Skip to main content

Konfitowana pierś kurczaka

Konfitowanie, to technika, którą znam od dawna, przynajmniej w teorii, jednak przyznaję, nigdy wcześniej nie używałam jej we własnej kuchni. Przyrządzanie potraw confit oznacza nie mniej ni więcej, jak gotowanie ich w głębokim tłuszczu rozgrzanym do niezbyt wysokiej temperatury. Kiedyś ta metoda służyła głównie przygotowaniu mięsa do dłuższego przechowywania, obecnie jest wykorzystywana w celu wydobycia smaku i zachowania soczystości przyrządzanych w ten sposób potraw. Konfituje się nie tylko mięso, ale także warzywa, czy owoce. Dzięki temu, że nie rozgrzewamy tłuszczu do temperatury wyższej niż 85 stopni, to możemy doń dodać wiele przypraw, ziół, bez obawy, że w trakcie gotowania przypalą się i nadadzą potrawie gorzkiego smaku. Co ciekawe, do gotowania możemy użyć tłuszczu, który nie zawsze nadaje się do smażenia, nie musi mieć bowiem wysokiej temperatury dymienia. Najlepszy ponoć jest gęsi lub kaczy tłuszcz, masło klarowane, olej kokosowy. Ja użyłam oleju rzepakowego i wyszło przepysznie.

Read More

Zapiekanka z mięsem i cukinią

Kolejna zapiekanka w moim jadłospisie. Takie trochę połączenie bolognese z parmigianą 😉 Mięso, warzywa, makaron- to nie mogło się nie udać. A przy tym, nie ukrywam, że jak tylko mogę, tak wykorzystuję już kończące się w moim warzywniku cukinie. Wiem, że to warzywo jest teraz dostępne niemal przez cały rok, ale te z własnego pola smakuje jakoś lepiej… Dzisiejszą propozycję serdecznie polecam Wam na pyszny obiadek, ale i lekką acz sycącą kolację.

Read More

Schab pieczony w sosie cebulowym

Mam nadzieję, że nawet zagorzałym miłośnikom tradycyjnej kuchni, schab już dawno przestał się kojarzyć wyłącznie ze smażonym schabowym. Oczywiście w klasyce nie ma nic złego, wręcz przeciwnie. Sama często do niej wracam i nawiązuję. Uważam, że nie ma nic piękniejszego i bardziej patriotycznego niż pielęgnowanie chlubnych tradycji, nawet i tych kulinarnych. Dzisiaj nie będzie przepisu na schabowego, ale na schab jak najbardziej. Czy tradycyjny? Chyba nie do końca, choć pieczenie mięsa i podawanie go z pieczeniowym sosem, jak najbardziej wpisuje się w historię kuchni, nie tylko polskiej. Sprawdźcie moją propozycję koniecznie! 🙂

Read More

Nieodłączny przysmak lata- faszerowana cukinia

Od razu zastrzegam, że ten przepis zakłada zdobycie cukinii w kształcie zgrabnych baryłek. Można próbować nadziewać te podłużne, ale pomieszczą niewiele farszu. Okazuje się, że najpopularniejszy gatunek okrągłej cukinii to Tondo chiaro di Nizza. Pod tą obcojęzyczną nazwą kryją się okrągłe, jędrne, a co najważniejsze pyszne warzywa, które, jak żadne inne, najlepiej nadają się właśnie do faszerowania. Czym popadnie! Poniżej moja propozycja.

Read More

Strogonow

Ostatnio w mojej rodzinie dużo okazji do świętowania. Kameralne przyjęcia w gronie najbliższych mam rozpracowane w najdrobniejszych szczegółach i z przyjemnością zabieram się za gotowanie, dla bądź co bądź, moich najwierniejszych fanów 😉 Ostatnio miałam jednak okazję gotować dla ponad 20 osób i przyznam, że było to dość wymagające wyzwanie. Okazało się, że w nawale obowiązków zawodowych zaplanowałam zbyt mało czasu na przygotowania; że mam za małą kuchnię, a na pewno kuchenkę, no i że przesadziłam z zakupami. Zdecydowanie muszę popracować nad logistyką… ale ja nie o tym chciałam. Zawsze staram się ułatwiać sobie życie i układać menu tak, by jak najwięcej móc przygotować sobie wcześniej, żeby nie gotować dań w 10 garnkach, bo i gdzie to robić, ale przy tym wszystkim nigdy nie opuszcza mnie największe pragnienie, żeby zadowolić moich gości. Czasem dobrze jest zaskoczyć i przygotować kompletną nowość, a czasem lepiej postawić na klasykę, która dopracowana w najdrobniejszych detalach, potrafi zachwycić chyba jeszcze bardziej. Dlatego w trakcie jednego ze wspomnianych przeze mnie dużych przyjęć kuchnia serwowała wołowego strogonowa.

Read More

Pstrąg w ziołach

Pyszna rybka na obiad to jest to! Danie jest proste i szybkie w przygotowaniu. Wiem, że czasami nie tak łatwo kupić świeżą rybę w całości, ale uważam, że taka jest najpyszniejsza. To coś jak twierdzenie, że mięso przygotowywane z kością jest smaczniejsze. Tak moim zdaniem jest też i z rybami, w całości mają o niebo lepszy smak. Dzisiaj proponuję Wam soczystego pstrąga z ziołową nutą.

Składniki:

  • 2 pstrągi tej samej wielkości
  • ok. 50 g wędzonego surowego boczku (6 cienkich plasterków)
  • pół pęczka koperku
  • kilka gałązek tymianku
  • kilka gałązek oregano
  • sól
  • biały pieprz
  • olej

Wypatroszone wcześniej ryby myjemy i dokładnie osuszamy. Także w środku.

Oprószamy solą i białym pieprzem. Wkładamy do środka plastry boczku.

Myjemy zioła, osuszamy i upychamy je do środka ryby.

Układamy ryby na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, lekko natłuszczonym olejem.

Olejem skrapiamy także wierzch ryby. Pieczemy w 200 stopniach przez 20 minut.

Długość zależy oczywiście od wielkości ryb, moje miały po około 300 g każda. Skórka jest lekko przypieczona, idealnie odchodzi od mięsa, podobnie jak ości. Smacznego!

 

Pieczone kotleciki z sumakiem

Sumak to przyprawa, którą w gruncie rzeczy odkryłam niedawno. Zamówiłam przez internet z zapasem innych, mniej lub bardziej popularnych przypraw. Jednak, jako, że nie znałam go wcześniej, to opakowanie z sumakiem otworzyłam jako pierwsze, tuż po rozpieczętowaniu paczki. I zakochałam się od razu! Sumak to roślina, którą można z łatwością odnaleźć na obszarach śródziemnomorskich, czy Ameryki Północnej, ale prawdziwym królem jest w kuchni środkowej części Bliskiego Wschodu. Nazywa się go garbarskim, gdyż faktycznie bywa używany w tym przemyśle. Nie powinien się Wam jednak w żaden sposób źle kojarzyć, bo jest świetną przyprawą, pomimo być może niefortunnej nazwy. Ma kolor mielonej kawy, pachnie lekko octem. Świetnie zastępuje cytrynę, czy rzeczony ocet w daniach, zatem będzie idealną przyprawą do ryb, drobiu, do sałatek, jako przyprawa do wszelkiego rodzaju mięs. Dzisiaj wykorzystałam go do pysznych pieczonych kotletów.

Składniki na 15 niedużych kotlecików (po 3 na porcję):

  • 400 g wieprzowiny
  • 200 g mięsa wołowego
  • 100 g podgardla
  • średnia cebula
  • jajko
  • 3 łyżki bułki tartej
  • solidna garstka listków świeżego tymianku
  • łyżka sumaka
  • sól i pieprz do smaku
  • olej
Wszystkie mięsa i cebulę mielimy. Dokładamy jajko, bułkę, przyprawy (tymianek i sumak).

Wszystko dokładnie mieszamy. Próbujemy. Doprawiamy solą i pieprzem. Formujemy średnie i raczej płaskie kotleciki. Układamy je na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce.

Zwilżamy z wierzchu olejem. Pieczemy ok. 25 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.

Szparagi w mięsnym ubranku

Cudowne, mięsiste szparagi, to jest to, co teraz najczęściej gości na moim stole. Kiedyś wydawało mi się, że szparagi to szparagi, i że nie ma znaczenia gdzie i jakie kupię, byle były świeże. Ale jednak nie. Te cienkie, które można znaleźć niemal w każdym markecie, oczywiście też nadają się do spożycia, ale ich smak lekko zawodzi. Najlepsze są te grube, dorodne, które niestety kosztują sporo więcej. Warto jednak zainwestować, bo walory smakowe i tekstura są tego warte! Kiedy poczytałam jak wymagająca jest uprawa tych warzyw, to w sumie cena nie dziwi. Miałam ochotę sprowadzić je do własnego ogrodu warzywnego, ale czekać 3 lata na pierwsze zbiory- to chyba jednak nie dla mnie. Koniec końców, warto jeść szparagi, bo są pyszne i zdrowe 🙂 Dzisiaj mam dla Was pieczone w folii mięsko, które skrywa cudownie zielone i pyszne szparagowe serce.

Składniki:

  • pęczek szparagów (ok. 10)
  • 700 g wieprzowego mięsa mielonego
  • mała biała cebula
  • jajko
  • 50 g sera provolone (picante)
  • 2 łyżki oleju
  • łyżka czubrycy czerwonej (mieszanka papryki słodkiej i ostrej, chili, czarnego pieprzu, cząbru i kozieradki)
  • 3 łyżki bułki tartej
  • 1/4 łyżeczki chili
  • łyżka soku z cytryny + 2 łyżki oliwy (by skropić główki szparagów przed pieczeniem)
  • sól
Na sos:
  • 4 cebulki dymki
  • dolna część szparagów
  • ząbek czosnku
  • olej do smażenia
  • sól
  • pieprz
  • czubata łyżka kwaśnej śmietany
Zmielone mięso mieszamy ze zmieloną cebulą, jajkiem, startym serem provolone, chili i solą do smaku.

Dodajemy czubricę.

Dolewamy olej.

Dodajemy bułkę tartą i ewentualnie więcej przypraw do smaku.

Wyrabiamy masę, aż wszystkie składniki się połączą. Ze szparagów odłamujemy dolną, część- nie wyrzucamy!!!

Resztę, wraz z główkami wkładamy do dość wąskiego garnka, tak, by o ile to możliwe stały. Zalewamy wodą, tak, by główki wystawały ponad taflę. Lekko solimy i gotujemy ok. 3 minut od zagotowania się wody.

Odcedzamy, wskazane jest szybkie schłodzenie, by szparagi przestały się gotować i mięknąć. Odcinamy główki.

Resztę szparaga oblepiamy porcją mięsa.

Nacieramy olejem.

Zawijamy, jak cukierka, w folię aluminiową.

Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i pieczemy ok. 25 minut.

Odcięte główki szparagów przyprawiamy solą, odrobiną soku z cytryny, skrapiamy oliwą.
Dokładamy do piekarnika na ostatnie 5 minut pieczenia mięska, by lekko się przyrumieniły.

W międzyczasie w niedużym garnku rozgrzewamy kilka łyżek oliwy. Kroimy dymkę i podsmażamy.

Kroimy odłamane wcześniej części szparagów i także podsmażamy. Im mniejsze kawałki, tym szybciej zmiękną.

Smażymy dalej wraz z dymką. Po kilku minutach wyciskamy ząbek czosnku, dodajemy.

Wszystko zalewamy szklanką wody i gotujemy do miękkości. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku.

Dodajemy kwaśną śmietaną.

Gdy szparagi zmiękną- miksujemy wszystko na gładki sos.

Porcję sosu wykładamy na talerz, a na tym układamy upieczone i oczywiście odwinięte z folii mięsko oraz podpieczone główki szparagów. Podajemy z ulubionymi dodatkami. Smacznego!

Tymiankowa polędwiczka

Przeczytałam gdzieś ostatnio, że gdy ma się problemy z odżywianiem, z przejadaniem lub po prostu chce się trzymać dietę, to dobrze jeść potrawy o wyrazistym smaku. Podobno dzięki temu mamy wrażenie bardziej konkretnego i solidnego posiłku, możemy zjeść mniej. Co o tym myślicie? Chyba rozumiem tę teorię. Jest to też świetny pomysł na swego rodzaju trening dla osób, które cały czas uważają, że doprawianie polega na soleniu i pieprzeniu. W mojej ocenie chodzi tutaj o bardziej śmiałe stosowanie ziół, przypraw, wydobywanie i podkreślanie smaku używanych składników. Oczywiście, czasem paleta dodatków smakowych jest wskazana, ale czasem jednak minimalizm… więc wniosek mam jeden- gotujmy różnorodnie! 🙂 Dzisiaj mam dla Was propozycję na pyszne mięsko, które, pomimo użycia niewielu składników, ma bardzo złożony i zdecydowany smak. Polecam!

Składniki na 3 porcje:
  • 500 g polędwiczki wieprzowej
  • łyżka zielonego marynowanego pieprzu
  • garść gałązek świeżego tymianku (jeśli macie “standardową” doniczkę ziół, jaką można kupić na straganie, czy w markecie, to wykorzystajcie przynajmniej 1/3-1/2 tej ilości)
  • olej rzepakowy
  • sól
  • 500 ml wody
  • duży ząbek czosnku
  • 2 liście laurowe
  • czubata łyżka kwaśnej śmietany
  • 1/4 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 1/4 łyżeczki czarnego pieprzu
Mięso myjemy, suszymy, kroimy na tyle porcji ile chcemy uzyskać.

Umieszczamy w naczyniu. Dodajemy opłukany tymianek, zielony pieprz, nieco soli, 1/3 łyżeczki.

Zalewamy sporą ilością oleju, 1/3 szklanki.

Odstawiamy do lodówki na przynajmniej kilka godzin. Najlepiej jeśli zamarynujemy mięso wieczorem i zostawimy je tak do obiadu następnego dnia. Kilka razy przekładamy mięsko z jednej strony na drugą. Wyjmujemy na 30 minut przed przyrządzaniem. Na rozgrzanym oleju, tym, w którym marynowało się mięso, podsmażamy polędwiczkę z każdej strony, aż będzie rumiana.

W międzyczasie zagotowujemy 500 ml wody z czosnkiem, liśćmi laurowymi i tymiankiem- tym z marynaty, ja dodałam także nieco świeżego. Do gotującego się bulionu przekładamy podsmażone mięso.

Doprawiamy niewielką ilością soli. Gotujemy pod przykryciem około 30 minut. Na koniec gotowania, jeśli to konieczne, odkrywamy garnek i redukujemy ilość płynu. W miarę możliwości wyławiamy gałązki tymianku. Wyciągamy mięso. Śmietanę mieszamy z mąką i niewielką ilością wody. Taką miksturą zaprawiamy sos.

Próbujemy i ostatecznie doprawiamy solą i pieprzem. Mięso podajemy w kawałku lub pokrojone na plastry. Nie pokroiłam w ten sposób wcześniej by zachować większą soczystość.

Kurczak w winie- palce lizać! :)

Czasami lubię szperać za przepisami, które są bardziej skomplikowane, wymagają więcej pracy niż zwykle, lub nieoczywistych składników. Weekendy są najlepsze do takich eksperymentów. Jednak na co dzień wybieram szybkie i proste gotowanie. Kuchnia śródziemnomorska  jest przesycona takimi daniami i dlatego inspiruję się nią najczęściej. Pyszne lokalne składniki, potraktowane w odpowiedni sposób, potrafią stworzyć potrawę równie pyszną, co te najbardziej wyszukane z ekskluzywnych restauracji. Dzisiaj mam dla Was taką właśnie potrawę. Soczysty, pyszny kurczak, cudo, które robi się praktycznie samo.

Składniki:
  • 9 podudzi z kurczaka
  • 20-25 pomidorków truskawkowych (dość słodkich o cienkiej skórce)
  • garść zielonych oliwek bez pestek
  • duża cebula (ja użyłam średniej + 2 szalotki)
  • 3 ząbki czosnku
  • ostra papryczka
  • 200 ml czerwonego wytrawnego wina
  • 100-150 ml wody
  • sól
  • natka pietruszki
  • 1/3 szklanki oliwy do smażenia
W garnku/patelni z dość grubym dnem rozgrzewamy oliwę.

Na dużym ogniu podsmażamy kurczaka, z każdej strony, aż będzie pięknie rumiany.

W międzyczasie obieramy i kroimy na kawałki cebulę- nie musi być drobno.

Myjemy pomidorki.

Kroimy oliwki, przynajmniej na połówki.

Kroimy papryczkę.

Lekko rozdrabniamy czosnek.

Gdy kurczak będzie już dość ładnie przysmażony- zmniejszamy ogień i dorzucamy cebulę i smażymy około 5 minut.

Następnie dodajemy papryczkę i czosnek.

Po chwili dodajemy oliwki i pomidory.

Wszystko lekko solimy, na początek dodajcie pół łyżeczki, w trakcie gotowania można zawsze dosolić. Znów podkręcamy ogień, dolewamy wino i doprowadzamy do zagotowania.

Gotujemy na pełnym ogniu jakieś 3 minuty. Dolewamy wodę.

Przykręcamy ogień, przykrywamy garnek i dusimy 45-60 minut, w zależności od wielkości podudzi. Od czasu do czasu mieszamy. Na koniec dorzucamy natkę pietruszki, ewentualnie doprawiamy do smaku solą.

Jeśli to konieczne gotujemy chwilę na dużym ogniu bez przykrycia, by zredukować ilość sosu. Podajemy z ulubionymi dodatkami.