Skip to main content

Kaczka, wcale nie taka dziwaczka

Kaczka nie gości na moim stole zbyt często, przyznaję i karnie biję się za to w pierś, własną, nie kaczą 🙂 Kiedy jednak się pojawia, to zawsze jest duże kulinarne święto, nawet jeśli jest to zwykły obiad w środku tygodnia. Choć muszę przyznać, że każdy nasz wspólny posiłek jest wyjątkowy i wcale nie dlatego, że zdarza się to rzadko. Codziennie jemy wspólnie. Te chwile są cenne i wyjątkowe, bo oprócz zaspokojenia głodu, spożywania czegoś smacznego, są to momenty, kiedy rozmawiamy, omawiamy rodzinne sprawy lub zaśmiewamy z przeróżnych śmiesznotek. Wszyscy lubimy tę część dnia, myślę, że także dzięki takim małym rytuałom jesteśmy taką zgraną drużyną, jaką jesteśmy. Ale dosyć o relacjach rodzinnych, czas na pieczenie kaczuchy!

Składniki:

  • kaczka bez podrobów, ok 2 kg
  • 7 ząbków czosnku
  • łyżka ziarenek pieprzu
  • łyżka gruboziarnistej soli
  • 2 łyżki suszonego majeranku
  • 1/3 szklanki oleju
  • duża cytryna
  • 2 małe jabłka
  • 2 bataty
  • 2 spore marchewki
  • 2 duże ziemniaki
  • 2 spore cebule (np. czerwona i biała)
  • czubata łyżeczka tymianku
  • sól (do doprawienia warzyw)
Kaczkę pozbawiamy resztek piór- jeśli takowe zostały. Skubiemy, najlepiej pęsetą, następnie opalamy nad ogniem, myjemy, także w środku, suszymy. Czosnek obieramy, kroimy w kostkę.

Przekładamy do moździerza. Dosypujemy gruboziarnistą sól, majeranek i ziarna pieprzu. Dolewamy olej i ucieramy na pastę.

Nie musi być to wszystko utarte na gładziutko.

Chodzi najbardziej o uwolnienie olejków z czosnku i rozprowadzenie ich w oleju. Powstałą miksturą nacieramy kaczkę.

Od strony skóry, ale przede wszystkim od środka. Kaczka ma dość grubą i tłustą skórę. Ów tłuszcz będzie nam się podczas pieczenie wytapiał, więc natarcie skóry nie ma aż takiego wielkiego znaczenia. Odstawiamy ptaka na przynajmniej 12h do lodówki. Po tym czasie zabieramy się za przygotowanie bezpośrednio do pieczenia. Dokładnie myjemy i parzymy wrzątkiem cytrynę.

Nacinamy wzdłuż w kilku miejscach, tak żeby jej nie przeciąć.

Jabłka przecinamy na pół i pozbawiamy gniazd nasiennych.

Do środka kaczki wsypujemy jeszcze garstkę majeranku, wkładamy cytrynę i jabłka. Możemy ją zaszyć, jednak nie mamy tutaj do czynienia z farszem, który mógłby ze środka wypłynąć, dlatego polecam wykorzystać inną metodę zamknięcia kaczki. Na końcach płatów skóry od strony kupra, tych, które zostają po bokach, robimy ok 1 cm nacięcia.

Nogi kaczki krzyżujemy i przeplatamy przez stworzone otwory.

Kuper wciskamy do środka.

Od strony szyi możemy otwór zatkać szyją, lub podłożyć pod spód nadmiar skóry i tyle. Kaczkę wkładamy do gęsiarki, lub innego naczynia, które możemy przykryć i w którym pozostanie jeszcze miejsce na późniejsze dołożenie warzyw. Ja, nie dysponując takowym, profesjonalnym naczyniem, piekłam kaczkę w brytfannie o rozmiarach 42×30 cm, a później do przykrycia użyłam folii aluminiowej.

Ptaka wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 210 stopni i pieczemy 30 minut (góra-dół). W międzyczasie obieramy warzywa i kroimy w spore kawałki- ćwiartki lub ósemki.

Gdy kaczka będzie podpieczona, wyciągamy z piekarnika.

Dokładamy warzywa lekko polewając je wytopionym tłuszczem. Oprószamy tymiankiem i odrobiną soli.

Dolewamy 3/4 szklanki wody.

Całość przykrywamy.

Wstawiamy do piekarnika na 2h, jednak temperaturę zmniejszamy do 180 stopni. Po tym czasie kaczkę wyciągamy, odkrywamy, oblewamy jej wierzch sosem z dna brytfanny.

Dopiekamy przez 30 minut. Możemy jeszcze raz oblać wierzch tłuszczem. Jeśli kaczka za wolno będzie się rumieniła- można włączyć od góry opcję grillowania.

Rybno- ziemniaczana zapiekanka

Odkąd zaczęłam interesować się sztuką kulinarną, zauważyłam, że jednym z bardziej kontrowersyjnych tematów, będących iskrą zapalną pomiędzy kucharzami- autorytetami, jest połączenie ryb i owoców morza z serem. Po której stronie opowiadam się w tej, odwiecznej już niemal, dyskusji? Chyba gdzieś po środku. Z jednej strony, przekonuje mnie argument, że większość owoców morza ma niezwykły, acz delikatny smak i wyrazisty, słony ser może go przyćmić. Faktycznie krewetek z parmezanem raczej bym nie połączyła, ale z drugiej strony już taka zapiekanka na przykład… choć jednym ze składników jest ryba, to aż się prosi jakieś serowe wykończenie. Na całe szczęście gatunków sera do wyboru mamy sporo, więc spokojnie można znaleźć taki, który dobrze skomponuje się z daniem, ale go nie zdominuje.

Kiedyś od znajomego, który pracował jako kucharz, usłyszałam też, że jeśli owoce morza nie są pierwszej świeżości, niektórzy “kucharze” specjalnie dodają wyrazisty w smaku i zapachu ser- by zmylić nasze nosy i kubki smakowe… Chcę wierzyć, że tak się jednak nie dzieje… poza tym, połączenie ryb z niektórymi “śmierdzącymi” serami… brzmi jak wizyta pod koniec upalnego dnia na targu rybnym… chyba jednak mało to przyjemne 😉 Koniec końców, nie jestem zatwardziałą kulinarną konserwatystką i nie potępiam niczego, co komukolwiek po prostu smakuje 🙂 Mam na to dowód, poniższy przepis.
Składniki:
  • 3 filety z mintaja, lub innej ryby, którą lubicie
  • 2 średnie bataty
  • 4 fioletowe ziemniaki (można zastąpić jeszcze jednym dodatkowym batatem)
  • średnia czerwona cebula
  • pół cytryny
  • pół łyżki gruboziarnistej soli
  • łyżeczka ziarenek pieprzu (pół łyżeczki mielonego)
  • łyżeczka suszonego rozmarynu
  • 2 duże (4 mniejsze) plastry sera cheddar
  • łyżka startej ricotta salata (ewentualnie innego dość słonego sera)
  • 2 kulki mozzarelli (2 opakowania po 125 g)
  • szczypta oregano
  • 3-4 łyżki oleju
Cebulę kroimy w pióra. Podsmażamy ją na rozgrzanym oleju.

Ziemniaki obieramy, ścieramy na dużych oczkach tarki.

Gdy cebula będzie zeszklona, dodajemy ziemniaki i podsmażamy przez jakieś 10 minut. W międzyczasie rozbijamy w moździerzu rozmaryn, pieprz i sól (możecie też utrzeć je przy pomocy noża na desce.)

Doprawiamy podsmażone już lekko warzywa.

Dolewamy sok z połówki cytryny i jeszcze chwilę smażymy.

Przekładamy do naczynia żaroodpornego. Układamy rybę pokrojoną na porcje, jedna na drugiej jeśli chcemy zmieścić więcej.

Układamy plastry cheddara.

Posypujemy ricottą, układamy plastry mozzarelli i posypujemy oregano.

Pieczemy bez przykrycia w 180 stopniach. Najlepiej pierwsze 15 minut z włączoną dolną grzałką i kolejne 10 z górną i dolną.

Smacznego.

Indyk w pomidorach

Kolejna propozycja żeby urozmaicić jadłospis mięsożercom. Taka wersja może być wykorzystana w ramach pysznego obiadu z ulubionymi dodatkami, ale także jako wędlina na kanapkę, czy też składnik pysznej sałatki. Przygotowanie mięska jest banalnie proste. Wykorzystujemy tutaj dobrze komponujące się ze sobą, sprawdzone w wielu innych daniach składniki. Czosnek, bazylia i pomidory- czy to może się nie udać?

Składniki:

  • 700 g piersi z indyka
  • 4 liście laurowe (najlepiej świeże)
  • 10-15 listków bazylii (lub łyżka suszonej)
  • 5 ząbków czosnku
  • 350 ml passaty pomidorowej
  • łyżeczka soli
  • pół łyżeczki-łyżeczka czarnego pieprzu
  • 1/4 szklanki oliwy z oliwek
Mięso oczyszczamy, myjemy, suszymy. Obsypujemy solą i pieprzem. Obkładamy czosnkiem, bazylią i liśćmi laurowymi.

Wkładamy do worka do pieczenia. Polewamy oliwą.

Wstawiamy do lodówki na przynajmniej 2h. Następnie dolewamy passatę, zamykamy woreczek.

Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez około 15 minut. Następnie zmniejszamy temperaturę i przez 30 minut pieczemy w 160 stopniach.

Mięso po upieczeniu wyjęte z woreczka

Po upieczeniu powstały sos przelewamy do garnka i redukujemy ilość płynu by ładnie zgęstniał.

Kroimy mięsko, polewamy sosem, podajemy z ulubionymi dodatkami.

Pieczony indyk z orientalną nutą na pak choi

Pak choi to inaczej kapusta chińska. Smakuje trochę jak kapusta, trochę jak sałata rzymska, coś po środku. Można ją jeść smażoną, gotowaną, blanszowaną, ale i na surowo. Jadłam ją wiele razy, ale sama nie wykorzystywałam podczas pichcenia. Pora to zmienić. Jak pewnie zauważyliście często ostatnio używam mięsa indyka. Dzisiaj nie jest inaczej. Lekko słodkie, pikantne, sezamowe aromaty na dziś!
Składniki na 3 porcje

  • 600 g piersi z indyka
  • 1/4 szklanki oleju sezamowego
  • 3 łyżki ciemnego sosu sojowego
  • łyżka musztardy
  • pół łyżki miodu
  • 1/3 łyżeczki płatków chili
  • 1/2 łyżeczki soli
  • łyżka ziaren sezamu
  • 3 ząbki czosnku
  • 6 niedużych pak choi
  • olej do smażenia
Pierś czyścimy, myjemy, osuszamy. Mieszamy olej sezamowy, sos sojowy, musztardę, miód, chili i sól.

Dokładnie zanurzamy w niej mięso.

Odstawiamy do zamarynowania na przynajmniej 2 godziny, najlepiej na całą noc. Przekładamy do naczynia żaroodpornego, przykrywamy i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni. Po 15 minutach zdejmujemy przykrycie. Polewamy marynatą, która zebrała się w naczyniu. Pieczemy dalej w 160 stopniach przez 15 minut. 5 minut przed końcem pieczenia posypujemy wierzch mięsa sezamem.

Wyciągamy z piekarnika. I pozwalamy mięsu odpocząć kilka minut.

W tym czasie myjemy kapustę, odcinamy dolne, najgrubsze części.

Rozgrzewamy kilka łyżek oliwy i wrzucamy na nią pokrojony w plastry czosnek.

Po chwili dokładamy liście pak choi.

Podsmażamy około 3-5 minut. W tym czasie liście zmiękną, zaczną się wręcz rumienić, lekko zmięknie biała część liścia, ale pozostanie przyjemnie chrupiąca. Liście wraz ze zrumienionym czosnkiem przekładamy na talerz. Dokładamy porcję mięsa a wszystko polewamy sosem z pieczenia. Smacznego!

Kurczak według Czarka E.

Ten przepis został stworzony przez mojego przyjaciela, a zmodyfikowany przeze mnie. Powstał podczas pewnego leniwego wieczora, kiedy to tak długo zastanawialiśmy się gdzie udać się na jakieś żarełko, aż w końcu zrobiło się późno i postanowiliśmy zostać w domu i coś upichcić. Danie wydaje się być ubogie w składniki, ale z założenia właśnie takie miało być. Wyszło pysznie, dlatego postanowiłam nad nim trochę popracować i Wam zaprezentować. Oceńcie efekty.

Składniki na 4 porcje:

  • 8 niedużych udek (po 2 na porcję)
  • 4 średnie marchewki
  • spora cebula
  • ząbek czosnku
  • 1/2 szklanki wytrawnego białego wina
  • 1/5 szklanki sherry (możemy ten składnik wymienić na inne półsłodkie czerwone wino, lub po prostu płaską łyżkę miodu)
  • woda
  • sól i pieprz
  • 5-6 łyżek oliwy z oliwek

Cebulę obieramy i kroimy na ósemki, a właściwie to dowolnie, byle nie za drobno.

Marchew obieramy i kroimy w plastry.  Na lekko rozgrzanej oliwie podsmażamy marchew, przez około 5 minut.

Następnie dodajemy cebulę, a gdy ta się lekko zeszkli, wyciskamy do całości ząbek czosnku.

Chwilę podsmażamy. Wlewamy 3/4 szklanki wody.

Następnie do garnka trafia białe wino.

Doprawiamy lekko solą i odrobiną pieprzu, gotujemy jakieś 10 minut, pozwalamy alkoholowi wyparować.

W garnku układamy oczyszczone, umyte mięso.

Powinno być tylko lekko zanurzone w płynie. Dusimy pod przykryciem przez około 40 minut, od czasu do czasu przekładając udko ze strony na stronę. Dolewamy sherry.

Pod odkrytym garnkiem zwiększamy nieco ogień i redukujemy ilość płynu, by powstał lekko lepki, aromatyczny sos. Na koniec próbujemy i w razie konieczności doprawiamy do smaku solą i pieprzem.

P.S. Skóry z kurczaka nie zdejmowałam, część wygotowała się do sosu nadając mu smaku i tej swoistej lekkiej lepkości, a część, która została, leciutko dała się zdjąć z mięska- oczywiście jeśli nie lubicie jeść takiej skóry.

Linguine z marynowanymi sardelami

Kuchnia włoska nieustannie zaskakuje mnie swoją różnorodnością. Odwiedzam coraz to nowe rejony tego pięknego kraju i ciągle odkrywam nowe smaki, kulinarne tradycje i preferencje. Każdy region ma swoje sztandarowe dania, a jeśli zapożycza przepisy z innych stron- to zwykle są one lekko zmodyfikowane, niejako naznaczone danym miejscem i lokalnymi produktami. Kuchnia sycylijska to jedna z tych, które zafascynowały mnie najbardziej. Każdy talerz to odzwierciedlenie mieszanki kultur i licznych wpływów związanych zarówno z położeniem geograficznym wyspy jak i historią tego miejsca. Świeże, lokalne produkty, połączenie wyrazistych smaków, słonych i ostrych ze słodkimi akcentami… bajka. Dzisiaj potrawa inspirowana tym, co udało mi się osobiście skosztować.

Składniki na 2 porcje:
  • 200 g makaronu typu Linguine
  • 10 pomidorków koktajlowych
  • mała cebulka
  • 1/3 niedużego korzenia kopru włoskiego
  • 10-15 rodzynków
  • sardele marynowane (alici marinate)
  • solidna kromka jasnego pieczywa, bez skórki
  • pół łyżeczki suszonego czosnku niedźwiedziego
  • sól i pieprz
  • oliwa do smażenia
Zaczynami od przygotowania chlebowej posypki. Środek chleba rozdrabniamy, kroimy lub mielimy.

Rumienimy przez około 10-15 minut na suchej patelni, na niedużym ogniu, od czasu do czasu mieszając. Gdy okruszki są zrumienione dodajemy czosnek niedźwiedzi i jeszcze chwilę trzymamy na ogniu.

W lekko osolonej wodzie gotujemy makaron.

W kostkę lub pióra kroimy cebulkę i koper włoski, pomidorki przepoławiamy, szykujemy także rodzynki.

Koper, cebulę i rodzynki podsmażamy na rozgrzanej oliwie.

Gdy będą zrumienione- dodajemy pomidorki.

Chwilę podsmażamy i podlewamy odrobiną wody z gotowania makaronu, około 150 ml.

Doprowadzamy do wrzenia i dodajemy opłukane sardele.

Spróbujcie jak mocno octowe są i jeśli są mocne w smaku- dodawajcie je po trochu i próbujcie- nie chcemy aby octowy smak zdominował smak dania. Na koniec doprawiamy, jeśli to konieczne, solą i czarnym, najlepiej świeżo mielonym pieprzem. Łączymy z makaronem.

Danie podajemy posypane rumianymi okruchami z chleba.

P.S. Chlebowe okruszki to świetny pomysł na wykorzystanie czerstwego pieczywa. Możecie aromatyzować je ulubionymi ziołami i przechowywać długie tygodnie w szczelnie zamkniętym opakowaniu. Na Sycylii duża cześć dań z makaronem podawanych jest właśnie z takim dodatkiem.

Soczysty indyk z aromatycznym sosem- czego chcieć więcej!

Bohaterem dzisiejszego przepisu jest mięso z indyka. Jednak pierwsze skrzypce, jeśli chodzi o smak, gra w tym daniu przede wszystkim koper włoski. Zwany także fenkułem lub koprem słodkim, ma liczne zastosowania prozdrowotne. Uwalnia od zaparć, ma działanie przeciwzapalne, wykrztuśne. Co ciekawe, spożywany w zbyt dużych ilościach może dość poważnie zaszkodzić, wywołać halucynacje. Nie martwcie się jednak, jedzony raz na jakiś czas i z rozsądkiem dostarczy nam wyłącznie pozytywnych skutków i wrażeń. No właśnie, bo jest to roślina ceniona w kuchni za swój wyrazisty smak. Lekko słodki, anyżkowy, niepowtarzalny. Wiem, że wielu osobom kojarzy się z lekarstwami, ale uwierzcie, że warto poeksperymentować z fenkułem w kuchni i zmienić skojarzenia!

Składniki na ok. 5 porcji:

  • 500 g piersi z indyka
  • pół korzenia kopru włoskiego
  • łyżeczka estragonu
  • łyżeczka oregano
  • łyżeczka soli
  • łyżeczka czarnego pieprzu
  • sok z 1/2 pomarańczy
  • 1/3 szklanki oleju
  • kulka mozzarelli
  • folia spożywcza
Na sos:
  • 250 ml śmietanki 18%
  • łyżeczka nasion kopru włoskiego
  • 1/3 łyżeczki czarnego pieprzu
  • szczypta soli
  • łyżka startego parmezanu

Pierś z indyka oczyszczamy, myjemy, suszymy. Rozcinamy ją tak, by stworzyć jak największy i w miarę cienki płat.

Marynujemy w soli, pieprzu, estragonie, oregano, pokrojonym w pióra korzeniem kopru.

Zalewamy sokiem z pomarańczy.

Dolewamy olej- by smaki lepiej się uaktywniły.

W takiej marynacie zostawiamy mięso przez przynajmniej 2h. Ja marynowałam prawie 20h. Po tym czasie na mięsie układamy pokrojony w plastry ser.

Zawijając boki do środka- zwijamy mięso w rulon. Szczelnie owijamy folią spożywczą tworząc jakby cukierek. Ja dla pewności owinęłam roladkę dodatkową warstwą folii.

Gotujemy wodę i na wrzątek wrzucamy zawiniątko.

Gotujemy ok. 30 minut, gdyż roladka jest dość spora. Od czasu do czasu możemy przełożyć ze strony na stronę. Po ugotowaniu dajemy mięsku odpocząć.

W tym czasie przygotowujemy sos. Ziarna kopru, pieprz i sól ucieramy w moździerzy lub siekamy i rozcieramy lekko nożem.

Wrzucamy na lekko rozgrzaną suchą patelnię i chwilę podsmażamy by wydobyć smak kopru.

Zalewamy śmietanką i gotujemy chwilę aż sos zgęstnieje.

Na koniec dodajemy parmezan.

Porcje mięska polewamy sosem i podajemy z ulubionymi dodatkami.

Kurczak znikający w mig!

Z dystansem, a może wręcz z lekkim stresem podchodzę do pieczenia mięs. Uważam, że jest to jedna z bardziej niezwykłych umiejętności w kuchni. Nie chodzi mi wcale o smak, o przyprawienie, bo to zależy od indywidualnych preferencji, mam na myśli sztukę upieczenie w punkt, aby mięsko było idealne, soczyste. Każde mięso wymaga innego podejścia, przygotowania, które zależy nie tylko od przepisu na konkretną potrawę, którą chcemy przyrządzić, ale może przede wszystkim od gatunku mięsa, jego jakości i wielkości. Zawitał w mojej głowie pomysł przygotowania dla Was takiego zestawienia- ściągawki, zawierającej wskazówki i rady jak powalić Waszych bliskich mięsnymi wypiekami. Trzymajcie kciuki! A póki co, skorzystajcie z poniższego przepisu na pysznie faszerowanego kurczaka.

Składniki:

  • 2 kg kurczaka (wypatroszonego)
  • 2 garście suszonych grzybów (podgrzybki, prawdziwki)
  • 100 g kaszy gryczanej, nieprażonej
  • 200 g surowych kiełbasek wieprzowych
  • jajko
  • marynata: 50-70 g świeżej kurkumy (lub łyżka sproszkowanej), łyżka słodkiej papryki, pół łyżki ostrej papryki, łyżka czosnku niedźwiedziego, łyżka majeranku, pół łyżki tymianku, pół łyżki sproszkowanej trawy cytrynowej, łyżka soli, pół szklanki oleju/oliwy nadającej się do pieczenia
  • 2 łyżki bułki tartej
  • sól i pieprz do doprawienia farszu
  • woda
  • przydadzą się: igła i nici

Kurczaka czyścimy, myjemy, osuszamy. Przygotowujemy marynatę. Do miseczki wrzucamy suche składniki, zioła i paprykę.

Kurkumę dokładnie myjemy, nie musimy obierać, ścieramy na tarce na wiórki, na małych oczkach.

Uwaga- kurkuma silnie barwi, więc dobrze przygotowywać to mięsko w rękawiczkach. Kurkumę mieszamy z przyprawami i oliwą.

Nacieramy nimi kurczaka, także lekko w środku.

Odstawiamy na minimum 2 h do zamarynowania, w chłodne miejsce/do lodówki. Gotujemy kaszę. Grzyby namaczamy, odlewamy wodę i w świeżej gotujemy jakieś 15 minut. Studzimy i kroimy je, nie za bardzo drobno. Kiełbaski wyjmujemy z osłonek.

Wszystkie te składniki mieszamy ze sobą, z dodatkiem jajka. Dodajemy bułkę tartą, doprawiamy lekko solą i dość sporą ilością pieprzu.

Gotowym farszem nadziewamy zamarynowanego kurczaka, od strony kupra.

Zaszywamy.

Kuczaka włożyłam do naczynia żaroodpornego, w którym ledwo się mieścił, ściśle wypełniał.

Otwór od strony szyi “zatkałam” samą szyją i farsz nie wypłynął w trakcie pieczenia. Jeśli macie co do tego wątpliwości- zaszyjcie kurczaka także od strony szyi. Dobrze żeby kurczak wyjęty z lodówki postał jakieś 1/2 godziny po nadzianiu w temperaturze pokojowej. Przykrywamy nasze ptaszysko folią, lub przykrywką jeśli macie odpowiednie naczynie.

Dobrze aby wraz z kurczakiem do naczynia trafił także tłuszcz z marynaty i nieco wody, ok 1/4 szklanki. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni. Po 15 minutach zmniejszamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy dalej pod przykryciem przez godzinę. Następnie odkrywamy, polewamy pieczonkę 1/2 szklanki wody. Pieczemy dalej przez 45 minut, polewając kurczaka co jakiś czas powstałym na dnie naczynia sosem. Przed porcjowaniem dobrze jeśli odstawimy kurczaka na kilka minut.

Jesienna zapiekanka

Najlepsze przepisy bardzo często powstają z potrzeby chwili- bo niespodziewani goście pukają do drzwi, bo zapomnieliśmy o zakupach, bo zabrakło czasu na pichcenie z prawdziwego zdarzenia. Danie, które chcę Wam dzisiaj zaproponować, powstało właśnie w takich okolicznościach. Przeszperałam lodówkę i zabrałam się do działania. Wybrałam proste składniki, które niezawodnie tworzą cudowną kompozycję smakową, która w jakiś magiczny sposób przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, wspomnienia tradycyjnych dań mojego domu.

Składniki na owalną formę o wymiarach 30×20 cm:

  • ok. 10-12 średnich ziemniaków
  • 1/3 średniej główki włoskiej kapusty
  • 2 średnie cebule
  • czubata łyżka mąki
  • pół szklanki sera (ja użyłam parmezanu)
  • 1 jajko
  • kulka mozzarelli (120 g)
  • 100 g słonej ricotty, lub innego dość słonego sera
  • przyprawy do kapusty: 1/5 łyżeczki nasion kopru włoskiego, 1/5 łyżeczki kminu rzymskiego, 1/2 łyżeczki majeranku, 1/2 łyżeczki tymianku
  • sól
  • olej do smażenia
Ziemniaki obieramy i gotujemy w lekko osolonej wodzie.

W międzyczasie kroimy/szatkujemy kapustę.

Na kilku łyżkach rozgrzanego oleju podsmażamy cebulę pokrojoną w pióra.

Gdy się zeszkli- dodajemy kapustę,

Po ok. 15 minutach powinna być miękka- wtedy doprawiamy przyprawami, najlepiej rozbitymi lub roztartymi nożem, i odrobiną soli do smaku. Ziemniaki odcedzamy, lekko studzimy. Dosypujemy mąkę.

Wbijamy ją w ziemniaki tłuczkiem.

Dodajemy jajko i ser- ubijamy dalej.

2/3 masy ziemniaczanej wykładamy na dno i brzegi naczynia. Wykładamy na nią usmażoną kapustę.

Resztę masy wykładamy na wierzch, ja wycisnęłam ją przy pomocy rękawa cukierniczego, a w wolne przestrzenie trafiła mozzarella i ricotta.

Możecie też wyłożyć nieduże kawałki ziemniaczanego ciasto na wierzch kapusty, podobnie jak ser. Pieczemy w 220 stopniach przez 20 minut z włączoną dolną grzałką, a przez kolejne 10 dopiekamy na złoto włączając także górną grzałkę lub wręcz opcję grilla.

Schabowe zawijaki z aromatycznym pesto

Dawno, dawno temu, choć pewnie raptem kilka miesięcy, w formie prezentu, przyjechał do mnie z Włoch słoiczek z pesto. Wstawiony do szafki, lekko zapomniany, czekał na swoje wielkie wejście. I oto nastąpiło. Myślicie pewnie- włoskie pesto… co w tym niezwykłego? Ano skład. Było to pesto z karczochów z dodatkiem pomidorów, specjał wcale nie taki popularny jakby się mogło wydawać. Przyznam, że sama jadłam pierwszy raz i… już kombinuję jak go zrobić od początku do końca w domowych warunkach 🙂 Na pewno podzielę się tym przepisem, ale póki co “upolujcie” karczochowe pesto w sklepie i koniecznie wypróbujcie to danie! Przepyszne!

Składniki na 3 porcje:

  • 250-300 g makaronu, ja użyłam Rigatoni
  • 3 kotlety schabowe (ja miałam z kością)
  • 2 solidne łyżki pesto
  • 6 suszonych pomidorów z oleju
  • 6 plastrów szynki parmeńskiej
  • ricotta salata lub inny dość słony ser
  • łyżka masła (dzielimy na 3 części)
  • czarny pieprz
  • 1 świeży liść laurowy (2 suszone)
  • mąka do odtoczenia zawijaków
  • tłuszcz do smażenia.
  • woda

Schab pozbawiamy kości. Wybieramy naczynie, w którym będą dusiły się roladki. Oczywiście muszą się w nim zmieścić, ale najlepiej jeśli wejdą one “na styk”. Dzięki temu nie będziemy potrzebowali dużo płynu podczas duszenia i łatwiej uzyskamy aromatyczny sos. Zatem w dobrze dobranym garnku zagotowujemy jakieś 0,5 l wody, dodajemy liść laurowy, odrobinę soli i odkrojone kości. W międzyczasie przygotowujemy zawijaki. Mięso rozbijamy. Podczas rozbijania polecam przykryć mięso folią spożywczą, wtedy nic nie będzie pryskać na boki.

Każdy plaster smarujemy pesto.

Na jednym końcu rozbitego mięsa układamy rozdrobnione pomidory.

Następnie dokładamy szynkę.

Potem dokładamy ser.

Na każdy kotlet kładziemy także porcję masła.

Posypujemy czarnym pieprzem.

Zwijamy mięso od strony ułożonych składników, zakładając do środka boki. Obtaczamy w mące.

Podsmażamy krótko, na rozgrzanym tłuszczu, na sporym ogniu, z każdej strony, aż do zrumienienia.

Przekładamy do gotującego się wywaru.

Dusimy pod przykryciem jakieś 45 minut, od czasu do czasu delikatnie przekładając ze strony na stronę. W międzyczasie, jeśli to konieczne, dolewamy wodę, ale zawijaki nie muszą, a wręcz nie powinny tonąć w wywarze. Dobrze, aby płynu było jedynie tyle, by mięso nie przywierało do dna. Mniej więcej 1/5-1/4 wysokości roladek.

Pod koniec gotowania usuwamy z wywaru kości. Roladki odkładamy i przykrywamy folią, by zbytnio nie ostygły. Podkręcamy ogień i redukujemy nieco sos.

Dodajemy łyżkę pesto.

Na koniec doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Mieszamy z ugotowanym al dente makaronem. Pychota!