdy może mieć ochotę na taką sałatkę? Nieskromnie napiszę- nie sądzę 😉

Składniki na 4 porcje:
  • 2 solidne garście jarmużu lub dowolnej sałaty
  • 8 rzodkiewek
  • ok. 10 cm świeżego ogórka
  • 4 jajka
  • 200-250 g białej, sparzonej kiełbasy
  • nieduża czerwona cebula
  • łyżka chrzanu
  • łyżka majonezu
  • 3 łyżki mleka
  • 4 łyżki octu jabłkowego
  • 4 łyżki oleju
  • cukier
  • sól
  • pieprz

Cebule kroimy w cienkie plastry. Zalewamy octem i olejem.

Dodajemy płaską łyżeczkę cukru i 1/3 łyżeczki soli.

Odstawiamy na kwadrans do zamarynowania. Mieszamy chrzan z majonezem, dodajemy mleko, by lekko rozrzedzić sos. Doprawiamy odrobiną soli i 1/2 łyżeczki pieprzu.

Jajka gotujemy na twardo. Studzimy obieramy. Kroimy dowolnie, na połówki, w ćwiartki lub ósemki.

Kiełbasę kroimy w plastry.

Rzodkiewki kroimy w ćwiartki lub ósemki.

Ogórka w niezbyt cienkie plastry, a te na połówki.

Na talerzu układamy jarmuż/sałatę, a na niej resztę składników., nie zapominając o zamarynowanej wcześniej, odsączonej z marynaty cebuli. Pamiętajcie, że wszystko dzielimy na 4 części i tworzymy 4 talerze pełne smakowitości. Polewamy sosem i czekamy na gości 🙂

P.S. Oczywiście jeśli chcecie, śmiało możecie wszystkie składniki po prostu zmieszać w półmisku i zaserwować w ten sposób.

Jajeczno-sojowa sałatka

Jajko to król wielkanocnego stołu, niezaprzeczalnie. Faszerowane, z majonezem, panierowane, czy w sałatkach- zawsze sprawdza się świetnie i szybko znika z półmisków. Dzisiaj sałatka zaledwie z kilku składników, ale dobrze doprawiona i pyszna, myślę, że ciekawa i warta wypróbowania, choćby na Wielkanoc

Składniki:

  • opakowanie kotletów sojowych (100 g)
  • solidna garść kiełków soi świeżych lub z zalewy
  • 5 jajek
  • pół pęczka szczypiorku
  • pół łyżki suszonego czosnku niedźwiedziego
  • 3 łyżki ciemnego sosu sojowego
  • dwa plastry imbiru
  • czubata łyżka gęstego jogurtu naturalnego
  • sól
  • pieprz
Kotlety zalewamy wodą, dolewamy sos sojowy, dodajemy ok 1/2 łyżki soli.

Zagotowujemy, gotujemy ok. 5 minut. Dodajemy imbir.

Przykrywamy i odstawiamy na jakieś 10 minut, by kotleciki dobrze zmiękły. Odcedzamy i studzimy.

Jajka gotujemy na twardo, obieramy, kroimy niezbyt drobno.

Kiełki możemy lekko posiekać lub dodać w całości.

Tak czy siak, dodadzą one chrupkości naszej sałatce. Dodajemy posiekany szczypiorek.

Ostudzone kotleciki kroimy w kostkę, dodajemy do sałatki.

Mieszamy z jogurtem.

Doprawiamy pieprzem i czosnkiem, solą jeśli to konieczne.

Pamiętajcie, ze kotlety będą już dość słone, więc przed posoleniem- spróbujcie.

Ciacho dla Józia

Włoskie zeppole to pyszności z parzonego ciasta i smażone w głębokim tłuszczu, ale wersja pieczona też jest popularna. Tę słodycz z wyjątkowym namaszczeniem przygotowuje się na 19 marca, czyli dzień uroczystości ku czci świętego Józefa i zarazem dzień ojca. Przyznam, że przygotowywanie tego dania było dla mnie… pełne emocji. Myślałam o moim ukochanym dziadku, który, gdyby żył, obchodziłby tego dnia swoje imieniny. Szkoda, że takich ciastek nigdy nie miałam okazji dla niego upiec, ale myślę, że musiał mi kibicować gdzieś z wysoka, bo choć nie za bardzo umiem piec, to tym razem wszystko wyszło bardziej niż wybornie! Muszę tylko nabrać wprawy w formowaniu pięknych kształtów i sukces będzie dwustu procentowy! 🙂
Składniki na ok. 12 ciastek o średnicy ok 5-6 cm:
Ciasto:
  • 180 ml wody
  • 45 g masła
  • 120 g mąki
  • 3 duże jajka
  • szczypta soli
  • ok łyżeczki otartej skórki z cytryny
Na krem i wykończenie:
  • 4 żółtka
  • 40 g mąki
  • laska wanilii
  • 100 g cukru (dodajcie mniej jeśli nie lubicie mocno słodkich kremów)
  • 400 ml mleka
  • wiśnie, najlepiej kandyzowane, ale ja użyłam wiśni z domowego dżemu
  • cukier puder
Aby przygotować ciasto do garnuszka wlewamy wodę i wkładamy doń masło.

Wstawiamy na gaz i czekamy aż masło się rozpuści. Gdy to się stanie, dosypujemy mąkę, sól.

Mieszamy trzymając jeszcze chwilę na ogniu, aż ciasto będzie gładkie i będzie odchodziło od brzegów naczynia.

Odstawiamy do ostygnięcia. Gdy ciasto solidnie przestygnie dodajemy skórkę z cytryny i stopniowo jajka.

Polecam ucierać ciasto mikserem i dodawać kolejne jajko dopiero, gdy poprzednie będzie już wmieszane w ciasto.

Powstanie nam dość lepkie ciasto, zdecydowanie gęstsze niż ciasto lane, ale nie tak zwarte jak chociażby kruche, coś pomiędzy. Powinno z łatwością dać się uformować przy pomocy rękawa cukierniczego, co też czynimy. Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia formujemy pożądany kształt.

Wyciskanie ciasta zaczynamy od środka zakręcając porcję ciasta by tworzyć w miarę okrągły kształt. W efekcie powinny powstać nam zawijasy z podwójną porcją ciasta, jedną na drugiej. Jeśli nie macie rękawa lub innego pomocnego narzędzia, uformujcie ciastka łyżką, pamiętając, że trakcie pieczenia podwoją swoją objętość. Wstawiamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika i pieczemy 20 minut. Po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 160 stopni i rumienimy jeszcze 10-15 minut. Uchylamy lekko piekarnik i studzimy wypieki. W międzyczasie przygotowujemy krem.

Rozcinamy na pół laskę wanilii, wkładamy ją do mleka i gotujemy, aż do zagotowania mleka.

Wyłączamy i lekko studzimy. Wyjmujemy laskę wanilii.
Oddzielamy żółtka od białek. Żółtka mieszamy z cukrem.

Dodajemy przesianą mąkę.

Stopniowo dodajemy mleko i podgrzewamy aż masa zgęstnieje, ciągle mieszając, by nie powstały grudki.

Studzimy.

Przestudzone ciastka kroimy na pół i przekładamy ostudzonym kremem.

Najlepiej także robić to przy pomocy rękawa.

Za wierzchu powinno powstać nam niewielkie zagłębienie. W nie też wyciskamy porcję kremu a na nim układamy wiśnie lub inny, najlepiej dość kwaśmy owoc. Posypujemy lekko cukrem pudrem.

Jajka z delikatnie rybnym nadzieniem

Jajka faszerowane to pyszna klasyka. Nie tylko na Wielkanoc. Wersji jest mnóstwo i bardzo dobrze, nie należy się ograniczać. Choć przyznam, że nowości nowościami, ale ja mam swoje ulubione przepisy, do których najczęściej wracam. Ten jest właśnie jednym z nich.

Składniki:

  • 5 jajek
  • małe awokado
  • łyżka majonezu
  • łyża serka białego śmietankowego (smarowidła na kanapkę)
  • 1/3 pęczka koperku
  • 6 paluszków surimi
  • 1-2 anchois
  • 1/4 czerwonej papryki
  • łyżka soku z cytryny
  • sól
  • pieprz
Jajko gotujemy na twardo. Obieramy, kroimy na pół.

Ostrożnie wyjmujemy żółtka.

Przygotowujemy farsz. Mieszamy awokado, z majonezem.Skrapiamy sokiem z cytryny.

Dodajemy serek.

Dodajemy posiekane, a najlepiej roztarte anchois.

Dodajemy drobno pokrojoną paprykę i posiekany koperek.

Dodajemy żółtka jajek i pokrojone surimi.

Doprawiamy pieprzem i solą.

Faszerujemy pozostawione połówki jajek.

Wielkanocny przysmak spod Wezuwiusza- casatiello

Kochani, polska Wielkanoc jest cudowna. Ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości? Nasze tradycje, potrawy- są niepowtarzalne i najlepsze na świecie! 😉 Jednak chcę Wam dzisiaj zaproponować danie, które w tym świątecznym czasie króluje na stołach w moim kochanym Neapolu. Upiekłam na próbę kilka lat temu i piekę nadal, na prośbę wygłodniałej rodzinki. Wszyscy bardzo polubili. Więc może i Wy lekko odmieńcie wielkanocny jadłospis? Polecam!

Składniki na formę o średnicy 26 cm:

  • 600 g mąki, ja użyłam typ 450
  • 150 g dobrej jakości smalcu, może być ze skwarkami
  • 70 g sera pecorino
  • 300 g sera provolone
  • 150 g pancetty/wędzonego boczku
  • 200 g salami, najlepiej salame Napoli, lub inne raczej pikantne
  • 4 jajka
  • łyża pieprzu
  • pół łyżki soli
  • 35 g świeżych drożdży
  • 300 ml wody

Zaczynamy od przygotowania ciasta. Drożdże kruszymy.

Rozprowadzamy w lekko ciepłej wodzie.

Tę miksturę wlewamy do miski z mąką.

Zaczynamy wyrabiać ciasto, po trochu dodając smalec i połowę startego sera pecorino.

Doprawiamy solą i pieprzem.

Wyrabiamy na gładką masę.

Ciasto przykrywamy ściereczką i odkładamy do wyrośnięcia, w ciepłe miejsce, na około godzinę. W międzyczasie przygotowujemy resztę składników. Boczek, salami i ser kroimy w raczej drobną kostkę.

Ja boczek podsmażyłam lekko, by zintensyfikować walory smakowe, ale ten krok śmiało możecie pominąć.

Gdy ciasto wyrośnie rozpłaszczamy je stolnicy tak by powstał placek o długości ok 52 cm i szerokości ok. 30 cm.

Najlepiej jeśli zrobimy to dłońmi, nie ugniatajmy zbyt długo, nie wałkujmy, bo potem ciasto będzie za bardzo zbite. Zostawiamy kawałek ciasta- będzie nam potrzebne do stworzenia charakterystycznego wierzchu. Na cieście wykładamy pokrojone składniki.

Zwijamy w rulon. Formę, w której będziemy piekli- lekko natłuszczamy, najlepiej smalcem.

Przekładamy doń zwinięte ciasto.

Uwaga. Forma powinna być jak do pieczenia babki, czyli z wypukłym środkiem, by podczas pieczenia ciasto utworzyło piękny wieniec i nie zbiegło się po środku. Jeśli nie macie takiej, możecie tak jak ja wykorzystać tortownicę i wstawiony w środek blaszany kubek. Ułożone w formie ciasto odstawiamy do wyrośnięcia. Oczywiście pod przykryciem i w ciepłe miejsce. Moje rosło około 2h. Możecie po prostu sprawdzać. Gdy podwoi swoją objętość jest gotowe do pieczenia. Wtedy w cieście robimy lekkie zagłębienia i wkładamy w nie surowe, umyte jajka. Z pozostawionego ciasta formujemy 8 wałeczków i układamy po 2 na każdym jajku, tak by krzyżowały się ze sobą.

Pieczemy przez ok. 45 minut w 180 stopniach- dolna grzałka, po czym jeszcze 10-15 minut w 200 stopniach z włączoną także górną grzałką.

Podajemy jako ciepła lub zimną przekąskę.

Jajka po szkocku po polsku

Tym wpisem zaczynam tegoroczną serię receptur, które fantastycznie sprawdzą się na wielkanocnym stole. Jajka po szkocku jakoś nigdy wcześniej nie gościły w moim świątecznym jadłospisie, no i jak wzięłam je na warsztat, to okazało się, że tym razem też nie zagoszczą, a przynajmniej nie w oryginalnej wersji. Nie byłabym sobą gdybym nie dodała czegoś od siebie i oto efekt. Gorąco polecam!
Składniki na 4 porcje:

  • 5 jajek
  • 3-4 białe kiełbaski (300 g)
  • łyżka suszonego majeranku
  • czubata łyżeczka ostrego chrzanu (więcej jeśli nie jest zbyt ostry)
  • 1/3 łyżeczki pieprzu
  • 2-3 łyżki bułki tartej
  • olej do smażenia

4 jajka gotujemy na twardo, studzimy obieramy. Wyjmujemy mięso kiełbasek z osłonek.

Mieszamy z chrzanem, surowym jajkiem, majerankiem, pieprzem.

 

 

Mieszamy z 2 łyżkami bułki tartej.

Dzielimy na 4 części. Każde jajko “oklejamy” mięsną miksturą.

 

Oprószamy bułką tartą.

Smażymy na złoty kolor na dość głębokim i dobrze rozgrzanym tłuszczu.

 

Podajemy na ciepło lub jako zimna przekąska. Proponuję podać przekrojone na pół- wtedy danie wygląda bardziej efektownie. Jeśli będziecie serwować na ciepło, możecie ugotować jajko na miękko, dzięki temu żółtko po usmażeniu będzie nadal lekko płynne.

Pyszne kotlety z orientalną nutką

Dzisiaj takie trochę…pomieszanie z poplątaniem. Polskie, pyszne mięso, ser, ostra konfitura cebulowa, włoskie oliwki, indyjska przyprawa- przepyszne kotlety! Cudownie pachniało, nie tylko w kuchni, ale w całym domu. Mieszanka przypraw, której użyłam i która zafundowała nam te wszystkie rozgrzewające i krzepiące wrażenia to garam masala. Ta, którą zawsze wykorzystuję, składa się z drobniutko utartych goździków, gałki muszkatołowej, cynamonu, kuminu, kolendry, kopru włoskiego, czarnego pieprzu i kozieradki. Jak widzicie, żadnych tajemniczych składników nie zawiera, więc śmiało możecie ją zrobić sami, ale także z łatwością kupicie gotową.
Składniki na 6 kotletów:
  • 600 g mięsa mielonego z łopatki
  • 50 g sera żółtego
  • 10 niedużych oliwek
  • czubata łyżka konfitury cebulowej
  • pół średniej cebuli
  • jajko
  • 2 łyżki tartej bułki
  • łyżka mieszanki garam masala
  • pół łyżeczki suszonego czosnku niedźwiedziego
  • łyżeczka płatków chili
  • łyżeczka soli
  • tłuszcz do smażenia

Mięso mielone mieszamy z jajkiem i startą na tarce na papkę cebulą.

Dodajemy bułkę tartą- odstawiamy na 10-15 minut.

W tym czasie bułka lekko napęcznieje, w razie konieczności, jeśli mięso będzie zbyt wilgotne- dodajemy jeszcze nieco bułki. Dodajemy przyprawy, dokładnie mieszamy.

Kotlety będą miały podłużny kształt. Ser kroimy w długie i dość grube kawałki, rozdrabniamy oliwki, przygotowujemy konfiturę.

Porcję mięsa rozpłaszczamy na dłoni. Układamy kawałek sera, oliwki i nieco konfitury.

Zlepiamy kotlety i obtaczamy w bułce.

Jeśli kotlety słabo się kleją możecie dodatkowo obtoczyć w rozmąconym jajku, a dopiero potem w bułce- grubsza panierka utrzyma formę kotleta. Smażymy na średnim ogniu.

 

Proponuję podać z ryżem, z zielonym konserwowym groszkiem z dodatkiem mięty.

Zupa papryką doprawiona

Nie jest to zupa paprykowa w klasycznym rozumieniu. Taką już kiedyś prezentowałam. Piekłam paprykę i robiłam z niej pyszny krem. Ta zupa to aromatyczna, solidna, rozgrzewająca porcja energii, dosmaczona papryką w kilku odsłonach. Zaciekawieni? Sprawdźcie przepis koniecznie!

Składniki na 4 porcje:

  • 120 g kaszy pęczak
  • puszka białek fasoli (ok. 250 g po odcedzeniu z zalewy)
  • włoszczyzna na wywar (3 marchewki, 1/4 niedużego selera, por, 2 pietruszki)
  • 2 uda z kurczaka
  • kawałek boczku wędzonego lub innego mięsa, które doda wędzonego posmaku (możecie też po prostu dorzucić odkrojoną, podwędzoną skórę z boczku)
  • 2 ząbki czosnku
  • liść laurowy
  • 2 łyżki ajwaru
  • łyżka pasty chili
  • 1/2 łyżki słodkiej wędzonej papryki w proszku
  • łyżka słodkiej papryki w proszku
  • 1/2 czerwonej surowej papryki
  • 1/4 łyżki brązowego cukru
  • łyżka soku z cytryny
  • sól
  • szczypiorek
Z warzyw i mięsa, z dodatkiem liścia, czosnku i odrobiny soli gotujemy wywar.

Odcedzamy, zachowując marchew i mięso, które dalej wykorzystamy. Do wywaru wsypujemy opłukaną kaszę i gotujemy.

Gdy kasza będzie niemal gotowa, doprawiamy ajwarem, pastą chili oraz papryką w proszku. Mój ajwar nie był pikantny niemal wcale- lepiej sprawdźcie przed użyciem, żeby nie przesadzić z pikanterią.

Dokładamy fasolę i wszystko chwilę gotujemy. Możecie nie dodawać wszystkich przypraw na raz. Dodać część i w razie konieczności doprawić później.

Pod sam koniec gotowania dorzucamy pokrojoną, ugotowaną w wywarze marchewkę oraz bardzo drobno pokrojoną surową paprykę. Marchewka jest miękka więc nie potrzebuje już obróbki cieplnej, natomiast dobrze żeby papryka pozostała chrupiąca- czyli niech nie gotuje się za długo.

Dorzucamy oddzielone od kości mięso kurczaka.

Doprawiamy cukrem.

Dolewamy nieco soku z cytryny.

Próbujemy i doprawiamy jeszcze do smaku solą i pastą chili. Podajemy posypaną szczypiorem.

Rybka na ziemniakach

Ryby ubóstwiam i choć nie zawsze uda się kupić super świeżą, czyli najpyszniejszą- to i tak gotuję je często. Dzisiaj przepis zainspirowany potrawą, którą miałam okazję jeść we Włoszech. Oczywiście zmodyfikowany no i, że tak brzydko napiszę, nieco “spolszczony”. Cudownie smacznie było, więc możecie korzystać z tej receptury bez obaw! 🙂
Składniki na 2-3 porcje:

  • 500 g ziemniaków
  • 3 filety z mintaja
  • pół pęczka koperku
  • pół pęczka koperku (najlepiej cienkiego)
  • 250 ml białego wytrawnego wina
  • 400-500 ml wody
  • pół łyżeczki płatków chili
  • sól
  • olej do smażenia

Ziemniaki obieramy i kroimy w plastry o podobnej grubości (najlepiej ok. 0,5 cm).

Rozgrzewamy olej i zaczynamy podsmażać.

Lekko soli i posypujemy chili.

Po około 10-15 minutach podsmażania, dolewamy wino.

Chwilę dusimy, aby odparował alkohol. Następnie dolewamy wodę- ale najlepiej nie całą, zawsze możemy dolać w trakcie jeśli będzie taka konieczność.

Gdy ziemniaki zmiękną dodajemy posiekany szczypior i koperek.

 

Po kilku minutach, na wierzchu układamy filety, całe lub pokrojone na nieco mniejsze porcje, lekko oprószone solą.

Dusimy kilka minut i przekładamy na drugą stronę. Rybka uparuje się szybciutko. Na dole pozostanie lekki “sos” powstały w procesie gotowania ziemniaków. Podajemy, smacznego!

Pęczak pełen smaku.

Połączenie mięsa z rybą, to nic odkrywczego, choć nie wszystkim ono odpowiada. Ja lubię przepisy, w których te składniki tworzą związek z w wyraźnie dominującą jedną ze stron. Jeśli rybka, to na przykład pieczona, zawinięta w plastry wędzonego boczku. Jeśli mięso, to aromatyzowane anchois. Dzisiaj mam dla Was właśnie taki, subtelnie łączący te składniki przepis. Choć głównym bohaterem wcale nie jest żaden z nich, a kasza pęczak! Uwielbiam jej strukturę, to jak przyjemnie “pęka” pod zębami 😉 Polecam.
Składniki na 2- 3 porcje:
  • 1/2 szklanki kaszy pęczak
  • średnia cukinia
  • 10 słodkich, małych pomidorków
  • 100-150 g specka/boczku
  • filet anchoise z oleju
  • garść natki pietrzuszki
  • czubata łyżka kwaśnej śmietany
  • pół łyżeczki czarnego pieprzu
  • łyżeczka suszonego czosnku niedźwiedziego
  • nieduża cebula
  • olej do smażenia
  • woda
  • sól

Kaszę gotujemy na sypko w lekko osolonej wodzie.

Na 1/2 szklanki potrzebujemy około 1/4 łyżki soli i 2,5 szklanek wody. Po ugotowaniu dobrze ją jeszcze uparować- pozostawić pod przykryciem na około 10 minut. Cebulę kroimy w kostkę.

Podsmażamy ja na rozgrzanym oleju.

W kostkę kroimy także boczek/speck- dodajemy do cebuli i smażymy do zrumienienia.

 

Filet z anchois rozcieramy lub drobno kroimy, dodajemy.

Cukinię kroimy w plastry, a te w ćwiartki. Dodajemy na patelnię i podsmażamy jakieś 5 minut.

Dodajemy ugotowana kaszę i dokładnie mieszamy, by kasza zebrała wszystkie smaki z patelni.

Dodajemy posiekaną natkę.

Przepołowione pomidorki.

Dodajemy przyprawy- pieprz i czosnek niedźwiedzi.

 

Mieszamy z solidną łyżką śmietany.

Próbujemy i ewentualnie doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Pamiętajmy jednak, że zarówno anchois jak i boczek są już słone. Smacznego!