Już dawno chciałam Wam napisać o tym neapolitańskim przysmaku. To ciacho znajdziecie w mieście w każdej kawiarni, cukierni. Jest w formie niedużych ciastek, przypominających w formie grzybka, lub większych bab. Prawdziwym hitem są też te, w kształcie górującego nad miastem Wezuwiusza. Można je kupić same, lub z dodatkami takimi jak bita śmietana, owoce- świeże lub kandyzowane. Babà ocieka od ponczu, którym jest nasączona i który nadaje jej smak. Może być cytrynowy, pomarańczowy i pewnie wariacji jest niezliczona ilość. Ja jednak najbardziej lubię wersję z rumem tylko z delikatnym cytrynowym posmakiem i taką Wam zaprezentuję. Jednak nie sposób nie dodać, że owa osławiona babà, to nic innego jak nasza babka ponczowa! Mało tego, rzeczywiście ma ona polskie korzenie. Jej popularyzację przypisuje się Stanisławowi I Leszczyńskiemu, zatem, w dużym skrócie pisząc, z Polski przez Paryż przywędrowała do Włoch. Niektóre źródła mówią o tym, że nasz król po prostu miał w zwyczaju maczać ciastka w alkoholu, bo tak lubił. Inne natomiast głoszą, że musiał to robić, gdyż, delikatnie mówiąc, miał problemy z uzębieniem 😉 Tak czy siak, ten nieco zapomniany u nas deser powinien znów wrócić do łask, bo jest pyszny!
Składniki na formę o średnicy 26 cm:
- 300 g mąki (najlepiej typu oo)
- 5 jajek
- pół łyżeczki soli
- łyżeczka cukru
- 15 g świeżych drożdży
- 80 g miękkiego masła
- 1/3 szklanki letniej wody do rozpuszczenia drożdży
- nieco masła do natłuszczenia foremki
Do nasączenia:
- 500 ml wody
- szklanka cukru
- sok z jednej cytryny
- 200 ml rumu (ja użyłam jasnego)
Do naczynia wbijamy jajka. Dokładamy miękkie masło. Dosypujemy sól i cukier.
Drożdże rozpuszczamy w lekko ciepłej wodzie i dolewamy do całości.
Ucieramy wszystko mikserem na gładką masę.
Zmieniamy końcówki na haki i stopniowo dodajemy mąkę.
Ciasto powinno być dość tępe- mój staruteńki mikser ledwo podołał zadaniu 😉 Masłem natłuszczamy formę i przekładamy doń ciasto.
Ostawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia, moje było gotowe już po godzinie.
Piekarnik nagrzewamy do 220 stopni, wstawiamy babę i zmniejszamy temperaturę do 190 stopni. Pieczemy około 35 minut- do suchego patyczka. Uwaga, baba będzie twarda, nie przestraszcie się, o to nam chodzi 🙂 W międzyczasie przygotowujemy syrop. Wodę mieszamy z cukrem, dolewamy wyciśnięty sok z cytryny, gotujemy na niedużym ogniu około 15 minut.
Po tym czasie dodajemy rum.
Zdejmujemy z ognia. Przestudzoną babę poruszamy w foremce, sprawdzamy, czy z łatwością się z niej wysunie- nie powinno być z tym problemów. Patyczkiem nakłuwamy ciasto w wielu miejscach, najlepiej aż po sam spód.
Zaczynamy nasączanie. Łyżką, stopniowo zalewamy ciasto przygotowanym ponczem.
Następnie do naczynia odlewamy zalegający w foremce płyn i czynność tę powtarzamy kilkukrotnie, aż poncz będzie wypływał z ciasta pod dotykiem- ciasto musi być naprawdę mocno nasączone, oczywiście pilnujemy, by nie zrobiła się z niego paćka. Cały czas w foremce, wstawiamy do lodówki na około 2h.
Moja propozycja podania to z dodatkiem naturalnej, niezbyt słodkiej bitej śmietany i wiśni w syropie. Pychota!
Wypełniając powyższy formularz zgadzam się na przetwarzanie moich danych przez Administratora (Pichceniomania) w celu publikacji opinii i ewentualnej możliwości odpowiedzi na nią