Skip to main content

Makaron z serem

Macaroni and cheese, czyli makaron z serem, to potrawa, która chyba największą karierę zrobiła z Stanach Zjednoczonych, gdzie jest jednym z najbardziej popularnych posiłków zaliczanych do dań comfort foods- czyli tych, które się zjada dla poprawy nastroju, wywołania miłych skojarzeń i wspomnień. Być może wszystkiemu “winny” jest jeden z większych producentów żywności, który w pierwszej połowie ubiegłego wieku zaczął produkować ten przysmak na masową skalę. Dlaczego więc amerykanie tak lubią mac and cheese? Kupują, otwierają pudełko, wkładają do piekarnika lub kuchenki mikrofalowej i gotowe. Czyli szybko i bezproblemowo, a do tego smacznie. Jednak, oczywiście, są i tacy, którzy ambitnie sami przyrządzają to rozpustne danie. Dlaczego rozpustne? Bo uzależniającego smaku, ale i kalorii mu nie brakuje… Wersji tej potrawy jest oczywiście sporo. Dzisiaj proponuję jedną z nich, która nie wymaga zapiekania.

Składniki na 2 porcje:

  • 200 g makaronu, na przykład świderki
  • 40 g sera pleśniowego złotego (2 plastry- jeśli kupicie dostępną na rynku krojoną wersję)
  • ok. 150 g twardego sera żółtego, na przykład goudy
  • ok. 20 g parmezanu
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • sól i pieprz
  • łyżka mąki
  • łyżka masła
  • szklanka mleka
Makaron gotujemy, oczywiście najlepiej by był al dente.

Mąkę delikatnie podprażamy, uważając żeby nie zaczęła ciemnieć.

Dodajemy masło.

Mieszamy i chwilę smażymy.

Powoli dolewamy mleko, podgrzewamy.

Mikstura zgęstnieje, nie powinna być jednak zbyt gęsta, w razie konieczności dolewamy jeszcze mleka i chwilę gotujemy. Chcemy uzyskać konsystencję jogurtu do picia. Przyprawiamy gałką.

Parmezan ścieramy, ser pleśniowy lekko rozdrabniamy(mój był w cienkich plastrach, więc nic z nim nie robiłam), goudę kroimy w kostkę lub ścieramy na tarce.

Sery dodajemy do przygotowanego beszamelu.

Na małym ogniu gotujemy, co jakiś czas mieszając, aż ser się rozpuści. Próbujemy, doprawiamy solą i pieprzem.

Mieszamy z makaronem.

Podajemy. Polecam posypać szczypiorkiem, lub innymi świeżymi ziołami, które lubicie 🙂

Makaron z fasolką szparagową

Szybki w przygotowaniu obiad, to podstawa w gorące, letnie dni. Wachlarz dostępnych, świeżych i pysznych warzyw do wykorzystania o tej porze roku jest tak bogaty, że czasem aż ciężko zdecydować, co wybrać. Dzisiaj pyszny makaron z fasolką szparagową, pomysł może banalny, ale znakomity. Powstał pewnego letniego popołudnia, gdy nie chciało mi się długo sterczeć w kuchni, biec na zakupy, a w lodówce nie było za wiele. Za to fasolka na krzakach była, i owszem 🙂

Składniki na 4 porcje:

  • 400 g makaronu, na przykład świderki
  • 250 g zielonej fasolki szparagowej
  • 3-4 ząbki czosnku
  • oliwa z oliwek
  • pół szklanki startego parmezanu
  • sól
  • cukier
  • czarny i zielony pieprz (łyżeczka po zmieleniu)
Fasolkę myjemy, odcinamy końcówki (ja odcinam tylko z jednej strony, te od strony krzaka), kroimy na mniejsze kawałki, na połowę wystarczy. Podgotowujemy w lekko osolonej wodzie z połową łyżeczki cukru.

Odcedzamy, powinna pozostać lekko twarda. W osolonej wodzie gotujemy makaron aż będzie al dente.

Czosnek kroimy w dość drobną kostkę.

Rozgrzewamy oliwę, sporą ilość, około 6-8 łyżek. Podsmażamy na niej czosnek.

Dorzucamy fasolkę i podsmażamy kilka minut.

Podlewamy wodą z gotowania makaronu (ok. pół szklanki).

Doprawiamy sporą ilością, najlepiej świeżo zmielonego/utartego, zielonego i czarnego pieprzu.

Dorzucamy makaron mieszamy. Na koniec posypujemy startym serem.

Smacznego!

Lasagne z białym sosem

Lasagne to nic innego jak dość spore płaty makaronu, które służą do przygotowania jednej z bardziej popularnych włoskich potraw- makaronu przekładanego różnymi dodatkami i z różnego rodzaju sosami. Są różne techniki przygotowania tego dania. Niektórzy gotują makaron zanim trafi do zapiekania w piekarniku. Ja jednak nigdy tego nie robię i zawsze wychodzi świetnie. Jaki jest sekret? Żaden sekret, makaron jak to makaron, po prostu musi piec się w towarzystwie sporej ilości płynu, sosu by odpowiednio zmięknąć. Wypróbujcie, jest pycha.

Składniki na 4-5 porcji:
  • 350 g makaronu lasagne
  • 0,5 kg pieczarek
  • ok. 300 g surowej kiełbaski wieprzowej
  • 2 ząbki czosnku
  • 50 g parmezanu
  • 2 szklanki mleka
  • dwie czubate łyżki mąki
  • 3 łyżki masła
  • kilka gałązek świeżego tymianku
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • sól
  • pieprz
  • 4 łyżki oleju lub oliwy do smażenia
Zaczynamy od pokrojenia w kostkę czosnku.

Podsmażamy go na rozgrzanej oliwie.

Dodajemy rozdrobnione kiełbaski i smażymy kilka minut, do lekkiego zrumienienia.

W międzyczasie myjemy i kroimy w kostkę pieczarki. Dorzucamy je na patelnię i podsmażamy.

Po koło 10 minutach, gdy pieczarki oddadzą większą część wody, doprawiamy je lekko solą i pieprzem oraz dorzucamy tymianek.

Przygotowujemy beszamel. W garnuszku, najlepiej z dość grubym dnem, rozpuszczamy masło.

Dodajemy mąkę i dokładnie rozprowadzamy w maśle.

Dolewamy mleko, nie całe na raz, po trochu.

Sos powinien mieć dość płynną konsystencję. Doprawiamy solą, pieprzem, gałką.

Dokładamy starty parmezan.

Beszamel przelewamy do pieczarek, mieszamy.

Próbujemy, jeśli to konieczne jeszcze doprawiamy.

Kwadratowe lub prostokątne naczynie do zapiekania smarujemy lekko olejem. (ja użyłam prostokątnej foremki “keksówki”) Układamy warstwę makaronu.

Wykładamy nieco sosu z pieczarkami i kiełbaską.

Kładziemy następną warstwę makaronu i znowu sos. Ułożyłam 4 warstwy, aż do wykorzystania całego sosu.

Na wierzchu ląduje sos i jeszcze nieco masła.

Jeżeli sos wyjdzie za gęsty i macie wątpliwość, czy makaron odpowiednio zmięknie- możecie po prostu dolać nieco wody. Pieczemy w 180 stopniach przez ok. 30 minut z włączoną dolną grzałką, a przez kolejnych 5 minut także z górną grzałką by danie ładnie zrumienić. Polecam skropić oliwą aromatyzowaną ostrą papryczką.

Bajeczny makaronik z marchewką i cukinią- przepychota!

Makaron to cudowna baza do stworzenia pożywnego i pysznego posiłku. Gotowanie z nim przypomina tworzenie nowego obrazu na czystym płótnie. Jest dość neutralny, a każdy dodany do niego składnik jest niczym kolejny ruch pędzla malarza na szarym materiale. Gotowy obraz, czyli smak naszego dania, zależy od kolorów-składników, które wykorzystamy. Nieprzypadkowo wybrałam takie porównanie, uważacie, że gotowanie nie jest sztuką? Ja uważam, że jest i to jedną z ciekawszych, bardziej kreatywnych no i przepysznie użytkową. Dzisiaj proponuję Wam danie właśnie na bazie makaronowej podstawy, dla którego zrezygnowałabym z niejednego mięsnego dania. Marchewka, cukinia, masło, świeże zioła… to nie może się nie udać!

Składniki na 2 porcje to:
  • 200-240 g makaronu
  • spora, najlepiej młoda marchewka (ok. 120 g)
  • 400 g cukinii
  • łyżka masła
  • olej
  • miks ulubionych świeżych ziół lub ulubionej suszonej mieszanki
  • łyżeczka miodu
  • sól
  • pieprz
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • łyżka startego parmezanu
W osolonej wodzie gotujemy makaron, oczywiście, aby był al dente. Marchewkę obieramy, cukinię także czyścimy, myjemy, kroimy. Ja marchewkę pokroiłam w słupki a cukinię, dla odmiany, w plastry.

Rozgrzewamy 4-5 łyżek oleju i smażymy na nim warzywa.

Patelnia musi być dobrze nagrzana i nie zmniejszamy zbytnio ognia. Chcemy żeby warzywa się podsmażyły, na mniejszym ogniu zaczęłyby wolno puszczać soki i raczej dusić się, niż smażyć. Siekamy zioła.

Ja wykorzystałam bazylię, cząber, tymianek i oregano. Dorzucamy je do zrumienionych warzyw.

Dodajemy masło.

Następnie miód, gałkę, sporą ilość czarnego pieprzu.

Mieszamy. Gdy masło się rozpuści, dolewamy mniej więcej łyżkę wazową wody, w której gotuje się makaron.

Na koniec jeszcze próbujemy i dosalamy. Nie robimy tego wcześniej, gdyż woda z makaronu jest słona, więc lepiej dosolić na końcu. Mieszamy z ugotowanym makaronem.

Posypujemy parmezanem i wcinamy. Uwaga, jeśli nie pilnujecie kalorii… ugotujcie go lepiej nieco więcej, wciąga i sięga się po dokładkę 😉

Zsiadłe z ziemniaczkami i sadzonym

Jeśli chodzi o obiady w porze letniej, to ten jest w pierwszej trójce moich ulubionych. Nie wymaga absolutnie żadnych zdolności kulinarnych, jedynie dobrych produktów. Głównym z nich jest zsiadłe mleko. Nic niezwykłego, można kupić w każdym sklepie… ale nie zastąpi ono tego zrobionego we własnym domu, ze świeżego, kompletnie nieprzetworzonego mleka. Niebo w gębie. Oczywiście jeśli lubi się takie smaki. Ja, wychowana na wsi, nie mogę doczekać się wiosny, kiedy łaciate koleżanki zaczynają wypasać się na świeżej soczystej trawce…i mleko wtedy smakuje niepowtarzalnie. Jakże pyszne jest takie ciepłe jeszcze mleko, w towarzystwie chałki lub dobrego chleba z masłem i miodem, aż ślinka cieknie. Przygotowanie zsiadłego mleka to proces kilkudniowy, ale zupełnie od nas niezależny i nie wymagający żadnych specjalnych umiejętności. Powstaje w wyniku fermentacji mlekowej, która dzięki bakteriom w nim zawartym, zachodzi samoistnie. Polecam wypróbować, ale ostrzegam, że jeśli raz spróbujecie, już nigdy nie kupicie gotowego zsiadłego mleka w sklepie.

Składniki na pyszny i sycący letni obiad dla 3 osób to:

  • ok. 1,5 litra mleka prosto od krowy
  • po 3-5 młodych ziemniaków na porcję
  • 3 jajka
  • pęczek koperku
  • nieduża cebula i 100 g słoniny, podgardla lub boczku na okrasę
  • sól i pieprz
Narzędzie do przynoszenia mleka od sąsiadów 😉
Mleko wlewamy do garnka.

Odstawiamy na 4 dni w zacienione miejsce, w temperaturę ok 20 stopni. Następnie wkładamy na ok. 24 h godziny do lodówki. W zależności od jakości mleka, ilości tłuszczu proces może się skrócić lub wydłużyć. Uważajcie jednak żeby nie przesadzić z oczekiwaniem. Dobrze zrobione zsiadłe mleko będzie na tyle gęste, że po wyjęciu z garnka porcji łyżką, puste miejsce nie zasklepi się, lub będzie to trwało bardzo wolno.

Po tym czasie na wierzchu naczynia znajdziecie gęstą, żółtawą, przepyszną śmietankę i zsiadłe mleko pod spodem.

Śmietankę możecie zebrać łyżką i wykorzystać w innym celu. Ja jednak wcinam wszystko, ta śmietanka jest chyba zresztą najlepsza ze wszystkiego. Ziemniaki myjemy lub skrobiemy.

Gotujemy w lekko osolonej wodzie. Słoninę i cebulę kroimy w kostkę, siekamy koperek.

Na patelnię wrzucamy słoninę, wytapiamy z niej tłuszcz.

Gdy się zrumieni, dorzucamy cebulkę, chwilę podsmażamy. Zgarniamy nieco wytopionego tłuszczu i smażymy na nim sadzone jajka, lekko solimy i pieprzymy.

Mleko wykładamy na talerz lub do miseczki. Na oddzielny talerz kładziemy odcedzone, oczywiście, ziemniaki, polane okrasą i posypane koperkiem oraz jajko.

Szaraki-żelaziaki

Dzisiaj smakowita tradycja, która, nie wiem jakim cudem, nigdy wcześniej nie zagościła na moim stole. Jestem tym faktem oburzona i sama udzieliłam sobie reprymendy. Zakochałam się w tych kluseczkach, zarówno takich ot, prosto z wody, jak i z dodatkami. Smakują podobnie do ciasta, które na pewno znacie z, jednak bardziej popularnych, pyz. Jest to danie wywodzące się z Wielkopolski i chyba tam najbardziej popularne. Serwowane najczęściej z zasmażaną kapustą lub białym serem. Ja dzisiaj prezentuję ten drugi przepis. I wiecie co? Pal sześć dietę, szare kluski były na obiad wczoraj… będą i dzisiaj! 🙂

Składniki na 4 porcje:

  • 1,5 kg ziemniaków
  • jajko
  • szklanka mąki
  • sól
  • woda
  • średnia cebulka
  • ok 200 g boczku, kiełbasy lub słoniny, a najlepiej wszystkiego po trochu
  • 150-200 g twarogu
Ziemniaki obieramy myjemy, ścieramy na tarce, tak jak na klasyczne placki ziemniaczane, ręcznie lub przy pomocy robota.

Odsączamy z wody, najlepiej przez ściereczkę/gazę, zachowując jednak odciśnięty płyn.

Gdy płyn się odstoi odlewamy wodę. Na dnie zostanie skrobia, którą dokładamy do ziemniaków.

Wpijamy jajko.

Dodajemy mąkę i mniej więcej czubatą łyżeczkę soli. Wszystko mieszamy.

Proporcje powyższych składników zależą oczywiście choćby od stopnia odsączenia płynu z ziemniaków. Ciasto powinno być dość zwarte, gęstsze niż na placki ziemniaczane. Proponuję wstępnie przygotować ciasto, nie sypać zbyt wiele mąki, zagotować wodę, lekko ją osolić i spróbować ugotować jednego kluska. Jeśli się nie rozpadnie, to śmiało możemy gotować resztę. Jeśli rozpłynie się w wodzie- dosypujemy więcej mąki do ciasta. Kluski formujemy łyżką i wkładamy do wody zanurzając łyżkę we wrzątku.

Wyciągamy z wrzątku i formujemy następnego kluska. Pilnujemy żeby w wodzie nie wylądowało ich za dużo na raz, mogłyby się bowiem posklejać. Od momentu zagotowania gotujemy 3-5 minut, w zależności od wielkości klusków.

Wyławiamy łyżką cedzakową. Gotujemy następną porcję.

Gdy kluski się gotują kroimy w kostkę składniki na omastę. Na początek na patelnię wrzucamy słoninę, a gdy wytopi się z niej tłuszcz- dorzucamy inne składniki, na koniec cebulkę.

Kluski polewamy powstałą okrasą i dodajemy pokruszony biały ser. Smacznego!

Najlepsze na świecie pierogi z mięsem i kapustą kiszoną

 Ręka w górę, kto nie lubi pierogów, jest ktoś taki? Oczywiście, można lubić jedne bardziej od innych, ale nie oszukujmy się- delikatne ciasto z pysznym farszem to połączenie idealne, któremu ciężko się oprzeć. Przywędrowały do nas, najprawdopodobniej, w XIII wieku z Chin. W najstarszej polskiej książce kucharskiej jej autor, mistrz Czerniecki, przytoczył wiele przepisów na pierogi, co oznacza, że musiały być już wtedy wszechobecne na polskich stolach. Pieczone, gotowane, na słono lub słodko. W cieście można bowiem zamknąć niemal wszystko co jadalne i jest duża szansa, że będzie całkiem dobrze smakowało. Dzisiaj klasyk nad klasyki- pierogi z mięsem i kapustą. W moim domu zawsze znikają szybciej niż się je robi 😉

Składniki na około 50 pierogów (średnica koła, na bazie którego przygotowałam pierogi to 7 cm)
Na ciasto:

  • 600 g mąki pszennej
  • jajko
  • dwie łyżki oleju
  • ok szklanki wody
Na farsz:
  • dwa podudzia z kurczaka
  • 500 g mięsa wołowego, np. łata wołowa
  • 500 g mięsa wieprzowego, np. łopatka
  • ok 1 kg kiszonej kapusty (przed gotowaniem, po lekkim odciśnięciu)
  • 2 marchewki
  • 2 pietruszki
  • por
  • seler, może być nać
  • kilka ząbków czosnku
  • 2 cebule
  • kilka liści laurowych
  • kilka ziarenek ziela angielskiego
  • czubata łyżka soli do wywaru, łyżka soli do farszu
  • pół łyżeczki pieprzu do wywaru, łyżka pieprzu do farszu
  • łyżeczka kozieradki
  • 2 łyżki suszonego majeranek
  • pół łyżki tymianku

Najpierw musimy ugotować mięso na farsz.

Jeśli mamy gotowy warzywny bulion, możemy go wykorzystać i ugotować w nim mięso. Jeśli nie, po prostu wraz z mięsem do garnka wkładamy warzywa, jedną cebulę, czosnek, ziele angielskie i liście laurowe, solimy i pieprzymy.

Gotujemy przez 30 minut i wyjmujemy mięso z kurczaka. Resztą gotujemy przez następną godzinę lub półtorej- do miękkości. Odcedzamy studzimy.

Mięso z kurczaka oczywiście oddzielamy od kości, najlepiej, gdy jest jeszcze ciepłe.

Ja, w dalszym gotowaniu wykorzystałam także skórę z kurczaka- doda nieco wilgoci i tłuszczyku- a wiadomo, ze tłuszcz to nośnik smaku. Mielimy maszynką wraz ze sporą cebulką.

Gotujemy także kapustę, z 3 ziarenkami ziela angielskiego i kilkoma liśćmi laurowymi. Jeśli kapusta jest bardzo kwaśna dobrze jest ją wcześniej opłukać i odcisnąć.

Po ugotowaniu studzimy i siekamy.

Kapustę mieszamy z mięsem, najlepiej jest to robić ręką. Przyprawiamy solą, pieprzem, kozieradką, majerankiem i tymiankiem.

Powyższe ilości przypraw są orientacyjne, najlepiej sypać po trochu, mieszać i próbować. Farsz na pierogi zawsze powinien być nieco przesadnie doprawiony. W połączeniu z delikatnym ciastem stworzą idealne połączenie. No właśnie, teraz czas na ciasto. Prosta sprawa, mąkę mieszamy z jajkiem, olejem i wodą.

Ciasto powinno być elastyczne, gładko odchodzić od stolnicy, ale jednak pozostać wilgotne.

Zawijamy w folię i wkładamy na 30 minut do lodówki.

Następnie dzielimy ciasto na porcje i rozwałkowujemy na placki grubości ok 2 mm. Wycinamy z nich koła wybranej wielkości, moje miały średnicę 8 cm. Wycinałam je specjalnie przeznaczoną do tego celu formą, ale można to zrobić przy pomocy szklanki czy spodka. Na środek każdego placka wykładamy solidną porcję farszu.

Sklejamy brzegi.

Pierogi gotujemy w lekko osolonej wodzie. Wrzucamy na wrzątek, delikatnie mieszamy. Po wypłynięciu na wierzch i zagotowaniu gotujemy jeszcze jakieś 2-3 minuty.

Podajemy okraszone w ulubiony sposób. Ja zwykle przygotowuję okrasę z boczki, kiełbasy i cebuli, ale równie świetnie smakują posypane czarnym, świeżo zmielonym pieprzem i skropione oliwą.

Farsz jest przyjemnie zwarty, dlatego z łatwością możemy zapakować go w ciasto i stworzyć rozkosznie pękate pierogi. Smacznego!

Spaghetti w bolońskim klimacie

Zaraz obok pizzy jest to jedno z najbardziej popularnych włoskich dań. Ten niezwykle aromatyczny mięsny sos pochodzi z Bolonii, jednak uwierzcie mi, że spaghetti z tym sosem tam nie uświadczycie. To ragu zawsze serwowane jest tam z makaronem typu tagliatelle. Zapytacie pewnie- jaka to różnica… ano dla miłośników włoskiej kuchni ogromna, tradycja to tradycja! Podobno pierwotny przepis nie zawierał pomidorów, więc jak widać sami włosi dokonali pewnych modyfikacji. Różnica jest jednak taka, że im wolno, reszta świat lepiej niech trzyma się z daleka od ich kuchni 😉 Ja dzisiaj proponuję moją wersję sosu bolognese jednak ze spaghetti, wbrew bolończykom, którzy buńczucznie głoszą, że “gli spaghetti bolognese non esistono”- spaghetti bolognese nie istnieje, mam nadzieję, że mi wybaczą 😉

Składniki na 5-6 porcji:
  • 500 g makaronu, ja użyłam spaghetti, jeśli chcecie pozostać w zgodzie z twórcami tego dania, użyjcie tagliatelle
  •  800 g wołowiny
  • 150-200 g boczku, najlepiej wędzonego
  • nieduża marchewka
  • gałązka selera naciowego
  • nieduża cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 500 g przecieru pomidorowego
  • 200 ml czerwonego wytrawnego wina
  • sól, pieprz
  • (najlepiej) świeża bazylia i oregano, solidna garść liści
  • parmezan
Marchewkę, selera, cebulę i czosnek kroimy w drobną kostkę.

Mięso mielimy.

Boczek kroimy w kostkę.

Na rozgrzanej patelni wytapiamy z boczku tłuszcz.

Wrzucamy cebulę, marchewkę i selera i podsmażamy kilka minut.

Następnie wrzucamy czosnek i podsmażamy 1-2 minuty.

Następnie dodajemy mięso i podsmażamy.

Po jakichś 10 minutach smażenia dodajemy wino.

Po chwili dolewamy pomidory.

Lekko solimy i pieprzymy. Przykrywamy i dusimy jakieś 2h, mieszając co jakiś czas. Pod koniec gotowania dodajemy świeże posiekane zioła i doprawiamy do smaku.

Gotujemy makaron, oczywiście al dente.

Całość podajemy posypaną parmezanem. Buon appetito!

Makaron ze szparagami w pomidorowym sosie

Szybkie danie, z prostych składników, z dodatkiem szparagów, które teraz są najlepsze i powinny królować na naszych stołach. Czego chcieć więcej?! Długo zastanawiałam się jak zareklamować Wam to danie. Niby nic niezwykłego, ale gwarantuję, że korzystając z tej receptury, upichcicie coś naprawdę smacznego.
Składniki na 2 porcje:
  • 500 g szparagów, zwykle tyle jest ich w 1 pęczku
  • 200 ml passaty pomidorowej lub krojonych pomidorów z puszki
  • 2 ząbki czosnku
  • mała cebulka
  • 200-250 g dowolnego makaronu- ja użyłam typu spaghetti
  • oliwa do smażenia
  • łyżka startego parmezanu
  • sól
  • pieprz
  • szczypta suszonej bazylii
  • 100 ml wody

Szparagi myjemy, odłamujemy zdrewniałą, dolną część. Kroimy na mniej więcej 2 cm kawałki.

Kilka dłuższych kawałków wraz z główkami odkładamy- posłużą nam do dekoracji. Czosnek i cebulę kroimy w kostkę.

Na rozgrzanym tłuszczu podsmażamy cebulkę z odrobiną soli- dzięki niej nie przypali się, a ładnie zeszkli.

Dodajemy szparagi i podsmażamy jakieś 5 minut.

Dorzucamy czosnek i podsmażamy ok. 2 minuty.

Wlewamy wodę, tyle tylko, by szparagi były w niej zanurzone, ale nie całkowicie przykryte.

Dusimy w ten sposób szparagi do miękkości, myślę, że kolejne 5 minut. Wlewamy pomidory, doprawiamy do smaku solą i pieprzem.

W międzyczasie gotujemy makaron, w lekko osolonej wodzie, oczywiście najlepiej al dente.

Główki szparagów podsmażamy 3-5 minut na oliwie, pod koniec lekko solimy i dorzucamy szczyptę bazylii.

Makaron przekładamy do sosu, mieszamy.

Podajemy z ułożonymi na wierzchu makaronu główkami szparagów- stworzą świetny zielony kontrast wobec czerwonego sosu. Posypujemy startym parmezanem.

Kopytka w aksamitnym pieczarkowym sosie

Macie wśród swoich ulubionych dań takie, które niezawodnie się udają i świetnie smakują? W moim menu jest kilka takich pewniaków. Jednym z nich są kopytka, najlepiej z sosem i to z sosem pieczarkowym. Ten smak, odkąd pamiętam,  kojarzy mi się z  z czasem wolnym, odpoczynkiem, miłe skojarzenia, prawda? Po całym tygodniu pracy i szkoły, kiedy już wszystkie obowiązki związane z porządkami w domu itp. były wypełnione, zabierałyśmy się z mamą za obiad. Kopytka były częstym sobotnim daniem, w tygodniu bowiem rzadko był czas na ich gotowanie no i rzadko udawało się jeść obiad całą rodziną. Co innego w sobotę! 🙂 Poniżej nasza domowa receptura. Proste składniki i świetne smaki!
Potrzebne składniki to:
Na sos:
  • 500 g pieczarek
  • średnia cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • kilka łyżek oleju
  • łyżka masła
  • 2 łyżki kwaśnej śmietany
  • 1/2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
  • sól, pieprz
  • świeży tymianek

Na kilku łyżkach rozgrzanego oleju rumienimy cebulkę pokrojoną w kostkę, nie musi być bardzo drobna.

Gdy się zrumieni, dokładamy pokrojony w kostkę czosnek i jeszcze chwilę podsmażamy.

Dodajemy rozdrobnione pieczarki- ja lubię nie za drobno pokrojone, ale oczywiście jak wolicie. Podsmażamy, ok 5 minut.

Dodajemy 1/4 łyżeczki soli i gdy pieczarki zaczną puszczać sok, dolewamy jeszcze około pół szklanki wody.

Dusimy jakieś 15 minut. Do garnuszka odlewamy nieco płynu z gotowania, lekko studzimy i mieszamy ze śmietaną i mąką ziemniaczaną. Dodajemy do sosu.

Chwilę gotujemy i dodajemy masło.

Następnie doprawiamy do smaku solą i pieprzem oraz tymiankiem, garstką świeżego, lub łyżeczką suszonego.

Na kopytka:

  • 2 kg ugotowanych ziemniaków
  • ok. 4 szklanek mąki
  • jajko
  • sól

Ziemniaki obieramy i gotujemy do miękkości w osolonej wodzie.

Najlepiej ugotować je z wyprzedzeniem i pozostawić po odcedzeniu do całkowitego ostygnięcia. Chodzi o to, żeby zawierały w sobie jak najmniej wilgoci, dzięki temu będziemy mogli ograniczyć ilość mąki. Ziemniaki przeciskamy przez praskę, ewentualnie tłuczemy, ale bardzo bardzo dokładnie,  na gładziutką masę.

Do ziemniaków wbijamy jajko.

Dodajemy mąkę i zagniatamy.

Ciasto powinno być wilgotne, ale nie przyklejać się do stolnicy. Jeśli jest zbyt wilgotne, dosypujemy jeszcze nieco mąki.

Odrywamy kawałek ciasta, formujemy wałeczek, podsypując nieco mąką, by ciasto nie przywierało do podłoża i pod skosem tniemy na kopytka.

Wielkość zależy od Was, ja robię takie długości około 4-5 cm i 1-2 cm grubości.

W dużym garnku gotujemy sporą ilość wody, solimy. Na gotującą się wodę wrzucamy kopytka, po kilka na raz pilnując, by nie posklejały się.

Leciutko mieszamy i czekamy aż kluski wypłyną na powierzchnię. Od tego momentu gotujemy jeszcze około 2-3 minut.

Kopytka z sosem, zwłaszcza takim aromatycznym- to połączenie idealne!