Może to i relikt przeszłości, ale wracam do niego od czasu do czasu. Choć zwykle staram się nie używać w kuchni mocno przetworzonych produktów, to tym razem, to danie wręcz to użycie zakłada 😉 Jednym z głównych bohaterów jest bowiem parówka. Wiem, mówi się, że parówka to najgorsze zło. Mielone wszystko, co się tylko da. Ja jednak je lubię, od czasu do czasu kupuję, ale faktycznie uprzednio dokładnie studiuję skład. Parówki można zamienić na ulubione kiełbaski, tutaj pełna dowolność.
Category: new
Tarta z galaretką…na słono
Uwielbiam takie dania! Nieoczywiste, zaskakujące, choć suma summarum, składające się z prostych ingrediencji. Często przygotowuję wytrawne ciasta, więc moi domownicy i goście przyzwyczajeni są, że różne twory wychodzą z mojego piekarnika. Tym razem postanowiłam udowodnić, że także ciasto z galaretką wcale nie musi być słodkie!
Naleśniki
Ciasto naleśnikowe i oczywiści same naleśniki, to bardzo wdzięczna podstawa wielu ciekawych dań. Często je wykorzystuję i na blogu znajduje się już kilka takich przepisów. Naleśniki to jedna z pierwszych potraw, którą nauczyłam się przygotowywać. Mając tę umiejętność odkąd sięgnę pamięcią, całkiem zapomniałam, że zrobienie dobrych naleśników to też sztuka. Dlatego dzisiaj prezentuję Wam przepis bazowy, który znam od mojej mamy, a z gotowymi naleśniorami róbcie już co chcecie! 🙂
Zasmażana botwinka
Uwielbiam smak buraków, pod każdą postacią. Na surowo, gotowane, pieczone, w zupie, w potrawce. Uwielbiam zniewalająco czerwone bulwy w barszczu, ale w oczekiwaniu na nie, lubię wykorzystać liście, nie tylko w zupie botwinkowej, ale także choćby w sałatce. Wiosną toczę boje z moim tatą, który denerwuje się, gdy za często podbieram buraczane liście, bo buraki mogę przez to nie dojrzeć tak, jak potrzeba. Dlatego od kilku lat wysiewamy także liściastą odmianę tego warzywa. Takie liście są delikatniejsze, bardziej chrupiące i chyba jeszcze bardziej buraczane… Którychkolwiek liści użyjecie-wychodzi z tego cudowna jarzynka.
Jajo w szpinaku i cieście francuskim
Chciałoby się powiedzieć, że to takie jajo z niespodzianką… ale jajko jest tutaj akurat wewnętrzną częścią tego smakowitego pakunku, więc w tym przypadku to jajo jest niespodzianką, czy jakoś tak 🙂 W każdym razie to smakowity pomysł na Wielkanocne danie.
Śliwkowa wielkanocna pychota
Muszę przyznać, że nie jestem zwolenniczką przesłodzonych ciast i deserów. Rozumiem, że niektóre słodkości po prostu muszą takie być, ale w związku z tym jem je dość rzadko i w niewielkich ilościach. Dla mnie takimi słodkimi ulepkami zawsze jawiły się być mazurki. Inna sprawa, że w moim domu, na Wielkanoc od zawsze piekło się raczej baby. Do czasu, gdy moja mama odkryła poniższy przepis. Pojęcia nie mam skąd on pochodzi, ale chętnie uściskałabym autora! Któregoś roku mazurek skończył się jeszcze przed świętami- to chyba niezła reklama 😉
Składniki:
- 3 szklanki mąki
- 250 g masła
- 3/4 szklanki cukru
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 jajko do ciasta i drugie do posmarowania
- 150 g śliwek suszonych
- ok. 250 g powideł śliwkowych
- orzechy włoskie do przybrania
Jajka i masło dobrze wyjąć wcześniej z lodówki, by miały szansę się zacieplić. Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i cukrem.
Dokładamy pokrojone masło i lekko siekamy je nożem- by jak najbardziej rozdrobnić, lekko połączyć z mąką, ale nie mieć bezpośredniego kontaktu z masłem, by zanadto nie rozmiękło.
Dodajemy jajko i pokrojone śliwki.
Dopiero teraz krótko zagniatamy ciasto- tylko do połączenia się składników.
1/2 (może troszeczkę więcej) ciasta rozwałkowujemy na placek o grubości mniej więcej 0,5 cm, w razie potrzeby podsypując mąką.
Jeśli ciasto jest zbyt luźne, możecie włożyć je na 10 minut do zamrażalnika. Na blaszce wyłożonej papierem do pieczeni formujemy dość równy prostokąt, wygniatając kształt dłońmi.
Z reszty ciasta toczymy wałeczki, które układamy na brzegach oraz tak, by utworzyć mniej więcej równe kwadraciki (na ukos), jeden wałeczek na drugim.
Rozmącamy drugie jajko (mogą to po prostu być pozostałości jajka) i smarujemy nim utworzone wałeczki.
Pieczemy 10 minut w nagrzanym do 180 stopni piekarniku.
Wyciągamy, na każdy z kwadracików wykładamy solidną łyżeczkę śliwkowej konfitury.
Pieczemy dalej w 180 stopniach przez 7-10 minut. Do zrumienienia. Na koniec przystrajamy kawałkami orzecha włoskiego.
Można też dodać inne orzechy lub suszone owoce.
Święcelnik
Czy pamiętacie casatiello? Neapolitańskie wytrawne ciasto wielkanocne? Jeśli nie, to przepis znajdziecie TUTAJ Tymczasem wertując stare książki i przepisy kucharskie odkryłam, że jest polska, a ściślej mówiąc śląska wersja tej potrawy! Święcelnik to ciasto, które piecze się właśnie na Wielkanoc i które ma trafić w Wielką Sobotę do koszyczka ze święconką. Poczytałam, podpytałam i z wykorzystaniem niezawodnego przepisu mojej mamy na ciasto drożdżowe, przygotowałam tę pychotkę. 3/4 zniknęło już na ciepło… trzeba było piec od nowa! 😀
Buraczkowe jajka
Nikogo nie trzeba przekonywać, że jajko króluje na wielkanocnym stole, ale przecież niekoniecznie musi to być jajko w majonezie. Wariacji jest mnóstwo. Ze szpinakiem, z pieczarkami, z szynką, z serkiem. Możne je barwić i aromatyzować burakami, chlorofilem, cebulą, herbatą- i nie mówię tu o skorupkach, by tworzyć pisanki… Zachęcam Was, pobawcie się trochę tym, wydawałoby się, pospolitym jajkiem, może okazać się, że odkryjecie je w zupełnie zaskakującej, nowej odsłonie…
Składniki:
- 5 jajek
- 2 spore buraki
- średnia cebula
- 2 ząbki czosnku
- 2 cm korzenia imbiru
- 1-2 ziarna ziela angielskiego
- 2 liście laurowe
- 1/4 łyżki soli
- płaska łyżeczka cukru
- 2 łyżki octu 10%
- woda
- łyżka majonezu
- 2 łyżki jogurtu naturalnego
- pół łyżki chrzanu
Buraki obieramy, kroimy w plastry.
Gotujemy je z rozkrojoną cebulą, czosnkiem w całości- lekko rozgniecionym w łupinkach, liśćmi laurowymi i zielem angielskim i obranym imbirem w niewielkiej ilości wody, tak by w efekcie powstało około 500 ml “barszczu”.
Zagotowujemy, dodajemy ocet, sól oraz cukier.
Gotujemy aż wywar solidnie nabierze smaku a buraki zmiękną.
Jajka gotujemy na twardo w lekko osolonej wodzie. Studzimy, obieramy. Przekładamy do słoika lub innego naczynia. Zalewamy odcedzoną i przestudzoną zalewą buraczaną i zostawiamy na kilka godzin, najlepiej na całą noc.
Mieszamy chrzan, jogurt, i majonez. Jajka kroimy na pół, układamy na półmisku. Podajemy z chrzanowym sosem.
P.S.Ugotowane buraki także śmiało możecie wykorzystać. Pokrójcie je w słupki, kilka łyżek oleju wymieszajcie z odrobina miodu i taką miksturą je zalejcie. Wszystko razem i z osobna- pycha!
Żur wielkanocny
Usiłowałam dociec, jak to jest z tym nazewnictwem. Czym różni się żur od żurku, a te z kolei od barszczu. Jedne, regionalne wersje mówią o tym, że żur i żurek to to samo, a żur to inaczej barszcz biały. Jeszcze inne głoszą, że każda z tych nazw reprezentuje inną zupę. Żur gotuje się na zakwasie żytnim, żurek na pszennym, natomiast barszcz to każda inna zakwaszana zupa, czy to sokiem z kiszonej kapusty, zakwasem buraczanym czy choćby maślanką. Barszcz to także, a może historycznie przede wszystkim, zupa gotowana na bazie barszczu zwyczajnego (Heracleum sphondylium), rośliny z rodziny selerowatych, rosnącej u nas najczęściej po prostu jako chwast.
Gofry na słono i pikantnie
Słodkie gofry uwielbiam. Jak zapewne w większości z Was tak i we mnie przywołują wspomnienie pięknego lata. Gofry zwane też przez wielu goferami to był zawsze mój ukochany słodki grzeszek w trakcie wakacji nad Bałtykiem. Do teraz kiedy staję przed budką z tymi słodkościami dostaję oczopląsu, ślinotoku i pomylenia zmysłów. Nie wiem, czy chcę z dżemem, czy z dżemem i bitą śmietaną, czy z bitą śmietaną i owocami, a może z polewą…najlepiej ze wszystkim! W domowych warunkach też można stworzyć pyszne gofry, a co powiecie na wersję wytrawną? Moja propozycja poniżej. Z jakim dodatkiem zjedlibyście takiego gofra?