Niektóre warzywa są niewolnikami naszych przyzwyczajeń. Kalafior, fasolka szparagowa czy brukselka pokutują, bo w naszych domach rodzinnych podawało się je gotowane, a następnie polane masłem z przyrumienioną bułką tartą. Bez szaleństw, zawsze tak samo. Oczywiście, nie ma w tym nic złego i naturalnie pisząc to, generalizuję, ale coś w tym jednak jest. Dostrzegam to wśród moich bliskich i gości, których mam przyjemność raczyć moimi eksperymentami. Przepis na tego pieczonego kalafiora, wypadł lepiej niż dobrze. Wypróbujcie!
Author: pichceniomania
Kremowy serek z jogurtu
Gotowanie to taka niezwykle przyjemna dziedzina, która nieustannie zaskakuje i stawia przed zainteresowanymi nowe wyzwania. Kiedy już wydaje Ci się, że niczego więcej nie da się wymyślić jeśli chodzi o wykorzystanie jakiegoś produktu, lub uzyskanie konkretnego efektu- trach! Spada na człowieka jakieś nowe albo po prostu nieznane mu wcześniej rozwiązanie, i cała zabawa zaczyna się od początku. Nauka, próby, często wielokrotne i strzępiące nerwy… Ja, oprócz próbowania nowości, najbardziej lubię szukać tradycji, tych dobrze znanych mnie samej z sielskiego dzieciństwa mojego, czy moich rodziców, ale też z innych regionów, czy też innych części świata, które odsłaniają nowe horyzonty. Efektem takich kulinarnych “wycieczek”, tym razem wyłącznie palcem po mapie i po czeluściach internetu, jest ten przepis, który zachwycił mnie swoją prostotą. Od dawna przymierzałam się do zrobienia tradycyjnego twarogu i jakoś opornie mi szło… postanowiłam więc zacząć małymi kroczkami i tak oto, zauroczona, chcę Was namówić, na wypróbowanie przepisu pochodzącego z kuchni bliskowschodniej. Labneh to ser, który robi się tak prosto, że nie wiem, czy da się prościej. Wystarczy kupić dobrej jakości, najlepiej dość gęsty jogurt naturalny. Zaopatrzyć się w gęste sito i tetrę lub gazę. Dzisiaj przedstawiam przepis podstawowy, ale w głowie już rodzi się całe mnóstwo pomysłów!
Warzywno-wieprzowy gulasz
Tego typu dania najbardziej lubię, gdy są warzone na ognisku, w kamiennym lub żeliwnym garnku- rewelacja. Ale teraz aura taka… niby ciepło jak na tę porę roku, ale cały czas coś siąpi z nieba, komu by się chciało sterczeć na zewnątrz. Uduszone ze sobą składniki, nawet w warunkach domowej kuchni będą stanowiły pyszne danie, niezawodnie. To jest plus jednogarnkowców, że wszystkie smaki pozostają w naszym daniu i wystarczy tylko lekkie doprawienie, by potrawa smakowała wybornie. Można podać z pysznym świeżym chlebem, z kaszą, ziemniakami, z makaronem też się nie pogryzie. Polecam!
Smażone paluszki z kuskusu z serem
Takie przekąski przypominają mi uliczną kuchnię z mojego ukochanego Neapolu. Może nie są najzdrowsze, bo smażone, ale pyszne. Przy okazji, w ten sposób można wykorzystać różne resztki, które oczekują w naszej lodówce. Południowcy smażą wszystko. Ryż, makaron, kaszę, ziemniaki, warzywa, ciasto na pizzę… Dzisiaj proponuję smakowite, chrupiące paluszki z kuskusu i sera.
Brukselka w słodko-pikantnej wersji
Kolejna próba przekonania nieprzekonanych i zainspirowania miłośników. Brukselka to dość trudny temat, chyba nikomu nie trzeba tego tłumaczyć. Ja uwielbiam i mogę ją jeść ot tak, po prostu, surową lub ugotowaną, ale wyłącznie al dente! Nie ma dla mnie większego rozczarowania na talerzu jak rozgotowane warzywa. Po pierwsze dlatego, że robi się z nich średnio ciekawa paćka, a po drugie- tracą większość swoich drogocennych dla nas składników. Brukselka to nieocenione źródło witaminy C, A i K, czyli cudownie w ten przedwiosenny czas wspomoże naszą odporność. Poza tym ma właściwości antynowotworowe, może wspomagać naszą płodność i być zbawiennym dostawcą kwasu foliowego dla kobiet w ciąży.
Pieczone pączuszki
Dałam się porwać tłustoczwartkowemu szaleństwu! U mnie jutro tradycyjnie faworki i pączki, oczywiście. Ale postanowiłam spróbować także pączków w pieczonej wersji. Napiszę tak- prawie wszystkie zniknęły od razu. Smaczne są bardzo, pulchniutkie, wilgotne, ale czy to są pączki?…Kształt się niby zgadza, ale mam wątpliwości. To jednak smażenie gwarantuje tym słodkościom specyficzny smak, który kochamy. Oczywiście, pieczona wersja jest mniej kaloryczna, więc możemy je jeść bez wielkich wyrzutów sumienia i to jest niewątpliwa zaleta. Jednak… nie mogłabym spać spokojnie w nocy, gdybym nie dodała, że to raczej jednak bułeczki drożdżowe niż prawdziwe pączki… ale pyszne, niewątpliwie! 🙂
Domowe gofry (przepis do gofrownicy o niskiej mocy)
Gofry uwielbiam, nie będę oryginalna, twierdząc, że kojarzą mi się z latem. Gofr zwany także goferem może być na przykład z dżemerem 😀 A tak całkiem na poważnie, to podobnie jak w przypadku choćby naleśników- dodatki zależą od naszych upodobań i humoru. Moja przygoda z domowymi goframi zaczęła się od popsutego opiekacza do kanapek. Udałam się do sklepu w celu, cytując klasyka, “nabycia drogą kupna” nowego sprzętu 🙂 Zaintrygowała mnie wersja z wymiennymi wkładami. Zestaw zawierał blaszki do opiekania kanapek, do grillowania i do wypieku gofrów. O gofrownicy myślałam już od dawna, więc postanowiłam zakupić taki zestaw. Po powrocie do domu natychmiast przygotowałam porcję ciasta na gofry i…nie wyszły. Spróbowałam jeszcze raz i rezultat był dość opłakany. Wniosek był jeden- jak coś jest do wszystkiego, to zwykle jest do niczego. Mój sprzęt okazał się być po prostu o nieco za małej mocy. Postanowiłam się nie poddawać i poszukać innych przepisów, nie zawierających dużej ilości tłuszczu czy mleka. W ten sposób powstała dość mocno odchudzona wersja ciasta, ale przede wszystkim i taka, która z łatwością rośnie i piecze się nawet w mojej gofrownicy. Dlaczego o tym piszę? Bo powiedziałam o tym kilku osobom i mniej więcej połowa z nich zadeklarowała, że ma w czeluściach kuchennych szafek nieużywaną gofrownicę właśnie z tego względu, że się nie udawały. Te wychodzą zawsze- jedyne co, to polecam pierwszą partią nauczyć się własnej maszynki, każda niestety może lekko inaczej opiekać…
Pieczona perliczka
Większość z nas przejmuje nawyki żywieniowe z domu i przez większość życia ich nie zmienia- starłam się niedawno ze znajomym, który bardzo bronił swojego poglądu. Zdziwił mnie jego upór w forsowaniu tego stwierdzenia, więc zaczęłam, się zastanawiać, jak to jest w moim domu, w domach moich przyjaciół. Doszłam do wniosku, że przynajmniej w moim otoczeniu, tendencja jest z goła odmienna i chyba tak jest ogólnie. Ludzie są coraz bardziej ciekawi nowych smaków, eksperymentują. Po tym jak zachłysnęliśmy się tanimi produktami z supermarketów przyszedł czas na przywiązywanie wagi nie tylko do ceny, ale może przede wszystkim do jakości. I cieszy mnie to ogromnie! Ja sama z większą przyjemnością robię zakupy u lokalnych producentów, w małych sklepikach gdzie można poplotkować z panią Zosią a pana Zdzisia podpytać, choćby o sposób uprawy tego, czy tamtego. W takich właśnie okolicznościach przyrody, kupiłam na obiad perliczkę. Usiłowałam sobie przypomnieć, czy kiedyś ją jadła i chyba jedynie kosztowałam rosołu uwarzonego między innymi na tym mięsie. Także, jak widać, ja też, nieustannie poszerzam swoje horyzonty, choć czasami, jak właśnie w tym przypadku, jestem lekko zawstydzona, że tak długo mi z tym schodzi 😉 Koniec końców wniosek jest taki, że perliczka to chyba mój ulubiony rodzaj drobiu. Delikatniejszy i smaczniejszy od kurczaka, zdecydowanie mniej tłusty od kaczki i gęsi.
Tiramisu
Aż wstyd się przyznać, że jako miłośniczka włoskiej kuchni ten deser robiłam pierwszy raz, a sądząc po szybkości z jaką zniknął- nie ostatni. Usiłowałam ustalić, jaka jest historia tej słodkości, ale mnogość wersji mnie przytłoczyłam. Uznajmy więc po prostu, że jest to jeden z ulubionych deserów włochów i przygotowuje się go jak kraj długi i szeroki. Łączy w sobie intensywny smak kawy, delikatność mascarpone, aromat i strukturę ciasteczek. Czy to zachęcające? Mam nadzieję. Jeśli chcecie sprawić przyjemność swoim bliskim czymś rozkosznie słodkim- ta propozycja jest dla Was!
Galaretka drobiowa
Od kilku tygodni mam w domu połamańca. Idąc tropem sposobów naszych babć, kuchnię zdominowały produkty białkowe, ale i te z żelatyną. Okazuje się, że zbawiennie działa ona na nasze stawy, kości, wzmacnia włosy i paznokcie, a białko kolagenowe sprawia, że długo po posiłku odczuwamy sytość, więc może także pomóc w zrzuceniu zbędnych kilogramów. Staram się nie myśleć z czego ona powstaje… 😉 Choć do deserów stosuję raczej agar, to w wytrawnych daniach jednak żelatynę. Polecam Wam pyszną i lekką galaretkę z mięsem drobiowym i warzywami.