Składniki na 3-4 porcje
- ok 1 kg ośmiornicy
- marchewka
- gałązka selera naciowego
- 3 ząbki czosnku
- świeża papryczka chili (ok 1/3 łyżeczki płatków chili)
- 250 ml białego wytrawnego wina
- 3/4 szklanki wody
- 500 ml gęstego przecieru pomidorowego
- pół pęczka pietruszki
- kilka listków bazylii
- sól
- oliwa do smażenia (ok 5 łyżek)
To co jeszcze musimy zrobić to wyciąć, oczyścić otwór gębowy, pozbyć się “zęba”. Jest to bardzo proste, możemy posłużyć się nożem lub pozbyć się niechcianych części po prostu je wyciskając, wypychając.
Na rozgrzaną oliwę wrzucamy wszystko oprócz czosnku.
Po kilku minutach dodajemy także czosnek i podsmażamy krótko.
Wszystko zalewamy winem, pozwalamy mu się zagotować.
Dolewamy wodę.
Podkręcamy ogień i w momencie, gdy wywar będzie się mocno gotował, łapiemy naszą główną bohaterkę by odnóża swobodnie zwisały i zanurzamy na kilka sekund we wrzątku.
Wyciągamy, czekamy aż woda znów zacznie wrzeć i znowu zanurzamy. Powtarzamy tę czynność jakieś 4-5 razy.
Macki powinny się zwinąć. Ośmiornicę wkładamy do garnka, ośmiornica, nie musi być cała zanurzona w wodzie. Przykręcamy ogień, przykrywamy garnek i gotujemy ok 40 minut.
Studzimy, pozostawiając ośmiornicę w garnku.
Po przestudzeniu wyciągamy ją i kroimy na kawałki.
Wywar podgrzewamy, dolewamy pomidory i wszystko gotujemy bez przykrycia przez 20-30 minut, by zredukować ilość płynu.
Dorzucamy pokrojoną ośmiornicę, dosypujemy rozdrobnioną natkę pietruszki i bazylię.
Gotujemy jakieś 10 minut, próbujemy i doprawiamy do smaku solą i chili- jeśli jest taka potrzeba. Gotujemy jeszcze chwilę.
Podajemy na ciepło lub zimno. Ze świeżym chlebem lub grzankami. Można również potraktować tę potrawkę jako sos do makarony- pychota. Ja natarłam chleb czosnkiem,
posmarowałam oliwą
i usmażyłam.
Mega oryginalne, jadłam raz w Hiszpanii (nie bardzo mi podpasował smak), hm… może gdybym spróbowała Twojej, to bym się przekonała. Sama nie zrobię tego dania :)))
Powiem krótko – w pełni popieram i rozumiem Twoją mamę.
Kocham ośmiornicę, mogłabym jeść codziennie 🙂
I ja, wszelkie morskie "robactwo", ubóstwiam 🙂
Jakie to szczęście, że jedni mają tak, a drudzy inaczej 😉 Pozdrawiam
Czyli kolejny argument żeby zaaranżować spotkanie w końcu 😉 tylko lista dań się wydłuża… jakiś tydzień trzeba zarezerwować… 😀